23:49:00

Garnier Botanic Therapy, Odżywka z olejem rycynowym i migdałem

Garnier Botanic Therapy, Odżywka z olejem rycynowym i migdałem
Witajcie Kochani :)
Dzisiaj chciałabym Wam wreszcie napisać o moim zimowym, emolientowym ulubieńcu. Zima to czas, kiedy dużo częściej sięgam po emolientowe produkty. Oczywiście w mojej włosowej diecie nadal występują nawilżacze (te najczęściej z dodatkiem oleju) oraz proteiny. Królują jednak emolienty i właśnie dziś przedstawiam Wam jednego z nich - Garnier Botanic Therapy, Odżywka z olejem rycynowym i migdałem.


Skład:
Skład jest bardzo mocno emolientowowy, odżywka jednak za połową składu ma alkohol, który może przesuszać włosy. Ja nic takiego nie zauważyłam, może dzięki temu, że reszta składu jest tak bogata i emolientowa :) Zacznijmy analizę - po wodzie mamy emolienty, antystatyk, kolejny emolient, barwniki, emolient - tytułowy olej rycynowy, ekstrakt z klonu srebrzystego, później już przeciwutleniacze, substancje zapachowe, lekki silikon, wspomniany już alkohol olej ze słodkich migdałów i zapach.


Konsystencja i zapach:
Zapach odżywki mnie zauroczył - czuć tutaj karmel i wanilię, słodki, cudowny zapach, który pozostaje na włosach jeszcze kilka godzin. Konsystencja jest kremowa, średnio gęsta, bardzo przyjemna. Nie potrzebuję dużej porcji, aby pokryć włosy.


Działanie:
Odżywki aplikowałam na włosy najczęściej na 5-10 minut po umyciu, zwłaszcza, kiedy pogoda nie dopisywała. Pełen emolientów skład sprawił, że moje fale były dociążone, umiarkowanie skręcone, gładkie, miękkie, pachnące i błyszczące. Sama w sobie raczej nie nawilża, bardziej dociąża i wygładza. O dziwo - nie zauważyłam przesuszenia mimo alkoholu, chociaż może dlatego, że nie używałam garniera co mycie i dość często olejowałam włosy na nawilżającą odżywkę. Na pewno nie jest to jednak jakiś mega przesuszający produkt - taka np. maska z loreal z alkoholem mnie przesuszała już po 1-2 użyciach ;) Odżywka nałożona w rozsądnej ilości nie obciąża, chociaż w składzie jest silikon, ale lekki i niedaleko przed zapachem. To naprawdę fajny, emolientowy produkt na zimę. Dosyć często używam jej, kiedy nie stylizuję włosów żelem i zawijam je w koczka ślimaka. Nie jest niestety zgodna z metodą CG - piszę o tym, ponieważ kilka  z Was już o to pytało ;)

A tak się robi zdjęcia na bloga ;)


Znacie już tą nową serię z garniera? :) Następnym razem napiszę Wam o innej maseczce z garniera, ta spisała się już słabiej. Buziaki :*

17:30:00

Pięć najpopularniejszych postów 2017 roku :)

Pięć najpopularniejszych postów 2017 roku :)
Witajcie Kochani :)
Małych podsumowań ciąg dalszy :) Dzisiaj chciałabym Wam pokazać 5 najpopularniejszych wpisów, które czytaliście w minionym, 2017 roku. Tak jak spodziewałam się, szał zrobiła metoda Curly Girl i mój plan pielęgnacji, a także maski i odżywki zgodne z CG. Tak samo popularny był spis masek i odżywek nawilżających, wpis o żelu lnianym oraz jego wykorzystaniu i moje olejowe tabelki :)


Najwięcej osób odwiedziło ostatnio wpis z przykładowym planem pielęgnacji, zgodnym z metodą Curly Girl - jest to wersja z proteinami. Jeśli interesuje Was plan bez protein - zerknijcie TUTAJ :)



2. Maski i odżywki zgodne z metodą CG
Równie mocno zainteresował Was mój spis masek i odżywek zgodnych z metodą CG. Coraz więcej osób próbuje tej metody pielęgnacji na swoich falach i loczkach, nic więc dziwnego, że nieustannie szukamy odpowiednich masek i odżywek :)




Spisy rządzą ;) Nadal bardzo wysoko w przeczytanych postach plasuje się wpis, w którym wymieniłam kilkadziesiąt nawilżających masek i odżywek razem ze składami i zdjęciami.



4. Żel lniany - sposób przygotowania i wykorzystania w pielęgnacji włosów
Bardzo interesuje Was żel lniany - to świetny nawilżacz dla fal i loczków, z którego możemy zrobić żel, płukankę czy podkład pod olej ;)




5. Oleje - podział ze względu na zawartość kwasów tłuszczowych
Cieszę się, że równie często odwiedzacie moje olejowe tabelki - bardzo dużo czasu nad nimi spędziłam, zatem cieszę się, jeśli zobaczy je jak najwięcej osób :)



Jest któryś wpis, który Wam najmocniej pomógł? :) Całuję :*

09:31:00

Postanowienia włosowe na 2018 rok + domowe cieniowanie ;)

Postanowienia włosowe na 2018 rok + domowe cieniowanie ;)
Witajcie Kochani :)
Muszę Wam szczerze przyznać, że w 2017r. dość mocno zaniedbałam moje włosy ;) Praktycznie nic nie wcierałam, marudziłam tylko, jak wolno rosną. Rzadko olejowałam, często myłam samym szamponem, rzadko ugniatałam żelem. Nic dziwnego - urodził się Mały Szkrab i na głowie były inne rzeczy. Szkrab jednak rośnie, ma już 9 miesięcy, a ja coraz lepiej ogarniam mycie włosów, ugniatanie i suszenie z małym towarzyszem w łazience ;) Postanowiłam zatem w tym roku wziąć się za moje włosy na poważnie i zapuścić długie, nawilżone, ładne falo-loki. Przedstawiam Wam moje włosowe postanowienia na 2018 rok :)


Po pierwsze - walka o skręt. 
W ostatnim wpisie pomarudziłam Wam troszkę, jak to henna osłabiła mój skręt. Postanowiłam jednak z niej zrezygnować, ostatnią hennę miałam na włosach w październiku 2017r. Zawsze było tak, że im dalej od hennowania (np. 2-3 miesiące), tym lepiej moje włosy się kręciły - sama nie wiem, czemu tak było. Jeśli hennowałam tylko odrost, to pół biedy, ale raz na kilka miesięcy henna szła na całość włosów, ponieważ kolor mocno odróżniał się od odrostu. I włosy znowu zaczęły tracić wówczas mocniejszy skręt. Rzuciłam jednak hennę i będę się pewnie farbować teraz chemicznie przez kilka miesięcy, a potem być może wrócę do naturalek, choć na razie jakoś mi do nich nie śpieszno ;)
Plan mam taki:
*chemiczna farba zamiast henny
*cierpliwe ugniatanie włosów po każdym myciu
*reanimacja skrętu kolejnego dnia
*używanie półproduktów, które podkreślają skręt moich włosów: na pewno wrócę do keratyny hydrolizowanej oraz kolagenu z elastyną, dodawanych do masek, być może zainwestuję także w sypki ekstrakt z żeń szenia i mleczka roślinne, cały wpis o półproduktach skręcających moje włosy jest TUTAJ
*stosowanie olejów z omega 6, które najlepiej skręcają moje włosy: krokosz, orzech włoski, kiełki pszenicy, pestki dyni, nasiona maku



Po drugie - walka o przyrost i zagęszczenie włosów.
Bardzo, ale to bardzo zależy mi na zagęszczeniu włosów oraz przyspieszeniu porostu. Po 2 ciążach z 10cm w kucyku zostało mi 6cm. Rosną mi jednak powoli nowe, małe włoski, wiem, że kozieradka potrafi zrobić wiele dla zagęszczenia czupryny. Druga sprawa to fakt, że włosy rosną mi strasznie wolno. Kilka lat temu było inaczej, ale ciąże, moje wieczne niedobory i ostatnio anemia dają mi w kość. Jeśli przez 3 miesiące włosy urosną mi 1,5-2cm, to jest święto lasu. Muszę się wreszcie zabrać za siebie i swoje zdrowe, bo długo tak nie pociągnę ;)
Plan jest taki:
*wcieranie kozieradki na godzinę przed każdym myciem, czyli 3 razy w tygodniu i masaż skóry głowy
*picie herbatki z pokrzywy - mam zasuszoną, zebraną z ogródka u mamy ;) Może pomoże też na moją anemię, choć uwielbiam wątróbkę i właśnie się nią zajadam :D


Na koniec ;)
Tymczasem kilka dni temu sama podcięłam sobie końcówki i wycieniowałam delikatnie włosy  - nie oddam się już nigdy w ręce fryzjera, zawsze kończyłam z długością przed ramiona albo z koszmarnie przerzedzonym dołem. Włosy teraz zyskały na lekkości i ładniej się kręcą, wyszło mi troszkę krzywo, ale na falach tego praktycznie nie widać :P Mam nadzieję, że za kilka miesięcy będę mogła się pochwalić jeszcze mocniej skręconymi i dłuższymi falami :)






Zapuszczacie włosy w nowym roku? :) Całuję :*

17:16:00

Jak henna osłabiła mój skręt w 3 lata - dużo zdjęć :)

Jak henna osłabiła mój skręt w 3 lata - dużo zdjęć :)
Witajcie Kochani :)
Dzień, w którym zahennowałam moje włosy pierwszy raz pamiętam jak dziś :) Jak ja się denerwowałam hehe. Co wyjdzie, czy dobrze wyjdzie, jaki będzie kolor. Byłam zachwycona kolorkiem, chociaż 1 raz nie dodałam do henny nic nawilżającego i włosy miałam bardzo suche. Później zmądrzałam, dawałam już mniej cytryny i w każdej hennowej mieszance lądował żel lniany albo nawilżająca maseczka. Moje pierwsze hennowe przygody możecie zobaczyć TUTAJ, TUTAJ oraz TU. Chciałabym Wam dzisiaj napisać, jakie błędy popełniłam w hennowaniu włosów i jak mocno henna osłabiła mój skręt - bo niestety po 3 latach osłabiła go bardzo mocno.

Tak moje włosy kręciły się zupełnie przed henną, w naturalnym kolorze:


To moje pierwsze, mocno nawilżające mycie po pierwszej hennie - widać, że włosy naprawdę mocno się kręciły. Był to koniec roku 2014. Nie miałam zastrzeżeń ani do skrętu, ani do koloru, ani do suchości włosów - wystarczyły ze 2 bogatsze w nawilżacze i emolienty mycia i wszystko wracało do normy. 



Później włosy kręciły się nadal bardzo ładnie, a ja hennę kładłam średnio co 2 miesiące. Teraz czas na połowę i koniec roku 2015 - czyli równo rok od pierwszej henny. Widać, że włosy, mimo ścieniowania, kręcą się już nieco słabiej. Nie było jednak tragedii, nadal byłam zadowolona ze skrętu ;)



Po tym roku coś zaczęło się zmieniać - zauważyłam, że włosy nie chciały mi się już tak mocno kręcić, czego bym nie używała. W ruch szła ukochana, skręcająca keratyna, nawilżacze i ulubione, podkreślające skręt oleje - krokosz, kiełki pszenicy, orzechy włoskie. Nic to jednak nie dawało. Nadal jednak dzielnie hennowałam, a włosy traciły skręt coraz mocniej. Rok 2016.



Bez problemu mogłam już wtedy uzyskać z nich taką gładką, lekko falowaną taflę, co kiedyś było nie do osiągnięcia. Nadal koniec roku 2016, 2 lata od pierwszej henny. Hennowałam dalej średnio co 2 miesiące.


Czas na rok 2017 i największe osłabienie skrętu. Po mocnym ugniataniu włosy od tyłu prezentowały się tak. Widać, że są bardziej dociążone, bardziej oklapnięte, mniej skręcone.



2017 rok - 3 lata od pierwszej henny - to rok gładkich tafelek. Dużo łatwiej było mi je osiągnąć, niż pokręcone włosy. Różnica między pierwszym zdjęciem, a tym - kolosalna. 




Jeśli dziś ugniotę włosy z żelem, to one będą się kręcić. Ale nie we wszystkich miejscach ;) Tył mam dużo bardziej prosty i ogólnie wierzchnią warstwę, zostały mi jedynie stałe zakrętasy w okolicy ucha i na końcówkach. No i skręt trzyma się głównie jeden dzień, na drugi muszę go mocno reanimować, a i nie zawsze się uda. Używałam jedynie henny od khadi, czystej, czasem z dodatkiem amli. Niestety tak mocno mi się nadbudowała i osłabiła skręt.

Ostatni raz użyłam henny pół na pół z cassią jakieś 3 miesiące temu. Raz zafarbowałam włosy chemiczną farbą. Rezygnuję z henny. Mam nadzieję, że z czasem skręt wróci, im więcej naturalnych włosów bez henny mi odrośnie ;)

Macie jakieś doświadczenia z henną i falowanymi/kręconymi włosami? :) Całuję :*

15:00:00

Odkrycia włosowe 2017 roku

Odkrycia włosowe 2017 roku
Witajcie Kochani :)
Strasznie lubię robić takie blogowe odkrycia włosowe. Na swoim koncie mam już 3 takie posty - 2016 rok, 2015 rok oraz 2014 rok. Zajrzyjcie koniecznie :) Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić tradycyjnie odkrycia włosowe 2017 roku, zapraszam. Będzie i olej, i maska, i odżywka oraz coś do końcówek. Szamponowego odkrycia brak - nadal wielbię szampony ecolab i nie szukam niczego innego ;)



To moje niedawne, odżywkowe odkrycie. Mega emolientowa, mega dociążająca i czasem obciążająca - taka jest odżywka garniera z nowej serii botanic therapy. Skład ma taki sam, jak stara wersja ultra doux ;) Cudowna solo, bez dodatków i po oczyszczającym szamponie. Pięknie dociąża i wygładza. Polecam do niesfornych, puszących się, suchych włosów. Moja recenzja jest TUTAJ


Pewnie dziwicie się, co w tym zestawieniu robi znany nam kallos :) Ogólnie nie przepadam za nim, jeśli chodzi o zastosowanie jako maska po umyciu włosów. Za to świetnie spisuje się u mnie do mycia włosów (kiedy stosowałam metodę CG i ograniczałam silikony) albo jako baza do wzbogacania - można dorzucić do niego składniki nawilżające (np. panthenol, aloes, żel hialuronowy, mleczka roślinne, kakao, skrobię ziemniaczaną) oraz koniecznie dodatkowy olej. Uniwersalna maska, ale w moim przypadku tylko jako baza do wzbogacania, maska myjąca lub odżywka bez spłukiwania :) Recenzja TU.


Cien maseczki w saszetkach
Maseczki cien to moje niedawne odkrycie - przechadzałam się po lidlu i je znalazłam :) Jedna jest emolientowa z ekstraktami (wersja z awokado, ta przypadła mi do gustu najmniej), jedna proteinowa i trzy emolientowo-nawilżające. Maseczki nie mają silikonów, pięknie odżywiają i świetnie nadają się do metody CG. Moje recenzje możecie zobaczyć TUTAJ i TU.


Uwielbiam odżywki faith in nature - miałam kilka odlewek i pełnowymiarową buteleczkę wersji z olejem jojoba. Jest to dość lekka odżywka, miejmy to na uwadze. U mnie najlepiej spisuje się z kilkoma kroplami oleju albo pod olej. Cudownie nawilża, ma mój ulubiony panthenol. Moja recenzja jest TUTAJ.


Bardzo spodobał mi się ten olejek - ma w składzie lubiany przeze mnie olej z kiełków pszenicy oraz olej lniany. Bardzo ładnie podkreśla mi skręt, uelastycznia i nadaje bardzo ładny blask. Umiarkowanie dociąża, znam mocniej dociążające oleje, ale jest naprawdę bardzo dobrze ;) Prześlicznie pachnie, zmywa się bezproblemowo. Moja recenzja jest TUTAJ.


Isana olejek do włosów
To moje ulubione silikonowe serum do końcówek - nie obciąża, za to ładnie wygładza i ładnie dociąża włosy. Pięknie pachnie, jest w dużej buteleczce, niewiele kosztuje. Naprawdę warto spróbować :) Moja recenzja jest TUTAJ.



Znaleźliście jakieś włosowe perełki w zeszłym roku? :) Całuję :*

15:15:00

Włosy w grudniu 2017r.

Włosy w grudniu 2017r.
Witajcie Kochani :)
Nowy Rok już za nami, ja tymczasem chciałabym zrobić zaległą włosową aktualizację :) W połowie grudnia postanowiłam zrezygnować z henny - napiszę Wam o tym osobny post, ponieważ powodów było kilka. Nie chcę jednak na razie wracać do naturalnego koloru, postawiłam zatem na drogeryjną farbę garnier olia. Opinie słyszałam o niej różne, a że zakup był dość spontaniczny, padło właśnie na garniera. Końcówki są po niej nieco bardziej suche, nie ma jednak tragedii. Zobaczcie, jak prezentowały się moje fale w grudniu i czym je pielęgnowałam.

Najczęściej noszę takie delikatne fale, skręcone na końcach, po koczku ślimaku.



Mycie:
Włosy myłam moimi ulubionymi szamponami ecolab (wersją wzmacniającą i odżywczą) - nie mam ochoty próbować żadnych innych :) Raz na jakieś 1-2 tygodnie oczyszczałam je zwykłym szamponem familijnym - mój ulubiony, mocny, oczyszczający szampon.


Odżywianie:
Zimą zawsze stawiam na dużą ilość emolientów - na włosach najczęściej zatem gościła odżywka garniera z żurawiną i olejkiem arganowym - to mocno dociążająca, emolientowa odżywka, praktycznie bez nawilżaczy. Raz na jakiś czas stosowałam maskę garnier oil butter - jednak nie za często, ponieważ wtedy lekko mnie przesuszała (kokos, ekstrakty i alkohol). Napiszę Wam niebawem recenzję ;) Nawilżacze stosowałam tylko pod olej - zimą żadna inna metoda się u mnie nie sprawdza. Pod olej lądowała zatem silikonowa i mocno nawilżająca maseczka Anwen do włosów wysokoporowatych. Proteiny stosuję już rzadziej, niż kiedyś - maksymalnie raz na tydzień - coś mi się włosy zmieniły, albo to ta zima ;) Protein dostarczała mi maseczka Dr. Sante z olejem makadamia. Czasami sięgałam po którąś z maseczek cien z lidla, ale rzadko ;)



Olejowanie:
Olej starałam się nakładać raz w tygodniu - przeważnie się udawało. Najczęściej olejowałam na maseczkę Anwen - inaczej każdy nawilżacz zimą mnie puszy. Skończyłam czarnuszkę i olej konopny. Przede mną testy oleju kameliowego, już czeka na mnie w lodówce :D Końcówki zabezpieczałam olejkiem z isany, tym takim żółtym z silikonami ;)



Stylizacja:
Bardzo rzadko stylizuję już włosy żelem, po hennie skręt trzyma mi się pierwszy dzień, a i to niecały ;) W łazience nadal stoi arsenał żeli i kremów do loków, nie wiem, co ja z nimi zrobię hehe ;) Włosy najczęściej suszę chłodnym nawiewem na prosto, a później zawijam na kilka godzin lub na noc w ślimaczka albo pętelkę. Dzięki temu otrzymuję rano lekkie lub mocniejsze fale, które wywijają się na samych końcach. 




Na dobre jednak odstawiłam hennę i mam nadzieję, że włosy będą kręcić mi się z czasem coraz mocniej - henna jednak wbiła gwóźdź do trumny mojego skrętu :( Kiedy doproteinuję włosy i porządnie je ugniotę, całkiem ładnie się kręcą, niestety tylko jeden dzień. Oby z czasem było lepiej, już nigdy więcej henny ;)






Jak Wasze włosy miewają się w Nowym Roku? :) Całuję :*