Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pielęgnacja ciała. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pielęgnacja ciała. Pokaż wszystkie posty

16:59:00

Biolaven - odżywczy krem do rąk - idealny krem na co dzień ;)

Biolaven - odżywczy krem do rąk - idealny krem na co dzień ;)
Witajcie Kochani :)
Od jakiegoś roku przestawiłam się prawie zupełnie na kosmetyki naturalne czy ekologiczne, jeśli chodzi o pielęgnację twarzy czy ciała. Królują u mnie takie marki, jak sylveco, biolaven, vianek, ecolab czy le cafe de beaute. Dzisiaj chciałabym Wam napisać o pewnym bardzo przyjemnym kremie do rąk, który być może zauroczy i Was, zapraszam :) Przeczytajcie o kremie odżywczym do rąk firmy biolaven.



Skład:
Zaczniemy oczywiście od analizy składu :) Jeśli chodzi o kremy do rąk, uwielbiam te z zawartością mocznika, zwłaszcza wysoko w składzie. Tutaj mocznik mamy nieco dalej, krem jednak spisuje się całkiem ładnie. Zajrzyjmy do składu. Zaraz po wodzie widzimy olej sojowy, nawilżającą glicerynę, masło shea, olej z pestek winogron, dwa emulgatory, dwa emolienty, nawilżający mocznik, lecytynę, skwalan, masło z awokado, emolient, zagęszczacz, olejek lawendowy, konserwanty i zapach. Skład emolientowo-nawilżający.


Konsystencja i zapach:
Jeśli używałyście kosmetyków biolaven, to kojarzycie zapach doskonale :) Wyczuwam tutaj winogronowo-lawendową, charakterystyczną, całkiem przyjemną nutkę. Wiem, że niektóre osoby zapach tej serii drażni, ja bardzo go lubię ;) Krem ma średnio gęstą konsystencję, nie jest zbyt rzadki ani zbyt gęsty, taki w sam raz.


Działanie:
Idealny krem do rąk powinien dobrze nawilżać dłonie, ładnie pachnieć i nie wchłaniać się wieki. Krem ten spełnia wszystkie te warunki (acz nie jest moim ideałem - o nim napiszę Wam następnym razem). Krem odżywczy do rąk biolaven bardzo ładnie nawilża dłonie, choć nie wiem, czy poradzi sobie z takimi ekstremalnie suchymi, np. po mrozach czy bardzo częstym myciu w wysuszających środkach ;)  Sama przez kilka miesięcy nie używałam kremu do rąk - zupełnie zapomniałam po urodzeniu Małego, a stary gdzieś zgubiłam. Dodatkowo często kąpałam się w siarczanie magnezu, który to skórę dość mocno przesusza, przez co skóra moich rąk dostała nieźle w kość. Biolaven poradził sobie z nią całkiem dobrze, naprawdę ładnie nawilżył dłonie, pozbyłam się lekkich szorstkości i suchości. Wchłania się całkiem ładnie, choć nie aż tak błyskawicznie, jak inne kremy. Mamy tutaj jednak mocznik, który lubi się lekko lepić, za to mocznik cudownie nawilża, zatem muszę mu to wybaczyć ;) Mogę go z czystym sercem polecić dla lekko suchych dłoni i na co dzień. Do zadań specjalnych mam innego ulubieńca, którego pokazywałam Wam już niedawno na instagramie, napiszę o nim w następnym wpisie ;)


Macie swój ulubiony krem do rąk? Wiem, że chyba w rossmannie są jakieś nowe serie i zapachy, ale nie przyglądałam im się specjalnie :) Całuję :*

01:00:00

Ecolab (Ec lab, Eco laboratorie) - masło marokańskie do ciała

Ecolab (Ec lab, Eco laboratorie) - masło marokańskie do ciała
Witajcie Kochani :)
W pielęgnacji mojej twarzy i ciała od kilku miesięcy prym wiedzie naturalna pielęgnacja. Bardzo uważam na to, co wklepuję w swoją skórę. Ciekawe, czy uda mi się kiedykolwiek to samo powiedzieć o pielęgnacji włosów, na razie się na to nie zapowiada ;) Jakiś czas temu przechadzałam się po Kosmyku, który pełen jest kosmetyków Ecolab - bardzo lubię tą firmę, mają wspaniałe, emolientowe składy. Moją uwagę przykuły apetyczne limonki na pewnym opakowaniu. Był to kartonik, w którym znajdowało się masło marokańskie Ecolab. Wrzuciłam je od razu do koszyka, ponieważ ostatnio smarowałam się jedynie oliwką i skończyły mi się wszystkie masła i balsamy. Chciałabym Wam dzisiaj napisać o nim coś więcej ;)

10:27:00

Ecolab - szmaragdowe peruwiańskie mydło do ciała i włosów

Ecolab - szmaragdowe peruwiańskie mydło do ciała i włosów
Witajcie Kochani :)
Dzisiaj znowu piękna pogoda - świeci słoneczko, ptaki śpiewają za oknem, aż chce się żyć :) Oby już tak zostało, w końcu jutro już marzec. Ja tymczasem przychodzę do Was z recenzją pewnego bardzo ciekawego produktu. Miałam nadzieję, że może jemu uda się być takim uniwersalnym produktem - wiecie, takim, którym mogę umyć i włosy, i twarz i całe ciało. Do tej pory nie znalazłam takiego produktu, jednak moja cera, włosy i ciało mają zupełnie inne potrzeby ;) Przedstawiam Wam produkt firmy Ecolab -  szmaragdowe peruwiańskie mydło do ciała i włosów.


13:40:00

Ziaja - peeling różany do twarzy, krem pod oczy z witaminą E, mgiełka zapachowa - recenzje część II

Ziaja - peeling różany do twarzy, krem pod oczy z witaminą E, mgiełka zapachowa - recenzje część II
Witajcie Kochani :)
Ostatnio pisałam Wam o ziajowych kosmetykach, dzisiaj czas na część drugą :) Tym razem do testów z Ziają wybrałam sobie znany chyba wszystkim różany peeling do twarzy, krem pod oczy z witaminą E oraz mgiełkę orzeźwiającą. Mgiełka trafiła oczywiście na włosy, w ramach sprayu reanimującego poranny skręt, nie mogłam się powstrzymać. Jesteście ciekawe efektów? :) Zapraszam na recenzje.

15:58:00

Ziaja - odżywka codzienna pielęgnacja, serum antycellulitowe i limonkowy żel pod prysznic - recenzje część I

Ziaja - odżywka codzienna pielęgnacja, serum antycellulitowe i limonkowy żel pod prysznic - recenzje część I
Witajcie Kochani :)
Pisałam Wam jakiś czas temu o mojej współpracy ze sklepem internetowym Ziaja - KLIK KLIK. Wybrałam sobie do testów kilka produktów, teraz żałuję, że dosłownie jeden typowo do włosów.  No ale mądry Polak po szkodzie, na pewno dane mi będzie jeszcze kiedyś coś przetestować, zwłaszcza, że ostatnimi czasy pokochałam jedną z ziajowych maseczek, którą kupiłam sobie już sama - pamiętacie moją recenzję ziaji z olejem arganowym i tsubaki? :) Kusi mnie jej kaszmirowa siostra :) Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić recenzje trzech z sześciu kosmetyków, jakie miałam przyjemność stosować w ostatnich miesiącach, zapraszam :)

11:00:00

Mydło miodowe Bania Agafii - miodowy cud, czy jednak nie? :)

Mydło miodowe Bania Agafii - miodowy cud, czy jednak nie? :)
Witajcie Kochani :)
Z początkiem czerwca poczyniłam spore zakupy na Lawendowej szafie. W paczuszce znalazło się między innymi Miodowe mydło Bania Agafii do mycia ciała i włosów ;) Tak je zachwalałyście, że po prostu samo wskoczyło do mojego wirtualnego koszyka ;) No to jak - miodowy cud, czy jednak nie? :)


Zamiast tych pomarańczy powinnam dookoła rozlać miód :P


Skład:
Aqua, Sorbitol, Sodium Cocoyl Isethionate, Sodium Methyl Cocoyl Taurate, Stearic Acid, Mel (ałtajski górski miód), Hyssopus Officinalis Extract (hyzop), Calluna Vulgaris Extract (wrzos), Rhodiola Rosea Extract (różeniec górski), Organic Rosa Canina Oil (organiczny olej dzikiej róży), Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid.

Mydełko ma bardzo ładny i ciekawy skład - na samym początku mamy nawilżający sorbitol, dalej dwa łagodniejsze detergenty i emulgator. Następnie tytułowy miód, ekstrakt z hyzopu, wrzosu i różeńca górskiego. Przed zapachem - olej z dzikiej róży. Szkoda, że producent nie umieścił go troszkę wyżej w składzie :) 

Konsystencja i zapach:
Prawdziwy miodek - no co tu powiedzieć :) Kiedy pierwszy raz otworzyłam opakowanie, miałam wrażenie, że to prawdziwy miód. Konsystencja jest gęsta, kolor i zapach miodowy - no marzenie :) 

Opakowanie:
Mydło miodowe Bania Agafii otrzymujemy w praktycznym słoiczku, który mieści aż 300ml piekielnie wydajnego kosmetyku :) Opakowanie można potem zużyć do przetrzymywania np. wacików ;)

Działanie:
Miodowy cud - bez dwóch zdań :D Uwielbiam myć nim włosy - delikatnie, acz skutecznie oczyszcza włosy i skórę głowy. Co ważne - włosy na długości są nim zachwycone, nie puszą się, są bardzo ładnie nawilżone i dociążone :) Baa, raz umyłam włosy samym mydełkiem miodowym, a na końcówki nałożyłam tylko kapkę silikonowego serum - prezentowały się bardzo ładnie. Skóra głowy je kocha - jest uspokojona, czysta i absolutnie nie podrażniona, czego troszkę się obawiałam. Nie mogę jednak używać go co mycie, ponieważ włosy stają się po kilku takich myciach troszkę obciążone. Jednak cudownie spisuje się co 2-3 mycie :) Moje ciało również go uwielbia - od początku czerwcu nie używam do mycia ciała niczego innego, jak tego mydełka. Synek też uwielbia myć się miodkiem :) Produkt jest piekielnie wydajny i pieni się jak szalony. Kończy mi się już, a ja czuję potrzebę zamówienia kolejnego - szaleństwo :D Pokazywałam Wam niedawno niedzielę dla włosów, w której użyłam mydełka do mycia włosów :) Polecam serdecznie miodowe mydło dla suchych, puszących się włosów o wyższej porowatości - powinny być zachwycone :)



Miałyście już to cudo? Ja muszę wreszcie użyć wersji cedrowej, choć ona ma w składzie guar, a moje włosy lubi on jednak obciążyć :) Całuję :*

00:30:00

Ratunek dla zmęczonych latem stóp - świetne kremy i maść Gehwol :)

Ratunek dla zmęczonych latem stóp - świetne kremy i maść Gehwol :)
Witajcie Kochani :)
Nie wiem, jak Wy, ale sama największy problem mam ze stopami  latem. Nie zimą, kiedy jest sucho i nosimy ciężkie buty, ale właśnie latem. Wtedy również najczęściej odkrywamy stopy, chodząc w sandałkach czy japonkach i zależy nam, żeby prezentowały się one ładnie i estetycznie. Kiedy sklep Dlastop.pl zaproponował mi przetestowanie trzech produktów firmy Gehwol - początkowo się zawahałam. Niewiele produktów potrafiło poradzić sobie z nagniotkami czy zgrubieniami, które co i rusz pojawiały się na moich stopach latem. Rzuciłam jednak okiem na składy kremików i od razu przystałam na propozycję :) Same zaraz zresztą zobaczycie, jakie mają piękne składy. Zapraszam :)


Sklep bardzo zapunktował sobie u mnie już w momencie otwarcia przesyłki - była ona bardzo dobrze zabezpieczona - no i dostałam czerwony kubeczek. No powiedzcie, kto nie lubi takich małych, ale bardzo miłych gestów :) Poranną wodę z cytryną piję z kubeczka do dziś. Powyższe zdjęcie pokazywałam już na moim instagramie :)


Kremy mieszczą się w niewielkich, 20ml tubeczkach. Dostępne są także większe opakowania. Do przetestowania zażyczyłam sobie trzy produkty firmy Gehwol - maść na spękane stopy, krem aksamitna skóra oraz krem silnie nawilżający lipidro. 

 
Kremy i maść zauroczyły mnie swoimi składami. Już Wam o nich poopowiadam :) Zacznijmy od tajemniczej maści do spękanych stóp Gehwol Med.
Bazą maści jest wazelina z lanoliną - lanolina to cudowny, zmiękczający i regenerujący półprodukt. Dalej znajduje się woda, nawilżający panthenol, tlenek cynku, nieco dalej gliceryna, bisabolol - naturalny składnik ekstraktu z rumianku i koktajl olejków eterycznych - między innymi olejek eukaliptusowy, lawendowy, rozmarynowy czy tymiankowy. Znajdziemy tutaj także mentol i kamforę - ta ostatnia posiada silne właściwości antyseptyczne.

Maść jest gęsta i tłusta - jeśli ktoś miał do czynienia z lanoliną ten wie, o czy mówię :) Ma też specyficzny zapach - jedni mówią, że lanolina śmierdzi owcą, coś w tym jest ;) Sama wyczuwam tu także woń olejków eterycznych, głównie tego eukaliptusowego. Zapach nie jest dla mnie jednak jakiś bardzo nieprzyjemny - smaruję nim stopy na noc, zakładam skarpety i idę spać ;) Nie radzę po posmarowaniu ubierać butów lub chodzić boso - wszystko będzie tłuste :) Potraktujmy tą maść jako taki silnie działający lek, do użycia raz za czas :) A jak maść sprawdziła się na moich stopach? Moim stopom dokuczały nieestetyczne zgrubienia, z którymi nie mogłam sobie do końca poradzić nawet tarką. Nakładałam maść przez kilka dni, niezbyt grubą warstwą na te problematyczne miejsca, zakładałam skarpety i szłam spać. Po kilku dniach naprawdę stał się cud - zgrubienia bardzo zmiękły, mogłam bez problemu je zetrzeć, a część zupełnie zniknęła. Stópki stały się gładkie i miękkie jak pupa niemowlaka ;) Miałam też taki malutki nagniotek na dużym palcu - również zniknął :) Maść ma świetne opinie na KWC i sama podpisuję się pod nimi rękami i nogami :D Uprzedzam jednak, że to prawdziwy tłuścioch i naprawdę polecam używać tylko na noc. Działa bardzo szybko i naprawdę zauważalnie. Mimo niewielkiej, bo 20ml pojemności, produkt jest naprawdę wydajny - wystarczy tylko cienko go nakładać :) Na pewno kupię sobie większą tubkę, jeśli znowu nabawię się problemów ze stopami. 20ml możemy dostać za 7zł, 75ml - za 30. Jednak naprawdę warto :)



Kiedy maść spełniła swoje zadanie i pozbyła się większości  zgrubień i nagniotków - zaczęłam pielęgnować stopy kremem Gehwol "Aksamitna skóra" oraz Gehwol Med "Lipidro krem silnie nawilżający"

Oba kremiki mają taką samą składowo bazę, różnią się jedynie dodanymi ekstraktami i konserwantami. Produkty bazują na moczniku - i bardzo dobrze, to świetny składnik kremów do stóp - zmiękcza i nawilża. Tutaj znajdziemy go zaraz po wodzie. Dalej jest olej awokado - ładnie regeneruje. Następnie nawilżająca gliceryna oraz kilka emolientów. W wersji "Aksamitna skóra" znajdziemy ekstrakt z miodu oraz hydrolizowane proteiny mleczne, natomiast w wersji "Lipidro" - ekstrakt z chlorelli zwyczajnej, ekstrakt z rokitnika, wodę morską oraz alantoinę. 

Oba produkty działały u mnie niemalże identycznie, opiszę je zatem razem :) Konsystencja jest bardzo przyjemna, niezbyt gęsta, ale również niezbyt rzadka. Wchłaniają się szybko, zupełnie inaczej, niż w przypadku tłuściutkiej maści. Można zaraz wskakiwać w klapki, co było dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem. Wersja Lipidro jest praktycznie bezzapachowa, wersja Aksamitna skóra pachnie za to pięknie - wyczuwam tutaj nutkę zapachową, która była obecna kiedyś w  takim fioletowym kremie do rąk eveline, ale nie pamiętam, w którym dokładnie :) Kremy bardzo ładnie radzą sobie z nawilżeniem stóp - po wieczornym posmarowaniu, rano były aksamitne i gładziutkie. Nie poradzą sobie jednak z takimi zgrubieniami i nagniotkami, jakie miałam z początku. Tutaj jednak trzeba najpierw uleczyć stopy maścią przeciw spękaniom, a potem wziąć się za te kremy. Z suchością i szorstkością sobie jednak pięknie radzą - mocznik wysoko w składzie wspaniale zmiękcza, uelastycznia i nawilża. W przypadku mniejszych problemów ze stopami - radzę najpierw wymoczyć je w wodzie z solą, zetrzeć martwy naskórek tarką czy pilniczkiem, a potem wysmarować je którymś z tych kremików - sama ze względów zapachowych wybieram "Aksamitną skórę" - działanie za to oba mają bardzo porządne ;) Możecie przeczytać również bardzo ładne opinie na KWC - krem Lipidro. Aksamitna skóra nie ma jeszcze opinii. Tutaj również 20ml możemy otrzymać za 7zł, a 75 - za 30zł.


Na koniec konsystencja - od góry tłuściutka i żółta maść na spękane stopy, niżej krem aksamitna skóra i na samym dole - krem lipidro.
 

Wszystkie produkty, jak i sam sklep dlastop.pl bardzo polecam :) Maść powinna pomóc na naprawdę poważniejsze problemy ze stopami, jak ciężkie do usunięcia zgrubienia i nagniotki. Kremy dadzą sobie świetnie radę w przypadku suchych i lekko zrogowaciałych stóp ;)







Jak pielęgnujecie stópki latem? :) A może nie macie z nimi większych problemów - czego bardzo Wam życzę :) Całuję :*





23:43:00

Ziołowy żel pod prysznic od Fitomedu

Ziołowy żel pod prysznic od Fitomedu
Witajcie Kochani :)
Miałam ostatnio kilka słabszych dni, ale już jestem z Wami ;) Nie wiem, czy pamiętacie, ale nie tak dawno pokazywałam na moim instagramie nową paczuszkę od Fitomedu. Znalazł się w niej olej z awokado, o którym pisałam Wam już kilka dni temu oraz ziołowy żel pod prysznic z mydlnicą lekarską :) Żel jest już prawie na wykończeniu i postanowiłam napisać Wam o nim kilka słów, zapraszam :)



Opis producenta:
Składniki ziołowe: wyciąg z korzenia mydlnicy lekarskiej, kwiatostanu lipy, koszyczka rumianku, korzenia prawoślazu, owsa.
Właściwości: wytwarza łagodną, swoistą dla mydlnicy lekarskiej pianę.
Działanie: ma dobre właściwości myjące, osłaniające i nawilżające.
Polecany przez dermatologów: do skóry wrażliwej i skłonnej do wysuszania się.
Zalecenia Fitomed: po kąpieli wskazane jest stosowanie nawilżającego balsamu do ciała Fitomed z naturalną alantoiną.


Skład:
Aqua, Saponaria Officinalis Root Extract, Althaea Officinalis Root Extract, Avena Sativa Officinalis Extract, Tilia Cordata Extract, Melilotus Officinalis Extract, Coco Glucoside, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Coco Glucoside, Glycerin, Peg-7 Glyceryl Cocoate, Cytric Acid, Parfum, Dmdm Hydan-toin, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone

W składzie już bardzo charakterystyczne dla fitomedu ekstrakty ziołowe :) Mamy tutaj  wyciąg z korzenia mydlnicy lekarskiej, kwiatostanu lipy, koszyczka rumianku, korzenia prawoślazu, i owsa. Dalej kilka detergnentów, w tym dość agresywny SLES. Jest także nawilżająca glicerynka :)

Konsystencja i zapach:
Żel pachnie delikatnie, ziołowo, ale nie jest to tak intensywna woń, jak np. w recenzowanym już przeze mnie żelu do mycia twarzy do cery suchej i wrażliwej.  Konsystencja jest koloru bursztynowego, taka glutkowata, o średniej gęstości. Szkoda, że nie jest nieco bardziej gęsty ;)

Działanie: 
Żel bardzo przyjemnie się pieni - wytwarza taką kremową pianę, charakterystyczną dla mydlnicy lekarskiej - znam ją już z innych kosmetyków fitomedu i nawet polubiłam. Produkt bardzo dobrze myje ciało, choć muszę na raz trochę wylać go na gąbkę, ale ja lubię sporo pianki ;) Mojej skóry niestety nie nawilża, a szkoda - przydałoby się takie cudo ;):) Na szczęście nie wysusza, a to już dużo. Nie podrażnia, mógłby się lepiej pienić i ładniej pachnieć :) Produkt bez większych zastrzeżeń, ale też bez fajerwerków. Sama już raczej do niego nie wrócę, wolę jednak fitomedowe kremiki do twarzy ;);)





Miałyście już jakieś produkty z Fitomedu?  Jakie są Wasze ulubione żele pod prysznic? :* Całuję :*


10:40:00

Ulubieńcy 2014 roku - ciało i twarz :)

Ulubieńcy 2014 roku - ciało i twarz :)
Witajcie kochane :)
Kilka dni temu pokazałam Wam włosowych ulubieńców 2014 roku, teraz czas na ulubieńców w pielęgnacji ciała i twarzy. Udało mi się odnaleźć kilka perełek, które kupuję teraz stale i nie kombinuje. Nie to, co z włosami, uwielbiam testować nowe maski i odżywki ;);)


Ulubieńcy 2014 roku - ciało i twarz:


Isana med mleczko do ciała z 10% zawartością mocznika
Wspaniały klejuszek, który cudownie nawilża, wygładza i działa bardziej długofalowo. Wystarczy, że posmarowałam się nim dosłownie 2 razy w tygodniu, a efekty były świetnie. Do tego taniutki i łatwo dostępny, trzeba tylko przeżyć klejącą konsystencję ;) Recenzja tego cuda znajduje się TUTAJ.


Isana med krem do rąk 5,5% mocznika
Kolejne mocznikowe cudo, tym razem w kategorii kremów do rąk ;) Wspaniale nawilża i odżywia skórę dłoni, nie lepi się i nie marze. Praktycznie bezzapachowy. Uwielbiam używać go wieczorem. Czekajcie na recenzję :)


Le Petit Marseillais mleczko do ciała z masłem shea
Wspaniale pachnie, słodko orientalnie, zapach mnie zauroczył od pierwszego powąchania, a zaczęło się niewinnie - od próbki :) Nawilża wspaniale, nie tylko od prysznica do prysznica :) Są jeszcze dwie inne wersje zapachowe, czają się na różową. Recenzja tego wspaniałego mleczka znajduje się TUTAJ.


Soraya peeling enzymatyczny "10 minut na aksamitne wygładzenie"
Miła kremowa konsystencja, delikatność i rewelacyjne działanie - długo szukałam idealnego peelingu enzymatycznego, odkąd jednak odkryłam ponad pół roku temu saszetki z sorayi - nie używam niczego innego :) Moja wrażliwa cera jest zachwycona. Peeling wychwalałam już TUTAJ.


Uroda tonik bezalkoholowy z melisą
Rzadko który drogeryjny tonik mnie zadowala, uroda jednak sprostała zadaniu :) Tonik z melisą delikatnie nawilża, świetnie odświeża i łagodzi zaczerwienienia. Nie podrażnia mojej wrażliwej cery. Bardzo przyjemnie pachnie i budzi mnie co rano :) Recenzja znajduje się TU.


Ziaja sopot sun krem antyoksydacyjny z witaminą C
Ulubiony filtr 2014 roku :) Nie ma co się łudzić, klejuszek z niego jest, ale całkiem przyjemnie się rozsmarowuje, nie bieli i mogę na nim zrobić przyzwoity makijaż :) Wspaniale chroni, choć skrobia ziemniaczana czy puder bambusowy są niezbędne do zmatowienia.
Pisałam o nim w TYM POŚCIE.


Znalazłyście swoich ulubieńców w minionym roku? Całuję :):*

13:55:00

Fitomed - koncentrat antycellulitowy z liposomami

Fitomed - koncentrat antycellulitowy z liposomami
Hej hej Kochane :)
Mój brzuch w ciąży był gigantyczny, wiele osób pytało, czy będę mieć bliźniaki, chociaż w tym apartamencie siedział sam jeden Kubuś ;) Przez to po ciąży zostało mi trochę zbędnej, mało jędrnej skóry, którą dzień w dzień czymś smaruję. Teraz jest w całkiem dobrej formie. Dzięki współpracy z Fitomedem --> KLIK, miałam okazję przetestować koncentrat antycellulitowy z liposomami --> KLIK,  liczyłam na ujędrnienie i napięcie skóry na brzuchu, udach i pośladkach. Czy koncentrat się sprawdził? Przeczytajcie :)


Fitomed - koncentrat antycellulitowy z liposomami


Moja opinia:
*Koncentrat ma wodnistą konsystencję, "brudny" kolor oraz lekko ziołowy zapach.
*Łatwo łączy się z gotowymi balsamami do ciała, lekko je rozrzedzając.
*Można go dodawać właśnie do drogeryjnych balsamów, bądź zrobić taki kosmetyk samemu, o czym napiszę poniżej :)
*Dodany do kosmetyku - bardzo ładnie ujędrnia i napina skórę, nie klei się, przyjemnie nawilża.
*Nie mam wielkiego problemu z cellulitem, jednak na pewno go nie usuwa, ale poprzez napięcie i wygładzenie skóry sprawia, że jest dużo mniej widoczny.

Hmm, co ta mamusia tam znowu wyprawia ;)

Postanowiłam zrobić własny balsam do ciała,  przepis na 50ml:
*30ml bazy kremowej z e-naturalne bez gliceryny
*15ml koncentratu liposomowego z fitomedu
*5ml oleju witaminowego z Q10 z fitomedu

Dodałam jeszcze kilka kropel olejku eterycznego cytrynowego i zagęściłam całość gumą ksantanową, gdyż wolę treściwsze i gęstsze mazidła ;) Balsam pięknie pachnie, aż zachęca do użycia. Dodatkowo bardzo ładnie napina i ujędrnia skórę, efekt jest naprawdę widoczny już po kilku użyciach.  Bardzo lubię takie własnoróbne balsamy, działają o niebo lepiej, niż drogryjne, gdzie składników aktywnych często jest bardzo mało.


Opis ze strony producenta:
Koncentrat stanowi zawiesinę liposomów z wyciągami z bluszczu, bożego drzewka, kasztanowca, iglicy, alg, guarany oraz z kofeiny i l-karnityny o działaniu łagodzącym objawy cellulit. Podczas specjalnego procesu powstawania liposomów (puste kuleczki otoczone błoną lipidową) z lecytyny sojowej w ich wnętrzu pozostają zamknięte wyciągi ziołowe i substancje aktywne.

Składniki INCI: aqua, herb extracts: hedera helix, artemisia abrotanum, ruscus aculeatus, aesculus hippocastanum, algae, paullinia cupana; glycerin, lecithin, D-panthenol, trilaureth-4-phosphate, sorbitol, lactic acid, caffeine, carnityne diazolidynyl urea, Phenethyl Alcohol, Caprylyl Glycol.

Zastosowanie: jako składnik w lotionach, kremach, serum, balsamach do ciała ze zmianami cellulitowymi.

Działanie: polega na wykorzystywaniu właściwości wyselekcjonowanych i synergicznie działających ziół oraz l-karnityny i kofeiny w kierunku wzmocnienia włókien kolagenowych i ścianek naczyń krwionośnych oraz przyspieszenia metabolizmu komórkowego. Usprawnienie mechanizmu ukrwienia, dotlenienia, wzmocnienia prowadzi do samooczyszczania się tkanek ze złogów i zatrzymanej wody. Te "zaległe" substancji ponownie są wprowadzane do organizmu.
Regularne stosowanie (2-3 razy dziennie) preparatów z koncentratem liposomym pozwala wygładzić skórę "ze skórki pomarańczowej" i ją ujędrnić. Można lekko masować.

Dawkowanie: dopuszcza się stosowanie w kremach - 30%, w serum – 50%.




Lubicie takie własnoróbne kosmetyki? Ja tak się wkręciłam, że nie wobrażam sobie bez nich już życia :) Całuję :*

13:16:00

Zrób to sam - regenerujący krem do paznokci

Zrób to sam - regenerujący krem do paznokci
Hej hej Kochane :)
Jako, że "cierpiałam" niedawno na nadmiar keratyny hydrolizowanej, postanowiłam zrobić jakieś mazidło do paznokci z ową proteinką. Przepis zamieszczam poniżej, o efektach napiszę za jakiś miesiąc używania, trzymajcie kciuki :)

Zrób to sam - regenerujący krem do paznokci

Przepis:
*20ml gęstego kremu do rąk (u mnie balsam do rąk P2)
*1ml keratyna hydrolizowana
*0,5ml panthenol
*2ml olej (u mnie 1ml rycynowy i 1ml makadamia)
*opcjonalnie kapkę konserwantu (u mnie optiphen plus)


Sposób wykonania:
Do czystego i zdezynfekowanego pojemniczka odmierzamy 20ml dość gęstego kremu do rąk - lepszy gęsty, bo po dodaniu półproduktów robi się nieco rzadszy (ja użyłam balsamu do rąk firmy P2, dostępny w DMie). Do kremu dodajemy 1ml keratyny oraz 0,5 panthenolu, mieszamy. Następnie dodajemy 2ml oleju (ja wybrałam rycynowy i makadamia, możecie wybrać inny, choćby oliwę z oliwek). Ja wkropliłam jeszcze dosłownie 2 kropelki konserwantu z mazideł optiphen plus. Wydaje mi się, że konserwanty z kremu wystarczą, zwłaszcza, że zrobimy małą 25ml porcję, ale jeśli macie, to kapkę można dla pewności dodać.


Jak często używać?
Myślę, że w zależności od potrzeb, mój kremik po zrobieniu postawiłam na szafce nocnej i będę wmasowywać w paznokcie i skórki każdego wieczora, raz dziennie. Po miesiącu napiszę, czy widzę jakieś pierwsze efekty, nie używając żadnych innych odżywek i olejków do paznokci :)


Trzymajcie kciuki za moje słabe pazurki :) Skusicie się na taki prosty, regenerujący krem do paznokci? A może macie swoje ukochane odżywki? Całuję :*

16:32:00

Płyn facelle - czy znany płyn do higieny intymnej przypadł mi do gustu?

Płyn facelle - czy znany płyn do higieny intymnej przypadł mi do gustu?
Hej hej Kochane :)
Facelle - kto o nim nie słyszał? Długo zwlekałam z zakupem, aż przy którejś wizycie w rossmannie sięgnęłam po wersję sensitive i fresh. Jak kultowy płyn spisał się w pielęgnacji moich włosów i ciała?
Przeczytajcie :)


Facelle płyn do higieny intymnej


Skład:
Skład: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Lactic Acid, Glycerin, Sodium Chloride, Sodium Benzoate, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Sorbitol, Urea, Propylene Glycol, Allantoin, C12-15 Alkyl Lactate, Parfum, Serine, Sodium Lactate, Butylene Glycol, Chamomilla Recutita Flower Extract, Persea Gratissima Fruit Extract, Ethoxydiglycol, Bisabolol, Potassium Sorbate

Płyn oparty jest na łagodniejszych detergentach, jest też potencjalnie drażniąca sól. Kilka ładnych składników, m.in. nawilżające: kwas mlekowy, gliceryna, sorbitol, mocznik, łagodząca alantoina, po zapachu  ekstrakt z rumianku i awokado.
  
Opakowanie:
Prosta buteleczka z praktycznym zamknięciem z klapką, otworek w sam raz. Klapka czasem troszkę ciężko się otwiera, zwłaszcza mokrymi rękami. Taka mała wada ;)

Konsystencja i zapach:
Konsystencja żelowa, dość gęsta, przezroczysta. Wystarczy niewiele do umycia ciała czy włosów. Dużo bardziej przypadł mi do gustu zapach wersji sensitive, fresh jest taki jakby kwaśny, trochę dziwny. Na szczęście zaraz znika ;)

Działanie:
*Pielęgnacja ciała - używam go zarówno do higieny intymnej, jak i mycia ciała synka i mojego. Tutaj spisuje się świetnie - absolutnie nie podrażnia, nie wysusza, skóra jest wręcz miękka i delikatna po użyciu. Szkoda, że nie pachnie ładniej, jednak płynowi do higieny intymnej to wybaczę ;)

*Pielęgnacja włosów - myję nim także włosy :) Nie plącze ich aż tak, jak większość dziecięcych szamponów. Zaletą jest to, że nie podrażnia skóry głowy, nawet jeśli myję nim kilka razy pod rząd, co zdarzyło się w przypadku mycia dziecięcymi szamponami. Delikatnie nawilża i koi skalp. Używany kubeczkowo ładnie domywa wszelkie oleje i inne mieszanki. Z początku byłam z niego bardzo zadowolona, jeśli chodzi o działanie na długości włosów, teraz muszę troszkę zedytować recenzję. Płyn niestety powoduje, że moje fale są szorstkie, niedociążone i niezbyt przyjemne w dotyku. Może to być wina zawartej w nim gliceryny, za którą moje włosy teraz mocno nie przepadają. Na szczęście produkt nie powoduje wypadania włosów, bo spotkałam się z tym problemem u kilku z Was. No i jest tani jak barszcz :)


Jak facelle spisuje się u Was? :) Całuję :*

19:00:00

Mocznik w pielęgnacji włosów, skóry głowy i ciała

Mocznik w pielęgnacji włosów, skóry głowy i ciała
Hej hej Kochane :)
Moja lodówka już od kilku lat jest pełna półproduktów, a jednym z moich niezbędników jest wspaniale nawilżający i zmiękczający mocznik. Czym właściwie jest mocznik i jak go używam? Przeczytajcie :)





W jaki sposób używam mocznika? 
Pielęgnacja włosów:
Czasem dodaję porcję mocznika do jednorazowej porcji odżywki/maski, pamiętajmy o dopuszczalnym stężeniu. Ja na 5ml maski daję około 0,5ml mocznika, pomocne są łyżeczki miarowe. Mocznik bardzo ładnie i wyraźnie nawilża włosy, ale pamiętajmy o emolientach - czyli najlepiej maska, mocznik i kilka kropel oleju :)

Pielęgnacja skóry głowy: 
Cierpiałam ostatnio na przesuszony i swędzący skalp przez moje głupie pomysły ;) Mocznik okazał się prawdziwym wybawieniem - do porcji maseczki (u mnie maseczka drożdżowa babci agafii) dodaję porcję mocznika, znowu na 5ml daję 0,5ml mocznika. Nie dodaję już tutaj oleju. Skóra głowy nawilżona, strupki i swędzenie znika :)

Pielęgnacja ciała:
Mocznik można dodać do niewielkiej porcji balsamu do ciała czy kremu do rąk - mocznik świetnie nawilża :) Dodaję mocznik w stężeniu 5-10%, przez co balsam/krem się nieco lepi, ale mocznik już tak ma. Przeważnie robię sobie niewielkie, 20ml porcje balsamu i na taką 20ml porcję daję 2-2,5ml mocznika. Nawilżenie i zmiękczenie skóry natychmiastowe, a efekty dłuższe i nie trzeba się smarować codziennie. Uwielbiam wzbogacać mleczko dla dzieci hipp - niedługo podam Wam przepis, dodałam też inne dobroci :)


 
Właściwości:
Opis pochodzi ze strony Zrób sobie krem klik.

Biały, bezwonny, krystaliczny proszek.
1 ml waży 0.56 g.
Jest higroskopijny, czyli przyciąga wodę i nie pozwala jej wyparować, dzięki czemu działa intensywnie nawilżająco. Mocznik powoduje, że skóra jest gładka i jędrna.
W koncentracjach do 2% - przyspiesza podział komórek warstwy ziarnistej skóry, a tym samym jej regenerację.
W koncentracjach 5-10% - działa nawilżająco, ułatwia wiązanie wody przez keratynę i zmiękcza naskórek. (wykorzystywany w leczeniu łuszczycy, dermatoz i innych chorób skóry przebiegających z nadmierną suchością).
W koncentracjach ponad 10% - jest keratolityczny - ułatwia złuszczanie i zwiększa przepuszczalność warstwy rogowej (np. dla leków czy substancji czynnych). Działa przeciwbakteryjnie, co można wykorzystać przy cerze trądzikowej.


Z drogeryjnych kosmetyków z mocznikiem- pewnie każda z Was zna słynny krem do rąk z mocznikiem z isany kwc i isanowe mleczko do ciała kwc - pisała o nim obszernie na swoim blogu niedawno Ewa - przeczytajcie tutaj. :) Oba produkty bardzo polecam.


Lubicie mocznik, macie jakieś gotowe kosmetyki z tym składnikiem? :) Całuję :*

21:53:00

Ziaja Rebuild - Serum drenujące

Ziaja Rebuild - Serum drenujące
Hej hej Kobietki :)
W lutym 2012 roku urodziłam synka i od tamtej pory regularnie używam produktów ujędrniających, wyszczuplających czy innych takich, robiącym z ciałem niby cuda ;) Serum drenujące z ziaji miałam już kiedyś, byłam zadowolona przed ciążą, po ciąży również. Zapraszam do lektury :)


Ziaja Rebuild - Serum drenujące "Reduktor cellulitu"




Skład:
Skład: Aqua (Water), Glycerin, Carnitine, Caffeine, Ananas Sativus Extract, Coenzyme A, Cetearyl Ethylhexanoate, Propylene Glycol, Fucus Vesiculosus Extract, Hedera Helix Extract, Citrus Aurantium Amara Peel Extract, Rosmarinus Officinalis Extract, Coco-Glucoside, Caprylyl Glycol, Alcohol, Glaucine, Dimethicone, Elaeis Guineensis Oil, Hydrogenated Coco-Glycerides, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Cetearyl Alcohol, PEG-20 Stearate, Sodium Polyacrylate, Sodium Benzoate, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum (Fragrance), Limonene, Linalool, Butylphenyl Methylpropional.

Skład jest świetny, po wodzie mamy glicerynę i dalej same pyszności: l-karnitynę, kofeinę, koenzym A i kilka ekstraktów: z ananasa, z morszczynu, z bluszczu, z gorzkiej pomarańczy i rozmarynu, nieco dalej jest glaucyna. Jest też alkohol, który pewnie ma za zadanie lepiej przeniknąć składnikom w głąb naszej skóry. Mojej skóry absolutnie nie wysuszył ani nie podrażnił. Po takim składzie można się spodziewać dobrych efektów. A takowe są :)

Opakowanie:
Charakterystyczna dla balsamów z ziaji buteleczka, wygodnie się otwiera, wygodnie się dozuje, otwór jest w sam raz. Czerń podobno wyszczupla ;) Przez kolor wyróżnia się na półce drogeryjnej.

Konsystencja:
Konsystencja rzadkiego mleczka, które wchłania się dłuższą chwilę i musimy się przyłożyć do dokładnego rozsmarowania - ale o to właśnie chodzi, bo masaż też robi swoje ;)

Zapach:
Czysty anyżek, na początku mnie lekko drażnił, teraz nawet go lubię i zupełnie nie zwracam na niego uwagi.

Działanie:
Od razu powiem, że nie wymagam od tego typu kosmetyku, żeby w magiczny sposób zniknęło mi kilka cm z uda czy brzucha. Liczę na ujędrnienie i napięcie skóry, wygładzenie i fajnie, jeśli byłoby nawilżenie. Tutaj otrzymuję wszystko - brzuszek wygląda lepiej, uda są napięte, ujędrnione i dzięki temu cellulit jest mniej widoczny. Czy go likwiduje? Myślę, że bez dobrej diety, dużej ilości wody i ćwiczeń to chyba niemożliwe, mój jest już coraz mniejszy, ale to też dzięki odstawieniu nabiału ;) Skóra jest też delikatnie nawilżona i gładka, dodatkowy plus.
Brak efektu chłodzącego, jak np. w serum eveline, niektórzy go nie lubią, ja nawet lubię, również zimą ;)

Cena, wydajność i dostępność:
Serum niestety jest koszmarnie niewydajne, jedną tubkę mam średnio na 3 tygodnie używania 1 raz dziennie na brzuch i uda, ale za takie działanie - wybaczam. Nie jest też najdroższe, cena waha się gdzieś między 15-18zł. Widuję w marketach i mniejszych drogeriach.


Miałyście coś z czarnej serii rebuild ziaja? Czaję się na coś jeszcze, może któreś masło, ale nie mogę się zdecydować i liczę na Wasze sugestie :) Korzystacie z takich kosmetyków, czy jednak stawiacie na regularny ruch i dietę? Całuję :*