Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Anwen. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Anwen. Pokaż wszystkie posty

13:15:00

ANWEN HAIR WE ARE - SZAMPON, MASKA, ODŻYWKA - RECENZJA ZBIORCZA

ANWEN HAIR WE ARE - SZAMPON, MASKA, ODŻYWKA - RECENZJA ZBIORCZA

Anwen Hair We Are - szampon, maska, odżywka - recenzja.

Hej hej Kochani!

Troszkę mnie nie było, musicie mi wybaczyć różne problemy i zdrowotne zawirowania. Jednak powracam do Was z recenzjami, radami i moimi rudymi falami :) Jak pewnie pamiętacie - uwielbiam kosmetyki Anwen ;) Ostatnio mamy tam sporo nowości - jedną z nich jest seria Anwen Hair We Are. Należą do niej: szampon, 3 odżywki oraz 2 maski. Wszystkie kosmetyki testowałam od jakiegoś czasu i czas, aby wreszcie Wam o nich opowiedzieć coś więcej, zaczynajmy :) Przypomnę tylko, że mamy 3 rodzaje porowatości włosów. Jeśli nie znacie swojej, koniecznie zróbcie test na porowatość.


Anwen Hair We Are




SZAMPON ZWIĘKSZAJĄCY OBJĘTOŚĆ WŁOSÓW ANWEN

  • Jest to szampon średniej mocy, występuje w postaci takiej jasnej, biało-beżowej emulsji o średniej gęstości.
  • Naturalne substancje myjące skutecznie oczyszczają skórę głowy, nie ma potem nieestetycznego przyklapu.
  • Na mnie działa on jak szampon łagodny, mogę go śmiało używać na co dzień, jednak naprawdę ładnie oczyszcza włosy.
  • Faktycznie ładnie dodaje objętości i odbija włosy od nasady, co w moim przypadku jest ciężko zrobić, jednak temu szamponowi się to udaje :D
  • Mamy tutaj naprawdę fajne składniki aktywne: skrobia ryżowa, która pochłania nadmiar sebum, hydrolizowane proteiny ryżowe czy nawilżający sok z aloesu, glukoza, glukonolakton i gliceryna. Proteiny ryżowe zwiększają objętość, jest to naprawdę widoczne :)
  • Pachnie pięknie, chyba najładniej i najmocniej z całej tej serii, mój ulubiony zapach.
  • Polecam na co dzień, nie powinien Was przesuszyć, to jeden z moich szamponowych hitów, między innymi obok Szamponu Sessio MangoAnwen Hair We Are - Szampon Zwiększający Objętość Włosów


ODŻYWKA EMOLIENTOWA DO WYSOKIEJ POROWATOŚCI

  • Skład pełen dobroci i olejów dopasowanych faktycznie typowo do włosów wysokoporowatych: bardzo ciekawy  Papaver Somniferum Seed Oil , czyli olej z nasion maku, bogaty w kwasy tłuszczowe omega 6, bardzo go lubię. Jest też olej z pestek malin - źródło omega 6 i omega 3. Do tego olej brokułowy, który pięknie wygładza włosy. Emolienty tworzą na powierzchni włosa film, który zapobiega ucieczce nawilżenia.
  • Odżywka jest mocno emolientowa, na końcu są jakieś śladowe ilości mocznika, ale w ogóle nie czuć tutaj humektantów.
  • Odżywka Anwen zapewnia włosom cudowne wygładzenie! To będzie chyba moja ulubiona emolientówka, obok Anwen Irys ;) 
  • Co ważne - nie odbiera jednak włosom objętości.
  • Dzięki odżywce włosy pięknie błyszczą i są cudowne w dotyku.Świetna na 2O w OMO, nieco lżejsza od Irysa, ale nadal dość ciężka i wygładzająca.
  • Włosy niskoporowate może obciążać, dla wysokiej i średniej porowatości - będzie super, sama mam średnią, a się nią zachwycam.
  • Dobra też jako emolientowa odżywka b/s.
  • Odżywki warto dobierać do rodzaju porowatości, ale jak widzicie, czasem można spróbować inaczej.
  • Ogólnie bardzo cenię sobie Odżywki Anwen, tutaj się nie zawiodłam :)
  • Pamiętajmy, że emolienty są naprawdę ważne w pielęgnacji włosów.
Anwen Hair We Are - Odżywka Emolientowa Do Włosów Wysokoporowatych


ODŻYWKA EMOLIENTOWA DO ŚREDNIEJ POROWATOŚCI

  • W składzie mamy wysoko olej rycynowy, nieco dalej olej makadamia - źródło kwasów omega 9, idealnych do średniej porowatości, oraz olej brokułowy. Znajdujące się w odżywce oleje są dobrze dopasowane do tejże porowatości.
  • O dziwo ta odżywka przeznaczona do mojej - średniej - porowatości - niestety nie spisała mi się dobrze, a to zapewne przez zawartość oleju rycynowego. Odkryłam, że niestety nie służy on moim włosom, miałam jeszcze ze 2 maski z jego zawartością i niestety efekt był taki sam.
  • Włosy miałam po niej przesuszone, nieprzyjemne w dotyku, sianowate, lekkie i fruwające, zupełnie niedociążone.
  • Tak niestety działa na mnie olej rycynowy, żałuję, jednak myślę, że u innych osób, które ten olej lubią, może spisać się bardzo dobrze.
  • Skład mocno emolientowy, śladowe ilości mocznika na końcu składu.
Anwen Hair We Are - Odżywka Emolientowa Do Włosów Średnioporowatych


ODŻYWKA HUMEKTANTOWA

  • W składzie mamy kilka różnych humektantów, więcej, niż w Nawilżającym Bzie ;) Jest tu lubiany przeze mnie Aloe Barbadensis Leaf Juice, czyli sok z aloesu. Są i aminokwasy, które należą do grupy protein, wykazują one jednak dodatkowo działanie nawilżające, nie czuć tutaj ich proteinowego działania.
  • Odżywka super i mocno nawilża. Moje włosy nadal mają tendencję do przenawilżenia, zatem takie nawilżające bomby stosuję raz na jakieś dwa tygodnie, koniecznie przed myciem - na 1O w metodzie OMO lub pod olej na 30 minut. Pielęgnację zamykam potem emolientem.
  • Pachnie ślicznie, w ogóle zapachy z tej serii są bardzo ładne, owocowe.
  • Sprawdzi się moim zdaniem na każdym rodzaju włosów, a zwłaszcza tych mocno przesuszonych włosów, rozjaśnianych, farbowanych, stylizowanych na gorąco.
  • Co ważne - w składzie nie ma gliceryny, a wiem, że puszy ona wiele głów ;)
Anwen Hair We Are - Odżywka Humektantowa


MASKA DO WŁOSÓW ŚREDNIOPOROWATYCH

  • Skład maski do średniej porowatości Anwen - jest PEH-owy. Mamy tutaj z emolientów: olej rycynowy, estry fitosteroli oleju abisyńskiego, masło illipe - przypomina składowo masło kakaowe, ma zupełnie inną budowę, niż olej kokosowy.
  • Maska ma również silikon w składzie.
  • Z humektantów znajdziemy tutaj hialuronian sodu, glukonolakton, propanediol, po zapachu - również glicerynę, malutko.
  • Proteiny - hydrolyzed rice protein, czyli hydrolizowane proteiny ryżowe.
  • Sytuacja niestety taka sama, jak w przypadku odżywki do włosów średnioporowatych - tutaj także obecny jest olej rycynowy wysoko w składzie, który zaburza mi całe działanie odżywki.
  • Wielka szkoda, bo potencjał jest wielki, wy jednak spróbujcie, bo może być zupełnie inaczej, niż u mnie ;)
  • Maska ma silikon, może fajnie wygładzać i dociążać włosy. Gęsta, bogata konsystencja.
Anwen Hair We Are - Maska Do Włosów Średnioporowatych


MASKA DO WŁOSÓW WYSOKOPOROWATYCH

  • Skład maski również PEH. Z emolientów - wysoko w składzie olej z czarnego bzu, bogaty w kwasy omega 6 i omega 3, fajne do wysokiej porowatości. Do tego estry fitosteroli oleju abisyńskiego oraz masło mango, dedykowane włosom o każdej porowatości. ma inną budowę, niż kokos.
  • Są tutaj też dwa silikony.
  • Z humektantów - hialuronian sodu, propanediol, glukonolakton, gliceryna w śladowych ilościach po zapachu.
  • Proteiny - hydrolizowane pszeniczne.
  • I tutaj już maska robi szał :D Stosuję ją sobie o dziwo po myciu, nie puszy, udział humektantów jest mniejszy. Ładnie wygładza i dociąża, włosy są przemiłe w dotyku, dawno nie miałam tak dobrej maski. Pięknie poprawia kondycję włosów.
  • Myślę, że może się ładnie spisać tak naprawdę na włosach o różnej porowatości, a zwłaszcza tych o średniej i wysokiej.
  • Pachnie pięknie, jak reszta tej serii.
  • Konsystencja gęsta, bogata, odżywcza.
Anwen Hair We Are - Maska Do Włosów Wysokoporowatych

Podsumowując - kosmetyki są warte polecenia, acz patrzcie na preferencje swoich włosów ;) Szampon dodaje objętości i skutecznie myje, Odżywka Emolientowa - wygładza, dociąża i domyka łuski włosów, Odżywka Humektantowa - zapewnia nawilżenie i zapobiega nadmiernemu przesuszeniu. Maski z silikonem mają szansę ładnie wygładzić i dociążyć włosy. Co ważne - marka Anwen nie testuje swoich produktów na zwierzętach.


Koniecznie zajrzyjcie na mojego włosowego instagrama :D
















14:24:00

ANWEN HAPPY ENDS - PŁYNNE SERUM DO WŁOSÓW

ANWEN HAPPY ENDS - PŁYNNE SERUM DO WŁOSÓW
Witajcie Kochani :)
Od kilku miesięcy niezmiennie używam pięknie pachnącego serum do włosów Anwen happy ends, wersji płynnej. Miałam też masełko, lubiłam je, ale ze względu na wygodę wybieram jednak płyn :) Masełko miało też to do siebie, że czasem nierównomiernie je nałożyłam, z wersją płynną nie mam tego problemu. Zapraszam na recenzję.

anwen happy ends serum

Skład:
W składzie mamy emolient, olej babassu i z wiesiołka, z pestek czarnego bzu, z brokuła, silikon zmywalny łagodnym szamponem, masło murumuru, masło cupuacu, masło mango, olej pracaxi, olej sacha inchi, olej z nasion baobabu, lanolina. Bogactwo maseł i olejów ;)


Opakowanie, zapach, konsystencja:
Konsystencja jest oczywiście tłusta, ale taka jakby mniej gęsta od typowego oleju. Zapach prześliczny, taki sam, jak w wersji masełkowej, mogłabym mieć perfumy o takim zapachu :) Opakowanie to szklana buteleczka z pipetą, bardzo wygodne rozwiązanie.


Działanie:
Produktu używam już po wyschnięciu włosów, w ilości 2 kropel na końcówki włosów. Taka ilość nie obciąża, za to pięknie wygładza i nabłyszcza włosy oraz je  chroni. Serum ma silikon, zatem nie jest zgodny z metodą Curly Girl. Bardzo polecam, zwłaszcza dla delikatniejszych fal i loków. O ile masełko widzę świetnie spisuje się na lokach o wyższej porowatości, tak delikatniejsze włosy o niższej porowatości może obciążać. Tutaj idealnie powinno spisać się serum w wersji płynnej :)

A tutaj macie porównanie, co znajduje się i na którym miejscu w składzie - wersja płynna i masło:




Znacie już masło lub serum płynne Happy Ends? Całuję :*

09:04:00

ANWEN EMOLIENTOWA AKACJA - ODŻYWKA DO WŁOSÓW O NISKIEJ POROWATOŚCI

ANWEN EMOLIENTOWA AKACJA - ODŻYWKA DO WŁOSÓW O NISKIEJ POROWATOŚCI
Witajcie Kochani :)
Lata pielęgnacji, a przede wszystkim hennowanie włosów sprawiło, że mocno obniżyła mi się porowatość. Nie skłamię, jeśli napiszę, że teraz moja porowatość jest niska, może jedynie na końcówkach średnia. Końcówki jednak nie widziały nożyczek już ponad rok ;) Postanowiłam zatem ostatnio odważniej poeksperymentować z kosmetykami, które mają dużo oleju kokosowego, babassu, masła murumuru - czyli maseł i olejów wnikających, które świetnie spisują się właśnie na niskiej porowatości. Najpierw był kallos kokosowy - recenzję macie TUTAJ. Spisał się bardzo dobrze. Teraz przyszła kolej na kolejny kosmetyk - Odżywka Anwen emolientowa akacja do niskiej porowatości. Zapraszam na recenzję. 

anwen emolientowa akacja

Skład:
Skład jest mocno emolientowy, jak wszystkie emolientowe odżywki od Anwen. Tutaj po wodzie mamy olej babassu (ma dużo kwasu tłuszczowego laurynowego, który jest kwasem wnikającym we włosy, tak jak w kokosie, dlatego może puszyć wysoką porowatość), dalej antystatyk, masło murumuru (również dużo kwasu laurynowego), emolient, antystatyk, glinka, ekstrakt z morszczynu. Dalej kontrowersyjny BHT, ale mamy informację od samej Anwen, że jest go dosłownie 0,0005%, nie jest dodany bezpośrednio do odżywki, zakonserwowany był nim ekstrakt z morszczynu, ale i tak musiał znaleźć się w składzie.


Konsystencja i zapach:
Odżywka ma bardziej kremową i jakby maślaną konsystencję, inną niż Anwen irys albo róża. Zapach jest intensywny, kwiatowy, faktycznie tak pachnie akacja. Dla mnie ładny, chociaż wiem, że dla wielu osób zapachy tych odżywek są bardzo mocne.

anwen emolientowa akacja

Działanie:
Odżywki używam zawsze po umyciu włosów szamponem, jako zamknięcie pielęgnacji. Zauważyłam, że jeszcze ładniej działa, nałożona na 20-30 minut, niż na szybkie 2-3 minutki. Włosy są po niej przemiłe w dotyku, takie jedwabiste. Mam większą objętość, pewnie przez wnikający olej babassu i masło murumuru. Pierwszego dnia końcówki są minimalnie bardziej suche od reszty włosów, no ale one mają wyższą porowatość. Drugiego dnia to uczucie znika. Anwen emolientowa akacja spisuje się u mnie fantastycznie, chyba sama nie spodziewałam się, że mam aż tak niską porowatość ;) Może nie pobiła ukochanego emolientowego irysa - to jest miłość od pierwszego wejrzenia, ale jest tuż tuż za nim. Lepsza, niż emolientowa róża. Myślę, że włosy zdrowe, o niższej porowatości śmiało mogą próbować. Jednak te o wyższej może puszyć i przesuszać. Odżywka nie ma silikonów, jest zgodna z metodą Curly girl. Próbowałyście już akacji?


Moje fale po pętelce i emolientowej akacji:



15:52:00

Anwen Sleeping Beauty - maska nocna do wysokiej porowatości

Anwen Sleeping Beauty - maska nocna do wysokiej porowatości
Witajcie Kochani :)
Nie mogłam doczekać się, aż maski nocne od Anwen trafią w moje ręce. Na razie mam wersję do wysokiej porowatości, ponieważ zawiera ukochane przeze mnie oleje - z nasion maku oraz z kiełków pszenicy. Użyłam jej już kilka razy w różnych konfiguracjach i chciałabym Wam napisać o niej coś więcej.




Skład:
Zaczniemy oczywiście od analizy składu, mamy tutaj dużo emolientów, w tym bardzo wysoko w składzie olej z nasion maku, pełen kwasów tłuszczowych omega 6 - moich ulubionych. Kawałeczek dalej olej z kiełków pszenicy, także bogaty w omega 6. Jest też substancja działająca jak naturalny silikon, zmywalna jest delikatnym szamponem. Sporo antystatyków, są też humektanty w postaci gliceryny i skrobii kukurydzianej, a także delikatne proteiny w postaci spiruliny. Na końcu kwas jabłkowy, konserwanty i substancje zapachowe. Z ciekawych składników - ekstrakt z czerwonych wodorostów i opatentowany składnikHydroxypropylgluconamide. 

Aqua, Cetearyl Alcohol, Papaver Somniferum Seed Oil, Behentrimonium Chloride, Triticum Vulgate Germ Oil, Ethyl Macadamiate, Hydrogenated Castor Oil/Sebacic Acid Copolymer, Hydroxypropyltrimonium Hydrolyzed Corn Starch, Starch Hydroxypropyltrimonium Chloride, Hydroxypropylgluconamide, Hydrolyzed Corn Starch Gluconate, Cetrimonium Chloride, Spirulina Platensis Extract, Furcellaria Lumbricalis Extract, Glycerin, Tocopherol, Malic Acid, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Parfum, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.



Konsystencja i zapach:
Maseczka Anwen sleeping beauty ma kremową, smarowną konsystencję o białym kolorze. Pachnie ślicznie, ciężko mi określić dokładnie czym, ale przepięknie, a sam zapach utrzymuje się na włosach jeszcze lekko po wyschnięciu.



Działanie:
Maseczki używałam na różne sposoby i opiszę Wam je wszystkie. Pierwszy raz zastosowałam ją jako maseczkę po myciu włosów, na 10 minut. Umyłam włosy maską ziaja tsubaki, potem Anwen sleeping beauty, zmyłam, kallos avocado b/s i żel syoss men power hold. Kolejnym razem odważyłam się nałożyć ją na dwie godzinki przed myciem, potem mycie ziają tsubaki i Anen irys po myciu. Stylizacja jak poprzednio. No i najlepsze - dzisiejsze mycie. Maska Anwen sleeping beauty w ilości pół łyżeczki, na suche włosy, na całą noc. Zmyłam ziają tsubaki, potem już nie kładłam żadnej maski, jedynie kallos avocado b/s i żel syoss. To najlepsze mycie, zdjęcia poniżej są właśnie po nim. Maseczka pięknie dociąża włosy, zmiękcza je, sprawia, że są takie mięsiste. Nie puszy, lekko wzmacnia skręt. Cudownie pachnie, a opakowanie ma uroczą szatę graficzną. Jestem zachwycona. Nadaje się zarówno na suche włosy przed myciem, na noc lub kilka godzin, jak i po myciu, np. na 2O w metodzie OMO.






Na pewno skuszę się również na wersję do średniej porowatości :) Całuję ;*

16:55:00

ANWEN WAKE IT UP - KAWOWY SZAMPON ENZYMATYCZNY

ANWEN WAKE IT UP - KAWOWY SZAMPON ENZYMATYCZNY
Witajcie Kochani :)
Kawy, komu kawy? :) Prawdziwi miłośnicy tego napoju z pewnością zachwycą się zapachem najnowszego szamponu od Anwen - jest to enzymatyczny szampon peelingujący o wdzięcznej nazwie wake it up. Bardzo polubiłam się z szamponem peelingującym Mint it up - recenzja TUTAJ. Co jednak z tą kawą? :)


Skład:
Szampon Anwen Wake it up jest mocnym, oczyszczającym szamponem. W składzie ma SLES, zaraz po wodzie mamy mocznik, który w wyższym stężeniu ma działanie złuszczające naskórek. Tenże mocznik, jak i znajdujący się w składzie enzym ma za zadanie ładnie złuszczyć zaległy na skórze głowy naskórek. Co ważne - nie mamy tutaj betainy kokamidopropylowej, czyli detergentu, który niektóre osoby podrażnia. Z ważniejszych składników - jest kofeina, ekstrakt z zielonej kawy i ekstrakt z lukrecji.


Konsystencja, zapach, opakowanie:
Szampon Anwen pachnie pięknie, dla mnie to cudowne połączenie kawy z czymś słodszym. Miłośnicy kawy powinni być zachwyceni. Ma on nieco rzadszą konsystencję z takimi śmiesznymi bąbelkami. Znajduje się w 200ml buteleczce z pompką.



Działanie:
Szampon Anwen Wake it up idealnie spełnia swoje zadanie - czyli świetnie oczyszcza skórę głowy, złuszcza martwy naskórek, unosi włosy od nasady - tak, wreszcie znalazłam szampon, który radzi sobie z moim wiecznym przyklapem ;) Duża zawartość mocznika sprawia, że włosy nie są przesuszone, za to ładnie oczyszczone. Sama przetrzymuję go na skórze głowy z 2-3 minuty, żeby zdążył zadziałać. Delikatnie masuję i dokładnie spłukuję. Nie tworzy mocnej piany, jaką znamy z innych SLS-iaków. Co z tego, jeśli działa fantastycznie :) Zalecam użyć po nim emolientowego produktu, niby szampon ma stosunkowo krótki kontakt z włosami, jednak ta ilość mocznika jest spora.  Stosuję raz na tydzień, potrzebuję częstszego oczyszczenia, gdyż ostatnio nie stronię od silikonów. Moje włosy i skóra głowy są nim zachwycone, no i ten zapach! :)


Znacie go? Skusicie się? Całuję :*

20:37:00

ANWEN MASEŁKO DO KOŃCÓWEK VS ANWEN SERUM W PŁYNIE

ANWEN MASEŁKO DO KOŃCÓWEK VS ANWEN  SERUM W PŁYNIE
Witajcie Kochani :)
Miałam przyjemność testować oba produkty do końcówek od Anwen - a mianowicie masełko do końcówek oraz serum w płynie.  Chciałabym dzisiaj porównać składy i ogólne działanie, myślę, że będzie to przydatny post dla tych, którzy zastanawiają się, którą wersję wybrać :)


Składy:
Przyjrzyjmy się najpierw składowy, zerknijcie na tabelkę. Masełko ma wyżej w składzie olej babassu, który z tego co wiem ma konsystencję masełkowatą. Dodatkowo jest emolient tłusty - wosk. Wyżej silikony, są dwa. Później oleje, końcówka taka sama. Serum w płynie ma emolient suchy na 1 miejscu, dopiero dalej 4 oleje, 1 silikon, kolejne masła i oleje, końcówka taka sama.


Konsystencja, opakowanie i zapach:
Zapach na szczęście pozostał ten sam, to pierwsza rzecz, która urzekła mnie, jak tylko odkręciłam masełko. Opakowanie - masło jest w metalowej puszce, to mniej praktyczne rozwiązanie, niż serum płynne, które mieści się w szklanej buteleczce z pipetą. Dużo bardziej wolę właśnie tą butelkę, a pipeta idealnie odmierza krople. Konsystencja - masełko to masełko, które jednak łatwo się topi pod wpływem palca, serum płynne to płyn, taki olejowo-silikonowy.


Działanie:
Serum w wersji płynnej na pewno jest lżejsze - nie, żeby masełko było jakoś mega cięższe, no ale jednak czuć tą różnicę. Serum płynne dużo łatwiej się rozprowadza na włosach, na moje trzeba 2 kropli, pięknie je wygładza i nabłyszcza, zmiękcza, ale nie obciąża. Z masełkiem nie zawsze udawało mi się równomiernie je rozprowadzić, stąd część włosów dostała go czasem więcej, część mniej. Niby niewielki mankament, ja ogólnie bardzo lubię to masełko, ale przez praktyczność i to, że jest lżejsze - wygrywa serum płynne. Myślę, że dla delikatniejszych włosów, fal, wurly i tych o niższej porowatości idealnie spisze się właśnie serum w wersji płynnej, a dla loczków i włosów o wyższej porowatości - masełko. 



A którą wersję Ty wybierasz? Całuję :*

21:18:00

BOMBY PROTEINOWE - DLA MEGA SKRĘTU WŁOSÓW

BOMBY PROTEINOWE - DLA MEGA SKRĘTU WŁOSÓW
Witajcie Kochani :)
Jest wiele fal i loczków, które po prostu kochają proteiny. Moje również do nich należą, chociaż wolą proteiny raz w tygodniu, ale w porządnej dawce. Znalazłam kilka takich mocno proteinowych produktów, które pięknie skręcają moje włosy, chciałabym Wam je tutaj pokazać. Moje falo-loki od razu wyczuwają, czy protein w danym produkcie jest procentowo więcej, czy mniej. Oto proteinowe bomby:



To bezapelacyjnie moja ukochana proteinowa odżywka. W składzie ma hydrolizowane proteiny groszku, keratynę, hydrolizowaną keratynę, kolagen oraz hydrolizowaną elastynę. Daje kopa moim włosom, kręcą się po niej jak szalone, do tego są mięsiste, miękkie i błyszczące. Coś pięknego. Nie ma humektantów.

Prawie tak samo dobra jak orchidea, jednak nie mogę używać jej tak często, może przez proteiny mleczne. Ale tak raz na 2 tygodnie idealna, tak samo jak orchidea. Obie pięknie pachną.Tutaj w magnolii znajdziemy hydrolizowane proteiny mleczne, hydrolizowany owies oraz hydrolizowaną keratynę. Nie ma humektantów.


To cudowna, mocno proteinowa maska, która ze skrętem robi cuda. W składzie wysokio hydrolizowana keratyna, hydrolizowany kolagen oraz aminokwas arginina. Polecam dla poszukujących mocno proteinowych wrażeń :D W składzie z humektantów daleko, daleko jedynie kwas mlekowy.


Cafe Mimi maska keratynowa
Cudo proteinowe, tylko śmierdzi. Ale czego nie robi się dla włosów :D W składzie wysoko hydrolizowana keratyna, hydrolizowane proteiny pszenicy, żyta i owsa. Po proteinach troszkę nawilżającej gliceryny. Proteinowa bomba, polecam.


Barwa odżywka jajeczna
A tutaj mamy trochę inne proteiny, bo z białka jaja. Odżywka mocno skręca moje włosy, są po niej pełne objętości i bardzo miłe w dotyku. Bardzo polecam, niedroga, ma też nawilżającą glicerynę i panthenol, ale dalej w składzie. Boska.



Macie swoje ulubione proteinowe  bomby? Całuję :*

17:00:00

ANWEN, OLEJ Z NASION BAOBABU

ANWEN, OLEJ Z NASION BAOBABU
Witajcie Kochani :)
Powoli kończę recenzować masła i oleje od Anwen. Teraz czas na 3 ostatnie, które niestety nie spisały się dobrze na moich włosach - a będzie to olej z nasion baobabu, olej pracaxi oraz masło murumuru. Dzisiaj zajmijmy się baobabem.


*Olej składowo prezentuje się tak: około 33% kwasów tłuszczowych nasyconych, 36% omega 9 oraz 31% omega 6. Podobnie wygląda skład oleju rokitnikowego oraz neem, a obu tych olejów moje włosy nie lubią.


*Olej z nasion baobabu Anwen ma jasnożółty kolor i dziwny zapach. Ciężko mi go do czegokolwiek przyrównać, taki trochę mdły, może lekko orzechowy. Nie przypadł mi niestety do gustu.

*Za 30ml oleju zapłacimy 15zł, nie tak źle, zwłaszcza dla mnie. Na jedno olejowanie zużywam niecałą łyżeczkę oleju ;)

*Testowałam olej z nasion baobabu najpierw w metodzie na sucho - na godzinę i na całą noc. Następnie 2 razy na nawilżający podkład - maskę cien z aloesem oraz na wodę z miodem. Po olejowaniu na nawilżający podkład było troszkę lepiej, niż po zastosowaniu go w metodzie na sucho. Jednak ani razu olej mnie nie zachwycił - moje fale były po nim zbyt lekkie, jakby fruwające i za miękkie. Dla mnie nie jest to zaleta, bo sama w sobie mam takie miękkie, jakby dziecięce włosy i bardziej cenię sobie dociążenie i mięsistość, którą dają mi inne oleje. Resztkę zużyłam do kąpieli dla dzieciaków, one lubią, jak po wodzie pływają sobie oczka oleju.

*Raz zabezpieczyłam nim końcówki, ale czułam wszędzie ten zapach ;) Dodałam go też do maseczki, tutaj już nie spisał się tak źle. Wolę jednak inne oleje od Anwen - wygrywa brokuł, czarny bez, wiesiołek i masło cupuacu.



Który olej albo masło on Anwen przypadło Wam najbardziej do gustu? Całuję :*


Zapraszam na mojego włosowego instagrama --> KLIK KLIK

18:18:00

ANWEN, MASŁO CUPUACU

ANWEN, MASŁO CUPUACU
Witajcie Kochani :)
Skończyłam testowanie wszystkich olejów i maseł od Anwen. Najmocniej przypadł mi do gustu olej z brokuła, z czarnego bzu i wiesiołka. Kompletnie nie spisało mi się masło murumuru oraz olej pracaxi, taki sobie był olej z baobabu. Ostatnio recenzowałam masło mango, które wypadło tak sobie. Dzisiaj przyszedł czas na recenzję kolejnego produktu, jakim jest masło cupuacu

anwen masło cupuacu

*Zaczniemy od analizy kwasów tłuszczowych, które znajduję się w maśle cupuacu. Jest ono bardzo podobne do masła shea - a z shea bardzo się ostatnimi czasy lubimy ;)  W cupuacu znajdziemy kwas nasycony stearynowy oraz całkiem sporo, bo prawie 50% kwasów omega 9. Kwas stearynowy jest długołańcuchowy, nie wnika we włosy, jak olej kokosowy, zatem może dobrze spisać się na wysokiej porowatości.


*Masło cupuacu ma zbitą, twardą konsystencję, ale lepiej się nabiera i łatwiej go zaaplikować na włosy, niż masło mango ;) Zapach jest bardzo słabo wyczuwalny. Na raz używam niewiele, ale jak wiecie, moje włosy teraz dość łatwo obciążyć. Przy niewielkiej ilości zmywa się bezproblemowo delikatnym szamponem nawet bez wcześniejszego emulgowania, ale oczywiście możemy go zemulgować.

*Masło cupuacu aplikowałam na suche włosy. Czasem na godzinę, ze 2 razy na całą noc. O ile masło mango po całej nocy działało dziwnie, tak tutaj efekty były bardzo przyjemne. Włosy były przyjemnie dociążone, wygładzone i miłe w dotyku. Masełko niestety osłabiało mój skręt, zatem używałam go najczęściej, kiedy nie stylizowałam włosów w falo-loczki, tylko suszyłam na prosto i zawijałam w ślimaka czy pętelkę. Nie zabezpieczałam nim końcówek, jest dość twarde i zbite i chyba ciężko  byłoby mi to zrobić równomiernie ;)

*Zawartość kwasów tłuszczowych - omega 9 oraz nasyconego stearynowego - wskazuje, że masło cupuacu ma szansę spisać się na każdej porowatości, także tej wysokiej. Nie musimy obawiać się wszystkich maseł, jeśli taką właśnie mamy porowatość, podobne do kokosa i wnikające jest jedynie masło murumuru, olej palmowy, babassu oraz monoi.

*Za 40ml dobrego masła zapłacimy 17zł, nie jest to bardzo wysoka cena, zwłaszcza że masełko jest naprawdę fajne ;)

masło cupuacu


Macie swoje ulubione masełko do włosów? Całuję :*

15:00:00

ANWEN, OLEJ Z WIESIOŁKA

ANWEN, OLEJ Z WIESIOŁKA
Witajcie Kochani :)
Ostatnio regularnie olejuję włosy i wszystko zaczyna mi się kończyć. Zdenkowałam nie tak dawno buteleczkę oleju z wiesiołka od Anwen. Miałam wcześniej przyjemność go używać, kupiłam pewnie w sklepie e-naturalne albo zrób sobie krem. Jest to olej z grupy omega 6, a te moje włosy bardzo lubią. Przeczytajcie więcej o wiesiołku ;)


*Olej składowo prezentuje się tak: około 75% kwasów tłuszczowych omega 6 - co czyni go idealnym olejem do włosów o wysokiej porowatości, troszeczkę omega 9 i troszkę kwasów nasyconych, ale bardzo mało.


*Olej z wiesiołka od Anwen ma żółty kolor i charakterystyczny, jakby lekko zbożowy zapach. Delikatny i nienachalny, nie czuć go długo i intensywnie na włosach, więc nadaje się do zabezpieczania końcówek.

*Za 30ml oleju zapłacimy 15zł, dla mnie to około 5 pełnych zabiegów olejowania ;) Zawsze zostawiam sobie też resztkę do zabezpieczania końcówek.

*Olej fantastycznie spisuje mi się w różnych kombinacjach - na sucho na całą noc, na nawilżający podkład - woda z miodem KLIK METODA czy woda z żelem hialuronowym KLIK METODA. Moje fale po oleju z wiesiołka są bardzo miłe w dotyku, dociążone, nawilżone i gładkie. Olej wzmacnia skręt, tak działają na mnie prawie wszystkie oleje z omega 6 ;) Nie puszy, nie matowi, stosunkowo łatwo się zmywa. Fajnie spisuje się jako dodatek do emolientowych kallosów. Myślę, że olej ten najlepiej sprawdzi się na włosach o wysokiej porowatości ze wszystkich maseł i olejów od Anwen. Potem obstawiam czarny bez i brokuł ;) Bardzo ładnie zabezpiecza końcówki, w odpowiedniej ilości nie obciąża ich, a sprawia, że są gładkie i miękkie.



Jaki jest Twój ulubiony olej do włosów? Ja teraz testuję olej z nasion baobabu :) 

20:40:00

ANWEN, MASŁO MANGO

ANWEN, MASŁO MANGO
Witajcie Kochani :)
Ostatnio bardzo często olejuję i "masłuję" ;) moje włosy. Skończyłam już buteleczkę oleju brokułowego, z wiesiołka i czarnego bzu od Anwen, przede mną jeszcze testy pracaxi i baobabu. W międzyczasie sięgnęłam także po masło mango, ponieważ dawno żadne masło nie gościło na moich falach. Masło mango bardzo różni się składowo od oleju kokosowego, który to służy mi tylko od czasu do czasu, zatem byłam ciekawa jego działania. 


*Wkleję Wam od razu tabelkę, w którym zaznaczone są poszczególne kwasy tłuszczowe w masłach nasyconych. Masło mango jest na samym dole. Przeważa w nim kwas tłuszczowy stearynowy oraz palmitynowy. Oba to kwasy tłuszczowe długołańcuchowe, zatem nie mają zdolności wnikania do wnętrza włosa - tym samym nie powinny zaszkodzić włosom wysokoporowatym i ich spuszyć.


*Masło mango ma twardą, zbitą konsystencję, jest praktycznie bezzapachowe. Dość ciężko się nabiera na dłonie i rozsmarowuje na włosach, jak to masło. Używałam naprawdę niewiele na jeden raz, ponieważ moje włosy łatwo obciążyć, a już tym bardziej nakładając więcej masła.

*Używałam go tylko i wyłącznie w metodzie na sucho, na godzinę i raz zostawiłam na całą noc. Z pewnością spisuje się lepiej zaaplikowane na krótszy czas. Po całonocnym seansie włosy były jakby matowe i takie dziwne w dotyku. Po godzinie trzymania były ładnie dociążone - i to właściwie chyba wszystkie  pozytywne efekty. Masełko nie dało tak świetnych efektów na moich falach, jak np. olej brokułowy, z czarnego bzu czy z wiesiołka. Zostało mi go jeszcze z połowę, zużyję do ciała, bardzo lubię stosować masła na skórę po kąpieli.

*Masło zmywało mi się bezproblemowo, delikatnym szamponem czy maską, ale jak już wspominałam - pół łyżeczki to był maks, jaki nakładałam na włosy ;)

*Myślę, że może zdać egzamin na włosach o wysokiej porowatości, różni się mocno składowo od kokosa i nie powinien puszyć, acz wiadomo, że różnie z tym bywa i najlepiej przetestować na sobie ;)

*Za 40 ml masła zapłacimy 10zł, niedużo, a jest ono naprawdę wydajne. Dwa pozostałe masełka kosztują już więcej, więc warto zacząć od mango, jeśli nie chcemy tyle wydawać ;)



Lubicie masła w pielęgnacji włosów? :) Całuję :*

05:50:00

ANWEN, OLEJ BROKUŁOWY

ANWEN, OLEJ BROKUŁOWY
Witajcie Kochani :)
Czas troszkę nadrobić zaległości blogowe, mam dla Was sporo recenzji, przygotujcie się zatem :) Jakiś czas temu pokazywałam Wam na instagramie moje masła i oleje od Anwen - KLIK KLIK.  O jednym z nich już Wam pisałam, dzisiaj przyszedł czas na olej brokułowy, koniecznie przeczytajcie, co sądzą o nim moje fale.



*W składzie oleju przeważa kwas tłuszczowy erukowy, należący do grupy kwasów omega 9. Ten sam kwas tłuszczowy znajduje się w lubianym przeze mnie i testowanym kiedyś oleju abisyńskim, o którym pisałam Wam TUTAJ.

*Olej brokułowy ma bardzo charakterystyczny zapach, niestety nieprzyjemny. Dla mnie to jest jakby nieświeży brokuł z czymś dziwnym ;) Dlatego tak rzadko stosuję go do zabezpieczania końcówek, chociaż spisuje się tam znakomicie. Kolor jest żółto zielony, konsystencja taka bardziej śliska, inna od pozostałych olejów.

*Za 30ml zapłacimy 25zł. U mnie wystarcza to na 5-6 pełnych rytuałów olejowania, na dużo więcej, jeśli dodaję tylko do maseczki kilka kropel lub stosuję właśnie na końcówki.

*Stosuję go najczęściej na sucho - taki ze mnie leniuszek :) Raz nałożyłam go na żel lniany, na dosłownie 20 minut - bardzo ładnie wygładza, zamyka nawilżenie, zostawia włosy jedwabiste. Nie obciąża ich, delikatnie wzmacnia skręt. Spisuje się u mnie bardzo dobrze, bezproblemowo zmywa nawet odżywką czy maską. Tylko ten zapach ;) Nie mogę nosić go długo na włosach, bo po prostu strasznie mnie drażni, mój mąż też za nim nie przepada. Pamiętam jego minę, jak pierwszy raz naolejowałam całe włosy brokułem :D Idealny na końcówki, no tylko ten zapach.

*Ładnie spisuje się, kiedy dodaję kilka kropel do emolientowej maski na zamknięcie pielęgnacji. Tutaj na szczęście zapach nie zostaje na włosach, a sama maska robi się bardziej dociążająca.



Lubicie olej brokułowy? :) Jak oceniacie zapach? Całuję :*

17:40:00

ANWEN - SZAMPON "BRZOSKWINIA I KOLENDRA" ORAZ "POMARAŃCZA I BERGAMOTKA"

ANWEN - SZAMPON "BRZOSKWINIA I KOLENDRA" ORAZ "POMARAŃCZA I BERGAMOTKA"
Witajcie Kochani :)
Zasypię Was recenzjami, tak jak obiecywałam :D Znowu na tapecie kosmetyki Anwen - cóż ja poradzę, że obecnie w moim włosowym zestawie jakieś 70% kosmetyków to właśnie Anwenki :D Ale fakt, że wiele z nich wykańczam i czaję się na kilka rosyjskich cudeniek, między innymi maskę laminującą z ecolab albo taką fajną żółtą z cafe mimi, którą mi polecałyście. No ale co z tymi szamponami? Pamiętam, jak użyłam pierwszy raz wersji z pomarańczą i bergamotką. Najpierw nałożyłam masło mango, następnie umyłam włosy właśnie tym szamponem, po wszystkim na chwilkę kallos mango - swoją drogą to świetna maseczka - i wystylizowałam syossem. Efekty pokazywałam Wam na moim instagramie TUTAJ. Było pięknie i spodziewałam się, że szampony będą spisywać się bardzo dobrze. Następne mycia jednak nie były już takie idealne, ale zaraz Wam o tym opowiem ;)


Skład:
Zacznijmy jednak od składów, nie potrafię już inaczej pisać recenzji ;) Szampony Anwen opierają się na łagodnych detergentach, bardzo wysoko w składzie mamy nawilżającą glicerynę. Piszę o tym, ponieważ moje włosy zawsze i wszędzie wyczuwają glicerynę :D W obu szamponach znajdziemy również wysoko w składzie nawilżającą betainę. Później mamy już troszkę różnic. Wersja szamponu Anwen brzoskwinia i kolendra do suchej i wrażliwej skóry głowy - zawiera ekstrakt z siemienia lnianego oraz z prawoślazu, oba mają działanie nawilżające. Mamy tutaj także niacynamid oraz ekstrakty z shikakai, kolibła egipskiego i gipsówki wiechowatej. Wersja pomarańcza i bergamotka do normalnej i przetłuszczającej się skóry głowy - ekstrakty z shikakai, kolibła egipskiego, gipsówki wiechowatej i mydlnicy lekarskiej, a także  ekstrakt z wierzbownicy oraz cynk , które mają wpływ na przedłużenie świeżości włosów. 

Tutaj skład wersji z pomarańczą i bergamotką:

Opakowanie i zapach:
Mam obie wersje szamponów - w piance oraz klasyczny w butelce z pompką. Muszę przyznać, że wersja w piance jest dużo mniej wydajna w moim przypadku. Na jedno umycie potrzebuję około 10 takich naciśnięć. Jednak klasyczne opakowanie z pompką, nawet po rozwodnieniu wypada u mnie lepiej. Co do zapachu - uwielbiam zapach szamponu z brzoskwinią, po prostu uwielbiam. Ten z pomarańczą też jest przyjemny. Zapach wyczuwam jeszcze delikatnie na włosach po wysuszeniu ich. Wersja piankowa ma 170ml, zwykła 200ml. Cena - 28zł, szkoda, że nie troszkę mniej, przeważnie kupuję szampony w okolicach 15zł.


Działanie:
Jak już wspomniałam, pierwsze mycie wspominam bardzo miło. Emolientowe masło mango na suche włosy, mycie szamponem z pomarańczą, emolientowa maska kallos mango, emolientowy kallos color b/s i żel syoss men power hold - mój ulubieniec ;) Mycie było mocno emolientowe. Jednak kolejne 2 mycia nie były już takie optymistyczne. Jeden raz umyłam włosy szamponem z pomarańczą i nałożyłam odżywkę proteinową, która zawsze mi się sprawdzała. Nie stosowałam metody OMO, normalnie umyłam i potem proteiny. Wystylizowałam jak zawsze syossem - a tam puch. Zdziwiłam się, pomyślałam, że to może nie czas na proteiny. Drugie z kolei nieudane mycie - szampon z brzoskwinią, a po nim dosłownie malutka ilość kallosa color na minutkę, wystylizowane syossem jak zwykle. Znowu puch  i źle. Zgłupiałam, odstawiłam na kilka myć szampony Anwen, wszystko wróciło do normy. Zaczęłam podejrzewać glicerynę, zatem wypadło kolejne mycie - tym razem szampon z brzoskwinią, ale użyty w metodzie OMO, czyli najpierw nałożyłam kallosa banana, potem szampon anwen z brzoskwinią i wykończyłam mocniejszym emolientem - maska kallos multivitamin z kilkoma kroplami oleju brokułowego na 10 minut. I znowu pięknie jak za 1 razem. Winna znowu jest  gliceryna - po użyciu szamponów od Anwen muszę zamykać pielęgnację emolientem, najlepiej też, jak użyję go w metodzie OMO, gdzie pierwszym O jest albo olej, albo jakaś maska. 

Nie mogę też pozwolić sobie na olejowanie włosów na nawilżający podkład, a potem umycie ich tymi szamponami, bo zaczynają się ciągnąć i przenawilżać. Mimo, że włosy mają stosunkowo krótki kontakt z szamponem, który ma glicerynę, to ona i tak wpływa na moje włosy. No ale one wyczują glicerynę wszędzie, jak już Wam wspominałam :D   Wersja z pomarańczą przedłuża lekko świeżość włosów, jestem w stanie przetrzymać je do 3 dni, po brzoskwini - standardowo do 2. Szampony ładnie odbijają moje włosy od nasady, nie podrażniają skóry głowy, dobrze domywają oleje. Szkoda, że nie mogę używać ich co mycie i muszę się bardzo pilnować, czego użyć przed i po, żeby nie doczekać się puchu ;) Przydałyby się jakieś małe buteleczki, co by każdy mógł sprawdzić na sobie, czy szampon mu służy :D




Jak spisują się u Was te szampony? Całuję :*