
Witajcie Kochani :)
Jakiś czas temu panował w blogosferze mały szał na biedronkowe maseczki do włosów w saszetkach :) Dostępna jest wersja w kolorze zielonym (emolienowa), różowym (proteinowa) oraz pomarańczowym (również proteinowa). Sama skusiłam się na olejkową wersję w zielonej saszetce. Widziałam, że maseczka ta ma glicerynę, za którą moje włosy nie przepadają. Chciałam dać jej szansę, ponieważ jest jednak kilka produktów na krzyż z gliceryną, które mi służą :) Na spróbowanie wzięłam dwie saszetki - i dobrze, że tylko dwie. Przeczytajcie, jak maseczka spisała się na moich wybrednych falach :)