Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Henna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Henna. Pokaż wszystkie posty

11:32:00

Sattva - czerwona henna - sposób przygotowania i efekty na moich włosach

Sattva - czerwona henna - sposób przygotowania i efekty na moich włosach
Witajcie Kochani :)
Pamiętam, jak jeszcze niedawno zarzekałam się, że nie wrócę już do henny, bo strasznie przyciemniła mi włosy i osłabiła skręt. No cóż - jak to mówią, tylko krowa nie zmienia zdania :) Na pół roku zdradziłam ją z farbami chemicznymi, a teraz wracam do henny z podkulonym ogonem, tym razem jednak zamierzam hennować mądrze :) Mam zamiar 2 lub 3 razy nałożyć hennę zakwaszoną acerolą, coby porządnie chwyciła na długości i nie wypłukiwała się, później będę hennować już tylko odrost, żeby nie nadbudować jej znowu na długości do mahoniu. Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o hennie Sattva. Otrzymałam puszeczkę henny w ramach współpracy, oczywiście wybrałam hennę  w kolorze czerwonym. Sattva różni się nieco od khadi, której byłam wierna przez tyle lat. Zaraz opowiem Wam o tym coś więcej :) Pokażę Wam również, jak rozrabiam hennę i zakwaszam acerolą oraz pokażę ostatnie efekty hennowania.




Jak prezentuje się henna Sattva i czym różni się od Khadi?
Henna sattva znajduje się w tekturowym pudełeczku, w środku jest woreczek z zamknięciem, który mieści 150g henny. To więcej, niż ilość henny w khadi - tam mieliśmy jej 100g. W środku, oprócz samej henny znajduje się pędzelek do aplikacji pasty oraz 2 zestawy - rękawiczki + czepek. Wielki plus dla producenta, ponieważ taka duża puszeczka większości osób wystarczy na 2 aplikacje i od razu dostajemy 2 zestawy. W khadi nie mieliśmy pędzelka i był 1 zestaw rękawiczki + czepek.  Ceny są praktycznie na tym samym poziomie, z tym, że sattvy dostajemy 150g, a khadi 100. Henny te różnią się również zapachem - po khadi przez kilka myć czułam bardzo intensywny zapach siana i skoszonej trawy, tak samo było w trakcie nakładania. Tutaj również go czuć, ale jest dużo, dużo, dużo mniej intensywny ;) Mi ten zapach osobiście jakoś bardzo nie przeszkadzał, ale jeśli ktoś go nie lubił, sattva wypada tutaj dużo lepiej. Po rozrobieniu Sattva jest bardziej glutkowata, mniej spływa z włosów i lepiej się ich trzyma. Khadi, mimo że nakładałam dość gęstą pastę, częściej spływała i nie była taka glutkowata ;) Obie henny są bardzo drobno zmielone i bardzo dobrze się mieszają, nie zostawiając grudek.


Jak przygotowuję hennę krok po kroku?
Kiedyś, kiedy jeszcze nie miałam odpowiedniej wiedzy, zakwaszałam hennę sokiem z cytryny. Używałam niepotrzebnie aż 2 czy 3 cytryn, kiedy wystarczyłaby połowa lub maksymalnie 1. Cytryna przesusza w nadmiarze plus mocno przyciemnia odcień henny. Tym razem celuję w rudości, dużo poczytałam na facebookowej kopalni wiedzy o hennie - KLIK KLIK - i zdecydowałam się na acerolę. Przygotowałam zatem połowę henny Sattva, czyli 80g, 10 g aceroli, gorącą (ale nie wrzącą) wodę, żel lniany oraz nawilżającą odżywkę Anwen o zapachu bzu - dla lepszego nawilżenia.


Używam ceramicznej miseczki i plastikowej łyżeczki. Najpierw wsypałam acerolę do henny - ja mam firmy Biomus, drogo wychodzi, można dostać taniej, ale akurat taką miałam jeszcze w domu ;) Później powoli wlałam gorącej wody i zaczęłam mieszać.


Jak już grudek było mniej, dodałam łyżkę odżywki nawilżającej Anwen o zapachu bzu oraz 3 łyżki żelu lnianego. Lubię dodawać nawilżające dodatki do henny, włosy nie są później tak wysuszone ;)


Dalej chwilkę mieszałam łyżeczką, później sięgnęłam po mikser z plastikowymi łopatkami, który miesza wszystko błyskawicznie. Łyżeczką trzeba jednak dużo dłużej się bawić w mieszanie.


Mieszam, aż do uzyskania konsystencji gęstej śmietany. Jeśli henna wyszła Wam za rzadka, można dosypać troszkę proszku. Jeśli jest za gęsta, dolewamy dalej troszkę wody. Później owijam miseczkę workiem foliowym, ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce na kilka godzin, nawet do całej doby ;) Tutaj odstawiłam akurat na jakieś 8 godzin. Przed nałożeniem henny oczyściłam włosy szamponem familijnym - poprzednim razem umyłam je tylko delikatnym szamponem i bardzo szybko się wypłukała ;) Aplikuję hennę na mocno wilgotne włosy, tak jest dużo wygodniej, niż na suche. Wszystko trzymałam pod czepkiem i ręcznikiem 2,5 godziny. Zmywałam grubo po północy ;)


Efekty:
Tutaj zdjęcie przed hennowaniem, kolor w lekkim słońcu:

Tutaj po, w słońcu, włosy po nocy, kompletnie nie ułożone ;) U góry są bardziej rude, któraś tam farba chemiczna mi mocniej włosy rozjaśniła  i dlatego.

A po 1 umyciu i wystylizowaniu prezentują się tak, już praktycznie nie są suche:

Dużo bardziej wolę się w rudościach, niż w tym mahoniu z nadbudowanej henny ;) Hennujecie włosy? Farbujecie? A może stawiacie na naturalny kolor? :) Całuję :*





17:16:00

Jak henna osłabiła mój skręt w 3 lata - dużo zdjęć :)

Jak henna osłabiła mój skręt w 3 lata - dużo zdjęć :)
Witajcie Kochani :)
Dzień, w którym zahennowałam moje włosy pierwszy raz pamiętam jak dziś :) Jak ja się denerwowałam hehe. Co wyjdzie, czy dobrze wyjdzie, jaki będzie kolor. Byłam zachwycona kolorkiem, chociaż 1 raz nie dodałam do henny nic nawilżającego i włosy miałam bardzo suche. Później zmądrzałam, dawałam już mniej cytryny i w każdej hennowej mieszance lądował żel lniany albo nawilżająca maseczka. Moje pierwsze hennowe przygody możecie zobaczyć TUTAJ, TUTAJ oraz TU. Chciałabym Wam dzisiaj napisać, jakie błędy popełniłam w hennowaniu włosów i jak mocno henna osłabiła mój skręt - bo niestety po 3 latach osłabiła go bardzo mocno.

Tak moje włosy kręciły się zupełnie przed henną, w naturalnym kolorze:


To moje pierwsze, mocno nawilżające mycie po pierwszej hennie - widać, że włosy naprawdę mocno się kręciły. Był to koniec roku 2014. Nie miałam zastrzeżeń ani do skrętu, ani do koloru, ani do suchości włosów - wystarczyły ze 2 bogatsze w nawilżacze i emolienty mycia i wszystko wracało do normy. 



Później włosy kręciły się nadal bardzo ładnie, a ja hennę kładłam średnio co 2 miesiące. Teraz czas na połowę i koniec roku 2015 - czyli równo rok od pierwszej henny. Widać, że włosy, mimo ścieniowania, kręcą się już nieco słabiej. Nie było jednak tragedii, nadal byłam zadowolona ze skrętu ;)



Po tym roku coś zaczęło się zmieniać - zauważyłam, że włosy nie chciały mi się już tak mocno kręcić, czego bym nie używała. W ruch szła ukochana, skręcająca keratyna, nawilżacze i ulubione, podkreślające skręt oleje - krokosz, kiełki pszenicy, orzechy włoskie. Nic to jednak nie dawało. Nadal jednak dzielnie hennowałam, a włosy traciły skręt coraz mocniej. Rok 2016.



Bez problemu mogłam już wtedy uzyskać z nich taką gładką, lekko falowaną taflę, co kiedyś było nie do osiągnięcia. Nadal koniec roku 2016, 2 lata od pierwszej henny. Hennowałam dalej średnio co 2 miesiące.


Czas na rok 2017 i największe osłabienie skrętu. Po mocnym ugniataniu włosy od tyłu prezentowały się tak. Widać, że są bardziej dociążone, bardziej oklapnięte, mniej skręcone.



2017 rok - 3 lata od pierwszej henny - to rok gładkich tafelek. Dużo łatwiej było mi je osiągnąć, niż pokręcone włosy. Różnica między pierwszym zdjęciem, a tym - kolosalna. 




Jeśli dziś ugniotę włosy z żelem, to one będą się kręcić. Ale nie we wszystkich miejscach ;) Tył mam dużo bardziej prosty i ogólnie wierzchnią warstwę, zostały mi jedynie stałe zakrętasy w okolicy ucha i na końcówkach. No i skręt trzyma się głównie jeden dzień, na drugi muszę go mocno reanimować, a i nie zawsze się uda. Używałam jedynie henny od khadi, czystej, czasem z dodatkiem amli. Niestety tak mocno mi się nadbudowała i osłabiła skręt.

Ostatni raz użyłam henny pół na pół z cassią jakieś 3 miesiące temu. Raz zafarbowałam włosy chemiczną farbą. Rezygnuję z henny. Mam nadzieję, że z czasem skręt wróci, im więcej naturalnych włosów bez henny mi odrośnie ;)

Macie jakieś doświadczenia z henną i falowanymi/kręconymi włosami? :) Całuję :*

00:05:00

Jak przygotować hennę krok po kroku - opis i zdjęcia

Jak przygotować hennę krok po kroku - opis i zdjęcia
Witajcie Kochani :)
Obiecałam Wam już dawno opis ze zdjęciami, jak krok po kroku przygotowuję hennę. Jejku, pierwsze hennowanie, kiedy to było ;) Pamiętam, jak się denerwowałam, jak wyjdzie, czym ją rozrobić, z czym pomieszać, do jakiej konsystencji. Teraz robię wszystko dosłownie w 5 minut bez żadnego stresu. Moje pierwsze hennowanie miało miejsce we wrześniu 2014 roku - KLIK KLIK. Nie dodawałam wówczas do henny żadnych nawilżających dodatków, przez co spotkał mnie przesusz. Potem już poczytałam, zmądrzałam i zawsze coś dodaję, przez co włosy tuż po hennowaniu wyglądają o wiele lepiej. Używam tylko i wyłącznie henny od khadi - zaczynałam od wersji z amlą, potem była to czysta hennna red, czasem henna z amlą i jatrophą. Teraz ponownie mam czystą ;) Zauważyłam, że po czystej hennie red mam nieco bardziej czerwonawe tony, a po tej z dodatkiem amli albo amli i jatrophy - nieco bardziej rude. Nie jest to jednak wielka różnica, widać ją troszkę w słoneczku. No to zaczynajmy - jak przygotować hennę krok po kroku - opis i zdjęcia :)

13:24:00

Suche, sztywne i matowe włosy po hennie - jak sobie z tym radzić?

Suche, sztywne i matowe włosy po hennie - jak sobie z tym radzić?
Witajcie Kochani :)
Od ponad roku regularnie hennuję włosy naturalną henną od khadi, mniej więcej co 4-5 tygodni. Często piszecie mi w meilach i komentarzach, że problemem jest suchość, sztywność i matowość po hennie i prosicie o rady, co z tym zrobić. Spróbujemy sobie z tym problemem dzisiaj poradzić :)



Dodatek nawilżającej maseczki do henny
Moją pierwszą hennę rozrobiłam tylko z ciepłą wodą i sokiem z cytryny. Włosy po spłukaniu były bardzo tępe, splątane, suche, szorstkie, matowe, aż się trochę przestraszyłam ;) Postanowiłam poczytać, pokombinować i zacząć dodawać do henny coś nawilżającego. Świetnie spisuje się tutaj maseczka aloesowa NaturVital - w składzie ma masę aloesu, a także glicerynę i panthenol. Często dorzucam zamiast niej saszetkę biovaxa do włosów słabych, w składzie zawiera nawilżający sok z aloesu, miód i glicerynę. Próbowałam również z żelem lnianym a także prostą maseczką gloria, do której dodawałam kilkanaście kropel panthenolu albo NMF. Łącznie dodaję może łyżkę takiej maski. Cały post o nawilżających dodatkach do henny możecie sobie obejrzeć tutaj. Dobrze by było, żeby taka nawilżająca maska nie miałam w składzie silikonów ani innych oblepiaczy, żeby wszystko mogło nam ładnie wniknąć we włosy. Wiem, że są osoby, które dodaję łyżkę maski albo odżywki alterra z granatem - jeśli kogoś nie przesusza alkohol, warto spróbować ;)

Żel lniany nałożony na włosy po spłukaniu henny
Wiem, że wszędzie piszą, że do 48 godzin po hennowaniu nie powinno się na włosy nakładać nic, żeby kolorek ładnie się utrwalił. Sama jednak, po dokładnym spłukaniu henny wgniatam w mokre jeszcze włosy porcję żelu lnianego i suszę je naturalnie. Dzięki temu najbardziej narażone na wysuszenie końcówki są miększe i bardziej nawilżone. Kolor i tak jest bardzo żywy, nie widzę różnicy w intensywności koloru, kiedy to żelu lnianego nie wgniatałam. Wiem, że są osoby, które na końcówki nakładają np. ze dwie krople oleju czy silikonowe serum, ja zostaję jednak przy żelu lnianym ;)

Bogata pielęgnacja w czasie pierwszego mycia po hennie
Po jakiś 48 godzinach od hennowania myję włosy - i jest to naprawdę bogate mycie ;) Nakładam ulubiony, odżywczy olej (np. z pestek śliwki, z pestek moreli, z kiełków pszenicy) na nawilżającą maseczkę (np. na kallosa aloe). Po jakiś 2 godzinach zmywam wszystko dwukrotnie maseczką bez silikonów - do tej pory były to balsamy mrs. potters, teraz maska scandic fruit. Następnie nakładam jeszcze coś emolientowego - np. kallosa blueberry, cherry czy omega z dodatkiem kilku kropel oleju. Potem stylizuję jak zwykle. Po takiej bogatej pielęgnacji włosy są już praktycznie takie, jakie są normalnie, czasem czuć jeszcze minimalną suchość. Wtedy funduję moim falom jeszcze jedno bogate mycie i wszystko wraca do normy. Odkąd jednak dodaję do mieszanki henny nawilżającą maskę, włosy po pierwszym myciu wracają do siebie ;)


Macie swoje sposoby na suszę i pustynię po hennowaniu? A może przygoda z henną dopiero przed Wami?  Podzielcie się swoimi wrażeniami - całuję :* :)

11:12:00

Niedziela dla włosów: hennujemy z aloesem i glutkiem lnianym :)

Niedziela dla włosów: hennujemy z aloesem i glutkiem lnianym :)
Witajcie Kochani :)
Dzisiejsza niedziela dla włosów jest dość mało odżywcza, ale odrost już straszył i musiałam włosy wreszcie pohennować :) Znowu postawiłam na wzbogacanie henny nawilżaczami - dzięki temu fale są potem dużooo mniej suche - post o tym, czym można wzbogacać hennę możecie przeczytać tutaj :)


Hennę przygotowałam już wczoraj rano - w ceramicznej miseczce umieściłam oczywiście hennę - czystą, naturalną od khadi - pół opakowania. Dodałam do tego 100ml soku z cytryny, odrobinę ciepłej wody i całą saszetkę maseczki aloesowej biovax - nie ma to jak saszetki z biedronki :) Wymieszałam wszystko trzonkiem drewnianej łyżki, po czym odstawiłam na 10 godzin w ciepłe miejsce.

O 20:00 wzięliśmy się za nakładanie henny :) Umyłam włosy szamponem pokrzywowym z barwy, dwukrotnie. Następnie Wojtek nałożył hennę - to już taka nasza tradycja i okazja do spokojnej rozmowy - przy Synku często ciężko o spokój ;);) Miałam hennować tylko odrosty, ale uwielbiam kolor na moich włosach po tej konkretnej hennie i oczywiście papka wylądowała na całych włosach :) Po 2 godzinach zmyłam mieszankę dokładnie ciepłą wodą, nie nakładałam potem żadnej maski ani odżywki, żeby kolorek spokojnie dojrzał. Ugniotłam jedynie fale na żelu lnianym i pozostawiłam do naturalnego wyschnięcia. Spałam normalnie, na włosach, kręciłam się, nie spodziewałam się rano żadnego skrętu, ale fale miło mnie zaskoczyły i po nocy prezentowały się tak:

Nie ma oczywiście szału, jak to po hennie - jest troszkę strączków i suchości, ale włosy jako tako wyglądają i może uda się tak nawet wyjść do ludzi ;);) Co najważniejsze - są dużo mniej suche, niż przy pierwszych hennowaniach, kiedy nie dodawałam go mieszanki nawilżaczy. Teraz jeszcze lekko je zmoczyłam wodą, żeby się mocniej skręciły, może uda mi się później zrobić nowe zdjęcie i dodać :)


Co Wasze włosy dostały dziś smacznego? A może dopieszczanie jeszcze przed Wami :) Całuję ;*

10:24:00

Nawilżające dodatki do henny

Nawilżające dodatki do henny
Witajcie Kochani :)
Od września zeszłego roku regularnie hennuję swoje włosy - co 1-2 miesiące. O sposobie rozrabiania henny napiszę jeszcze osobny post, dzisiaj chciałabym Wam wspomnieć o tym, jak można fajnie wzbogacić mieszankę henny w nawilżające dodatki. Jesteście ciekawe, co tam dorzucam ciekawego do zielonego proszku? :)




1. Po co w ogóle dodawać do henny nawilżające dodatki?
Osoby, które regularnie hennują włosy zapewne wiedzą, że po zmyciu jej na głowie panuje mniejsza lub większa susza. Pierwszy raz nałożyłam na włosy hennę, pomieszaną jedynie z wodą i sokiem z cytryny, nie dodając żadnej nawilżającej maseczki. Było naprawdę sucho i szorstko. Drugim i każdym kolejnym razem postanowiłam już trochę eksperymentować i do mieszanki dodawałam nawilżające produkty. Włosy już praktycznie nie odczuwały przesuszenia bądź było ono naprawdę wyraźnie mniejsze.

2. Co dodaję do mojej hennowej mieszanki?
Najważniejsze są nawilżacze i to właśnie na nich się skupiam. Robiłam już hennowe mieszanki na włosy z łyżką maseczki aloesowej naturvital maską gloria wzbogaconą panthenolem, a także z maską aloesową biovax.. Dodawałam również kilka łyżek żelu lnianego. Mam wrażenie, że najlepiej spisuje się u mnie w takich nawilżających mieszankach właśnie żel lniany. Najlepiej używać maseczek nawilżających i tych bez silikonów. Można wzbogacić maskę gloria np. gliceryną, dostępną za grosze w aptece :)

3. W jaki sposób zrobić taką mieszankę?
W przypadku mojej henny khadi red, tej naturalnej,  do porcelanowej miseczki wsypuję proszek, trochę ciepłej wody i soku z cytryny. Mieszam wszystko dokładnie drewnianą łyżką, dodaję łyżkę maski z nawilżającymi dodatkami, ewentualnie dolewam jeszcze trochę ciepłej wody. Piszę tylko o hennie khadi naturalnej, bądź hennie z dodatkiem amli, wiem, że inne henny, np. henna khadi ciemny brąz czy indygo nie zalecają dodawać do mieszanki soku z cytryny, tylko samą wodę. Ale do nich również można spokojnie dorzucić nawilżające dodatki :)


Hennujecie włosy? Dodajecie coś do henny? :) Całuję :*



14:18:00

Zapuśćmy się na wiosnę - akcja Ewy + kolejne efekty po hennie z amlą :):)

Zapuśćmy się na wiosnę - akcja Ewy + kolejne efekty po hennie z amlą :):)
Witajcie Kochane :)
Zdecydowałam się i biorę udział w akcji Ewy z Włosów na emigracji - zapuśćmy się na wiosnę :) Zatęskniłam za moją dawną długością - w ciąży miałam fale za zapięcie od stanika :) Potem jednak przyszły problemy z dzieciątkiem i nie myślałam o włosach, po prostu je ścinałam, żeby nie przeszkadzały. Teraz dziecię lada dzień kończy 3 lata i mama postanawia wziąć się wreszcie za długość! :) Zmierzyłam właśnie włosy i zrobiłam zdjęcie w sweterku w paski. Włosy są wilgotne i rozczesane, żeby były jak najbardziej proste, bo skręcone są już dużo krótsze ;) Walczyć o przyrost będę z pomocą dwóch specyfików - aktywatoru wzrostu od banii agafii oraz sprayu antyoksydacyjnego z szungitem od fratti :)


Aktualna długość mierzona od czoła: 46cm


A oto moi mali włosowi pomocnicy :)


Zahennowałam się kolejny raz, tym razem henną z amlą, oczywiście od khadi :) Zauważyłam, że z dodatkiem amli moje włosy wpadają bardziej w rude tony, a po czystej hennie bez amli - w czerwonawe :) Nie ma jakiegoś tragicznego przesuszu, ponieważ dodałam do mieszanki łyżkę maski gloria z dodatkiem 15 kropel mleczka pszczelego.



Trzymajcie kciuki za mój przyrost :D Bierzecie udział w akcji u Ewy? :) Całuję :*

18:00:00

Niedziela dla włosów - znowu hennujemy ;)

Niedziela dla włosów - znowu hennujemy ;)
Hej hej Kochane :)
Ostatnia henna miała jakiś miesiąc temu, a odrost miał już prawie 2 cm, trzeba było coś z tym zrobić :) Znowu zahennowałam się naturalną henną od khadi, czerwoną, już bez dodatku amli. Całość włosów, może następnym razem zrobię tylko odrost, choć uwielbiam moje włosy po hennie :) Włosy umyłam dwukrotnie szamponem farmony z żeń szeniem, a następnie Wojtek wziął się za nakładanie henny. Mieszankę wcześniej odstawiłam na jakieś 14 godzin, rozmieszałam z sokiem z cytryn i łyżką maski goria, wzbogaconą 10 kroplami mleczka pszczelego. Po 2 godzinach zmyłam i nie nakładałam potem już nic więcej.

Wszystkie zdjęcia są bez lampy, zatem blask naturalniejszy i słabszy :) Zdjęcia w słoneczku:

A tu już bez słoneczka (wybaczcie ten brudny telewizor, ale to pokój Synka :P):

O dziwo przesusz nie jest jakiś tragiczny, pewnie przez dodatek glorii z mleczkiem pszczelim :)
Kolor wydaje mi się deczko bardziej rudo-czerwonawy, niż poprzedni, to dobrze :) Na zdjęciach aż tak tego nie widać, bo słoneczko było słabe. Zobaczymy, co będzie po następnym myciu. No i czy znowu nie przestaną mi falować tuż po hennie, bo już czuję, że są jakby grubsze i cięższe.  No i w kucyku jakby deczko więcej :)


Jak tam Wasze weekendowe, włosowe SPA? :) Lubicie hennę? Całuję :*