Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sylveco. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sylveco. Pokaż wszystkie posty

18:55:00

Delikatne szampony do codziennego stosowania - spis

Delikatne szampony do codziennego stosowania - spis
Witajcie Kochani :)
Większość włosomaniaczek szuka dla siebie idealnego, delikatnego szamponu, którego można używać na co dzień bez większej obawy o przesuszenie włosów. W taki delikatny szampon warto zaopatrzyć się przynajmniej na początku pielęgnacji, kiedy nasze włosy najczęściej są już suche, matowe i zniszczone - nie chcemy ich wówczas jeszcze mocniej przesuszać, a to może robić szampon z mocniejszymi detergentami. Chciałabym zrobić dzisiaj taki spis delikatniejszych szamponów, może znajdziecie coś dla siebie :)





10:55:00

Odżywka nawilżająca vianek - czyli jak doprowadzić moje włosy do puchu stulecia ;)

Odżywka nawilżająca vianek - czyli jak doprowadzić moje włosy do puchu stulecia ;)
Witajcie Kochani :)
Lubię taką pogodę, jak dzisiaj - słoneczko świeci, wieje lekki wiaterek, nie jest jednak ani za gorąco, ani za chłodno. Taka pogoda mogłaby trwać u mnie cały rok :) Tymczasem chciałabym Wam napisać dzisiaj recenzję pewnego produktu - a jest to odżywka nawilżająca vianek. Jako jedna z nielicznych doprowadziła moje włosy po trzykrotnym użyciu do puchu stulecia :)

19:06:00

Żel do mycia twarzy biolaven - ideał dla mojej wrażliwej cery :)

Żel do mycia twarzy biolaven - ideał dla mojej wrażliwej cery :)
Witajcie Kochane :)
Wybaczcie, że ostatnio jest mnie troszkę mniej na blogu, ale mam małe problemy rodzinne, a wtedy kompletnie nie mam weny i źle mi się pisze. Mam nadzieję, że wszystko się wyklaruje i będzie dobrze. Ale wróćmy do tematu :) Moja cera to naprawdę kapryśna księżniczka - jest wrażliwa, płytko unaczyniona, a jednocześnie mieszana albo wiecznie przesuszona. Ciężko było mi ją okiełznać, odkąd jednak przerzuciłam się na naturalną pielęgnację i kosmetyki z przyjemnymi składami - jest nam ze sobą całkiem dobrze :) Do tej pory najczęściej myłam twarz olejkami myjącymi domowej roboty, przepis na taki olejek możecie zobaczyć w tym poście. Seria biolaven zauroczyła mnie jednak pięknym kolorem opakowania - uwielbiam fiolet, no i wspaniałym składem. Skusiłam się na ich żel  do mycia twarzy, choć nie powiem, troszkę obawiałam się podrażnienia. Zakup był jednak strzałem w 10 - zapraszam na recenzję żelu myjącego do twarzy Biolaven :)



10:07:00

Odżywka wygładzająca sylveco - taki mały dziwak ;)

Odżywka wygładzająca sylveco - taki mały dziwak ;)
Witajcie Kochani :)
Odżywka wygładzająca od sylveco ma swoich zwolenników, jak i przeciwników. Jedne włosy ją wprost uwielbiają, inne wręcz nienawidzą. Jak jest u mnie? A no tak... czasem dziwnie ;) Dlaczego? Zapraszam na dalszą część posta :)


Skład:
 Odżywka ma piękny, naturalny skład - szczerze powiem, że uwielbiam firmę sylveco właśnie za te składy :) W odżywce od początku możemy wyróżnić: wodę, emolient, cukier, olej z pestek winogron, oliwę z oliwek, glicerynę, kwas stearynowy, ekstrakt z łopianu, panthenol, emulgator, olej arganowy, emolient, kwas mlekowy, guma guar, konserwant, łagodny detergent i olejek sosnowy :) Skład jest emolientowo-nawilżający, nie widzę tylko takiego typowego antystatyka, odpowiedzialnego za ułatwienie rozczesywania włosów.

emolienty, nawilżacze, ekstrakty, oblepiacze, olejki eteryczne, inne
Opakowanie:
Producent umieścił swoją odżywkę w bardzo estetycznej, 300ml buteleczce z twardego plastiku. Bardzo podoba mi się szata graficzna - ale ja uwielbiam fiolety :) Produkt jest naturalny i należy go zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia ;)

Konsystencja i zapach:
Nad zapachem mogę się rozwodzić i zachwycać cały dzień - odżywka pachnie lasem :) Czuć tutaj wyraźnie olejek sosnowy, szkoda, że zapach nie zostaje na włosach po zmyciu produktu. Pachnie pięknie - ale  musicie sami poczuć ten zapach, żeby również go pokochać :) Konsystencja jest gęsta, moim zdaniem zbyt gęsta jak na taką buteleczkę, prawie od samego początku mam problem z wyciśnięciem odżywki. Na głowie też ciężko ją postawić, pozostaje machanie buteleczką, aż coś wyjdzie ;)

Działanie:
Czemuż to uważam odżywkę wygładzająca od sylveco za dziwaka? Spisuje się bardzo dobrze, ale mam dwa zastrzeżenia. A nie, nawet trzy ;) Po pierwsze, w składzie nie widzę żadnego antystatyku, przez co włosy dość ciężko się po niej rozczesują. Moje fale normalnie nie plączą się, tutaj troszkę mam z tym problem. Po drugie - odżywka dość mocno obciąża włosy. W składzie ma gumę guar, a ten produkt niestety bardzo mocno oblepia mi włosy. Nadaje się jednak na wieczór, kiedy zależy mi na ładnym wyglądzie fal przez kilka godzin :) I po trzecie - włosy przez jakąś godzinę po wyschnięciu wyglądają po odżywce strasznie - są matowe, dziwnie spuszone, żeby po tym czasie zamienić się w cudownie gładkie, nawilżone i dociążone fale ;) Potem jest już przez kilka godzin wspaniale, fale są elastyczne, mięciutkie, cudowne w dotyku, aż po kilku kolejnych godzinach klapną. Sama nie wiem, co sądzić o tej odżywce - niby efekt po godzinie od wysuszenia daje wspaniały, ale ma kilka tych defektów ;) Mimo sporej zawartości nawilżaczy - ani razu nie doczekałam się po niej puchu, a używałam jej często w mocno wilgotną pogodę i deszcz. Odżywka bardzo szybko wsiąka we włosy, ale nie radzę jej bardzo wiele dokładać - przyklap może być coraz większy ;) Cienkowłose niech uważają - istnieje ryzyko obciążenia. Włosy o wyższej porowatości mogą się skusić, acz odżywka może spuszyć, ma dość specyficzny skład ;) Ja moją część oddaję siostrze, będę tylko podbierać na większe okazje, co by za często włosów nie obciążać ;)

Możecie zobaczyć moje fale po odżywce, widać, że takie smętne i bez życia się już robiły:

A tutaj jeszcze zdjęcie po koczku ślimaku, pokazywałam je w tej niedzieli dla włosów, zdjęcie z lampą oraz bez lampy:


Miałyście już odżywkę albo maskę sylveco? Mnie maska troszkę kusiła, ale również ma gumę guar i raczej odpuszczę, może uda się jakąś małą odlewkę zdobyć ;) Całuję :*

09:35:00

Pierwszy raz z wygładzającą odżywką od sylveco - jest moc! :)

Pierwszy raz z wygładzającą odżywką od sylveco - jest moc! :)
Witajcie Kochani :)
Czy u Was też jest  tak pochmurno i ciemno? Jest już prawie 9, a ja mam zapalone światła i piszę do Was przy lampce nocnej ;) Ostatnio pokazywałam na moim instagramie zdjęcia mojej paczuszki i moje skromne zakupy ;) Tym razem nie zaszalałam, ale odżywkę wygładzającą od sylveco musiałam kupić - i oczywiście od razu przetestować. Już wczoraj prosiłyście w meilach i komentarzach, żebym jak najszybciej ją przetestowała i napisała recenzję :) Dzisiejszy post recenzją jeszcze nie jest, jednak jestem po pierwszym razie z odżywką sylveco i chciałabym Wam napisać o niej kilka słów ;)


Sama nie wiedziałam, czy użyć jej solo, czy dodać oleju, czy może w złożonej pielęgnacji. Bardzo ciekawi mnie ten cukier w składzie - choć powiem szczerze, że byłam prawie w 90% pewna, że odżywka mocno mnie spuszy i będę musiała używać jej pod olej, albo w złożonej pielęgnacji, jako nawilżacz. No ale raz kozie śmierć - wczoraj wieczorem nałożyłam ją solo, na 10 minut, po wcześniejszym umyciu włosów balsamem mrs. potters. Zmyłam odżywkę i zaczęłam rozczesywać włosy palcami, a potem grzebieniem z szeroko rozstawionymi ząbkami. Nie powiem, nie było to takie proste, jak w przypadku innych odżywek - ta na pewno nie daje takiego poślizgu i po wcześniejszym umyciu włosów szamponem i nałożeniu sylveco - możemy mieć problem z rozczesaniem ;) Wzięłam się za suszenie - tak jak zawsze, ciepłym nawiewem, potem chłodnym. Całkiem suche włosy były mocnoooo niedociążone, rzadko kiedy takie są ;) Za to bardzo przyjemne w dotyku. Pomyślałam - no nic, jutro najwyżej zwiążę i tyle ;) Nałożyłam na już suche kłaczki kapkę kuracji marokańskiej z avonu, zawinęłam w pętelkę i poszłam spać. Rano rozwijam pętelkę, a moim oczom ukazał się taki widok:


Zadziwił mnie skręt na końcówkach, po zwykłej pętelce :):) Wybaczcie za tak słabą jakość zdjęcia po prawej, tego bez lampy, ale chciałam pokazać, że brak puchu i fajny wygląd włosów to nie jest zasługa właśnie lampy ;) Puch po nocy zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ;) Nigdy nie miałam tak gładkich, nawilżonych i jedwabistych w dotyku fal, jak po tej odżywce - no przysięgam, że nigdy ;) No ale odżywkę czekał jeszcze jeden test - przeprawa z synkiem pieszo do przedszkola, a wilgotność powietrza sięgała 90% :) Poszliśmy, czułam, że włosy lekko spuszyły się i nabrały wody. Po powrocie do domu na dosłownie 5 minut związałam je w koczka ślimaka. Po rozwinięciu wyglądają tak, czyli dalej bardzo dobrze ;)


No tak, miało być krótko, a wyszło jak recenzja ;) Jednak na recenzję z analizą składu i dalszymi wnioskami musicie troszkę poczekać. Ja, jak na razie odżywką jestem zachwycona, będę ją kłaść pod olej i używać również w złożonej pielęgnacji :) Mam jednak wrażenie, że część czytelniczek z włosami o wyższej porowatości odżywka może spuszyć. Tego cukru (który jest nawilżaczem) jest tutaj naprawdę sporo ;) Sama jednak mam już włosy zdrowe, tylko z natury falowane i suche. Ale warto próbować! :)


Skusiłyście się na odżywkę od sylveco? Jeśli nasza znajomość dalej będzie kwitła, dokupię chyba jeszcze maskę :) Całuję :*

16:17:00

Wygładzający peeling do twarzy od sylveco - skuteczny i delikatny jednocześnie? :)

Wygładzający peeling do twarzy od sylveco - skuteczny i delikatny jednocześnie? :)
Witajcie Kochani :)
Mam wielki problem z doborem dobrego peelingu do twarzy - mam cerę często przesuszoną, jednak lekko mieszaną w strefie T. Do tej pory z sukcesem używałam saszetkowego enzymatyka z sorayi, jednak czułam, że raz za czas potrzebują czegoś silniejszego. Z drobinkami, ale nie rysującego i nie podrażniającego mojej cery. Któregoś razu, przeglądając ofertę sklepów internetowych, rzucił mi się w oczy wygładzający peeling do twarzy od sylveco, z korundem. O korundzie słyszałam już wiele, tutaj jednak producent zapewniał, że produkt nie wywołuje podrażnień - dzięki swojej delikatnej formule. Rzuciłam okiem na skład i powiedziałam sobie - raz kozie śmierć. Dzięki temu znalazłam kolejnego ulubieńca :)




Skład:

Skład jest przepiękny, odnośniki odeślą Was do składników, opisanych na stronie producenta :) Bazą peelingu jest olej palmowy, dalej mamy korund. Jest sporo emolientów - wspomniany olej palmowy, wosk pszczeli, olej słonecznikowy. Jest także witamina E, a za zapach będzie odpowiadaćolejek z werbeny. 

Opakowanie:
Peeling mieści się w przyjemnym słoiczku z metalową pokrywką. Słoiczek znajduje się w kartonowym pudełeczku, opisanym ze wszystkich stron - uwielbiam opakowania i obszerne opisy producenta ;):) Tutaj możecie sobie go obejrzeć:

Konsystencja i zapach:
Peeling pachnie werbeną, troszkę cytrynką, dla mnie całkiem przyjemnie i naturalnie :) Konsystencja jest gęsta, nieco tłusta, z wyczuwalnymi zatopionymi drobinkami korundu.

Działanie:
Producent nie poleca swojego produktu właścicielkom (i właścicielom) cery naczynkowej, ze skłonnościami do trądziku różowatego. Moja cera jest właściwie płytko unaczyniona, ale nie ma na niej stałych różowości od kilku lat, kiedy porządnie o nią zadbałam. Jest również przesuszona, lekko mieszana w strefie T, delikatna i wrażliwa. O właściwościach peelingu będę pisać jako właścicielka takiej właśnie cery, ponieważ jest to bardzo specyficzny produkt ;) Słyszałam, że korund to niezły zdzierak, dlatego nabieram niewielką porcję produktu i masuję DELIKATNIE cerę przez jakąś minutę. Nie ma co za mocno przyciskać i masować, korund naprawdę działa, choć przy masowaniu wydaje się, że nie ;) Następnie bardzo dokładnie opłukuję ją wodą. Na skórze zostaje tłusta warstewka, pewnie z oleju palmowego. Moja przesuszona cera jest za to wdzięczna, jednak właścicielki cer tłustych i mocno mieszanych będą pewnie na nią kląć ;) Jest to naprawdę wyraźna i tłusta warstwa, uczulam Was ;) Co do działania - peeling świetnie ściera martwy naskórek, momentalnie pozbywam się po nim suchych skórek i szorstkości. Nie podrażnia, moja skóra nie jest po nim praktycznie zaczerwieniona, czasem leciutko zaróżowiona, ale tylko jak potrę zbyt mocno :) Używam go jedynie wieczorem, a rano cieszę się cudownie gładką i lekko natłuszczoną cerą. Cóż mogę więcej dodać - sylveco to peeling idealny - skuteczny i jednocześnie delikatny ;) Jest jeszcze wersja oczyszczająca, ale podobno jest mocniejsza - ja zostaję przy mojej ukochanej wygładzającej. Pamiętajcie, że musimy zużyć 75ml peelingu w 6 miesięcy  - tak to jest z kosmetykami naturalnymi ;)


Miałyście już to peelingujące cudeńko od sylveco? A może czaicie się na wersję oczyszczającą? :) Całuję :*

05:00:00

Biolaven - szampon z olejem winogronowym i lawendą - czyżbym znalazła ideał? :)

Biolaven - szampon z olejem winogronowym i lawendą - czyżbym znalazła ideał? :)
Witajcie Kochani :)
Jak wiecie, mam wielki problem ze znalezieniem idealnego, delikatnego szamponu do włosów, którego mogłabym używać częściej, niż raz na tydzień ;) Próbowałam już z hippem (jest ok, ale nie co każde mycie), babydreamem (jedno wielkie nie) oraz szampono-żelem schauma baby (glicerynka dała o sobie znać). Kiedyś ładnie spisywał się płyn facelle sensitive, obecnie niestety moje fale czują obecną tam glicerynę i znowu się zbuntowały. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - przez moją wrodzoną ciekawość i miłość do testowania - znalazłam wreszcie szampon idealny. Panie i Panowie - przedstawiam szampon biolaven z olejem winogronowym i lawendą :D




Opis producenta:
Wzmacniająco-wygładzający szampon do każdego rodzaju włosów, do codziennego stosowania. Delikatnie, ale skutecznie oczyszcza, nie podrażniając nawet najbardziej wrażliwej skóry głowy. Olej z pestek winogron zapewnia włosom miękkość, gładkość i sprawia, że stają się bardziej odporne na niekorzystne czynniki. Olejek eteryczny z lawendy, symbol Prowansji, znany jest ze swoich odświeżających i wzmacniających właściwości.

Skład:
Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Coco-glucoside, Vitis Vinifera Seed Oil, Panthenol, Hydrolyzed Oats, Lactic Acid, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Sodium Benzoate, Lavandula Angustifolia Oil, Parfum.  

Skład jest przepiękny - przede wszystkim nie ma nielubianej przeze mnie gliceryny! :) Po wodzie widzimy trzy delikatniejsze detergenty - brak na szczęście wysuszającego moje włosy i podrażniającego skalp SLSa. Po detergentach znajduje się olej z pestek winogron, następnie nawilżający panthenol, hydrolizowane proteiny owsa, kwas mlekowy. Jest także guma guar - może oblepiać. Następnie konserwant, olejek eteryczny z lawendy oraz zapach na samym końcu. Nie będzie to na pewno szampon oczyszczający, ale może świetnie się spisać jako ten delikatniejszy, do codziennego używania.

Opakowanie:
Bardzo, ale to bardzo podoba mi się kolorystyka opakowania - wszakże fiolet to mój ulubiony kolor :) To prosta buteleczka na klapkę, utrzymana w biało-fioletowej tonacji. Pięknie wygląda w łazience.

Konsystencja i zapach:
Zapach - czuję w nim zarówno winogrona, jak i troszkę lawendy. Moim zdaniem pachnie dość naturalnie, bardzo ładnie, dla mnie absolutnie niechemicznie - choć i z takimi głosami się spotkałam. Warto wspomnieć, że ten naturalny, prawdziwy olejek lawendowy pachnie zupełnie inaczej, niż sztuczne kompozycje zapachowe, imitujące lawendę. Tutaj mamy do czynienia z tym naturalnym olejkiem :) Konsystencja jest bardzo rzadka, mleczno-biała, troszkę się rozwarstwia. Jednak szampon użyty kubeczkowo pieni się bardzo ładnie i tylko tak radzę go używać, jeśli nie chcemy go skończyć w tydzień ;)

Działanie:
Znalazłam, znalazłam idealny szampon na co dzień! :) Szampon biolaven świetnie nadaje się do lekko suchych włosów - dobrze myje, ładnie się pieni (użyty kubeczkowo), bez problemu domywa oleje. Włosy nie są po nim spuszone, szorstkie ani poplątane. Są wręcz bardzo miękkie i lekko nawilżone - normalnie cuda :) Muszę przyznać, że szampon deczko obciąża, pewnie przez gumę guar, może nie na drugi dzień, ale już na trzeci koniecznie muszę umyć włosy ponownie. Nie stanowi to dla mnie problemu, ponieważ i tak myję włosy co dwa dni, żeby zachować ładny skręt. Konieczne jest jednak użycie szamponu oczyszczającego raz na kilka-kilkanaście dni, żeby oczyścić włosy z guaru ;) Zdarza mi się nie użyć po nim żadnej maski ani odżywki, a fale i tak wyglądają przyzwoicie - a to już coś znaczy. Dodatkowo podkreśla mi skręt! :) Kolejną zaletą jest fakt, iż szampon pięknie koi i nawilża skórę głowy - a moja jest wybitnie wybredna. Moim zdaniem produkt ten może nie sprawdzić się w przypadku włosów niskoporowatych i zdrowych - może powodować przyklapik i słabiej domywać. Bardzo polecam go jednak dla fal, loczków oraz dla włosów suchych i zniszczonych - zwłaszcza te ostatnie koniecznie powinny go wypróbować! :)

Edytuję: Szampon nadal spisuje się wspaniale, guma guar jednak zaczęła mocno nadbudowywać się na moich włosach, po 3 użyciach biolavenu muszę wyszorować dwa razy włosy SLS-em. Przez to nie mogę go używać już codziennie, ale od weekendu czy od święta jest wspaniały ;)


Zobaczcie, jak wyglądał mój pierwszy raz z szamponem biolaven, zdjęcie do słoneczka ;)


Miałyście już ten pięknie pachnący i wyglądający szampon? A może Was skusiłam :) Całuję :*



02:00:00

Lekki krem brzozowy od sylveco - świetny, kiedy umiejętnie go użyję :)

Lekki krem brzozowy od sylveco - świetny, kiedy umiejętnie go użyję :)
Witajcie Kochani :)
Kilka miesięcy temu skusiłam się na mój pierwszy kosmetyk firmy sylveco - lekki krem brzozowy. Sama firma bardzo mnie ciekawi, mają wspaniałe kosmetyki o jeszcze wspanialszych składach :) Na pewno w przyszłości skuszę się na ich maskę i odżywkę do włosów :) Tymczasem chciałabym Wam napisać kilka słów o bardzo popularnym, lekkim kremie brzozowym. Początkowo nie porwał mnie, potem znalazłam na niego idealną metodę używania, przeczytajcie ;)


Lekki krem brzozowy od sylveco 



Skład:
Skład: Aqua, Vitis Vinifera Seed Oil, Glycine Soja Oil, Xylitol, Sorbitan Stearate, Butyrospermum Parkii (Shea Butter) Fruit, Glyceryl Stearate, Argania Spinosa Kernel Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Stearic Acid, Sucrose Cocoate, Cetearyl Alcohol, Benzyl Alcohol, Betulin, Tocopheryl Acetate, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Allantoin, Xanthan Gum, Dehydroacetic Acid, Saponaria Officinalis roqt Extract, Lupeol, Oleanolic Acid, Betulinic Acid.

Jak możecie się domyślać, to właśnie skład kremu tak mnie skusił - jest piękny :) Znajdziemy tutaj masę emolientów, w tym olej z pestek winogron, olej sojowy, następnie masło shea, olej arganowy, olej jojoba. Jest także kilka nawilżaczy - ksylitol, betulina, ekstrakt z aloesu i łagodząca alantoina. Pod koniec składu - ekstrakt z mydlnicy lekarskiej

Konsystencja i zapach:
Zapach jest dość kontrowersyjny, ciężko mi go do czegokolwiek przyrównać. Czuć tu naturę, ale jakby nie ziółka, to może ta brzoza ;) Na szczęście dość szybko znika, bo zapachem nie powala. Konsystencja to takie średnio gęste mleczko, bardzo przyjemna.

Opakowanie:
Lekki krem brzozowy sylveco zapakowany był w kartonik, który oczywiście już wyrzuciłam :) Na kartoniku bardzo ładnie opisany był skład, właściwości i poszczególne składniki. Wielki plus dla producenta, lubię takie dopieszczone opakowania :) Buteleczka z pompką bardzo uprzyjemnia aplikację. Szkoda, że nie widać tylko ubytku kosmetyku. 

Działanie:
Po zachwytach na blogach i KWC spodziewałam się, że krem i mnie zachwyci. Solo jednak jedynie natłuszczał i bardzo lekko nawilżał - moje przesuszone czoło dość szybko zaczęło protestować. Znalazłam jednak na niego sposób. Albo mieszam go na dłoni z kroplą żelu hialuronowego i taką mieszankę wklepuję w twarz, albo wklepuję go w dość mocno wilgotną od nawilżającego hydrolatu skórę (np. lipowego czy z kwiatów jaśminu). Można też nałożyć go na jakiś nawilżający tonik ;) Jeśli użyję go właśnie w taki sposób, działa wyśmienicie :) Cera jest gładziutka, mięciutka, wspaniale nawilżona i zregenerowana. Cudownie łagodzi podrażnienia! :) Pięknie radzi sobie z moimi suchymi skórkami. Warunkiem jest tylko użycie go z żelem ha albo na wilgotną skórę ;) Wchłania się dość szybko, jednak u mnie pozostawia bardzo leciutką powłoczkę - mnie to osobiście nie przeszkadza, właścicielki bardzo tłustych cer mogą być zawiedzione - taki lekki, jak mówi nazwa to on na pewno nie jest ;)

Miałyście już któryś z kosmetyków od sylveco? Mnie kusi teraz ten zwykły, brzozowy, ponoć fajny z niego tłuścioszek :) Całuję :*