17:40:00

Kręcone problemy: czy ja mam fale, czyli jak zbadać falowaną stronę swoich włosów?

Witajcie Kochani :)
Wiele z Was skarży mi się, że od kiedy pamięta, ma na głowie ciężki do okiełznania puch, a włosy odstają i wyglądają jak sianko, podczas gdy koleżanki cieszą się gładką i prostą taflą zaraz po wysuszeniu. Sama przez wiele długich lat kompletnie nie zdawałam sobie sprawy, iż jestem posiadaczką falo-loków. Zawsze traktowałam je jak włosy proste, suszyłam na prosto, rozczesywałam kilka razy dziennie i bardzo złościłam się, bo uwielbiały się puszyć. Nawet w szkole nazywano mnie bardzo pieszczotliwie lwem albo babą jagą - niestety nie było to dla mnie zbyt miłe ;) Kiedy w 2010 roku trafiłam na zakręcony wątek na wizażu i dowiedziałam się, że moje włosy mają tendencję do skrętu, rozpoczęłam moją kręconą przygodę. Chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć, jak możecie sprawdzić, czy macie fale lub loki. Podejrzewam, że jednak właścicielki loczków szybciej są w stanie się zorientować, że mają loki - te same po prostu skręcają się po umyciu czy kręcą w czasie deszczu. Z falami bywa trudniej, bo długo lubią udawać włosy proste, a bardzo lubią się puszyć i przez to wyglądać nieestetycznie, jeśli będziemy je traktować jak włosy proste. Zaczynajmy ;)




Przestań traktować swoje włosy jak włosy proste :)
Myślę, że pierwszą i podstawową zasadą, jeśli podejrzewamy nasze włosy o falowaną albo kręconą naturę, jest to, aby przestać traktować je jak włosy proste. Czyli nie rozczesujemy ich na sucho (zwyczajnie się wtedy podprostują i mocno spuszą) oraz nie suszymy na prosto (chyba że po takim suszeniu zawiniemy je w koczka ślimaczka czy jakąś pętelkę, co pozwoli im się naturalniej pofalować). Radzę jednak na początku nie suszyć włosów na prosto, bo to może je tylko spuszyć i zniekształcić. Warto także oczyścić włosy z silikonów i innych oblepiaczy, a mogą nam ukazać swoją kręconą naturę. Ale po kolei ;)


1. Zajmijmy się najpierw suszeniem:
Jak wysuszyć te nasze włosy, jeśli nie normalnie suszarką, z góry, na prosto? Najlepiej byłoby spróbować wysuszyć je suszarką z dyfuzorem - TUTAJ POST ZE ZDJĘCIAMI. Nie jest to jednak konieczne i od razu nie musimy kupować nowej suszarki z taką końcówką. Wystarczy, że w takie bardzo mokre włosy po umyciu wgnieciemy niewielką porcję stylizatora (np. żel do włosów, kapka kremu do loków czy niewielka ilość pianki, a nawet niewielka porcja jakiejś emolientowej lub emolientowo-nawilżającej odżywki) i pougniatamy je kilka minut. Teraz najlepiej zostawić je do naturalnego wyschnięcia. Albo wysuszyć suszarką z dyfuzorem, jeśli takowy posiadamy - wtedy prawdopodobnie skręcą się mocniej. Jeśli po wszystkim otrzymamy lekkie lub mocniejsze fale - to szansa, że mamy włosy skore do skrętu :) Jeżeli jednak będą to dziwnie powyginane, posklejane i nieładnie układające się włosy, prawdopodobnie nie mamy fal ani loków. Warto jednak spróbować 2 albo 3 razy wystylizować włosy w ten sposób, aby się przekonać, jak to jest u nas. Nie zarażajmy się również po 1 stylizacji, czasem potrzeba troszkę więcej czasu, zwłaszcza, jeśli nasze włosy do tej pory traktowaliśmy jak włosy proste.

Pierwszy raz pamiętam, że wgniotłam w moje włosy 2 porcje (1 porcja to taka moneta 5gr.) odżywki garnier awokado i karite, pougniatałam i wysuszyłam naturalnie na powietrzu - było wtedy lato i wyschły dość szybko. Otrzymałam już taki efekt, dzięki temu byłam pewna, że mam przynajmniej fale :)


2. Czas teraz na czesanie:
Wiele z Was pisze mi, że nie wyobraża sobie nie czesać włosów na sucho, że one takie się wydają potem posklejane, nieuczesane i w ogóle czujemy się tak nieporządnie. Na pewno jest to kwestia przyzwyczajenia, ale i odpowiedniej stylizacji. Jeśli nałożymy na nasze fale/loki tonę żelu/pianki, to następnego dnia faktycznie mogą nas spotkać nieestetyczne, posklejane strączki, które tylko proszą o rozczesanie się. Kluczem tutaj jest:
a). znalezienie odpowiedniego dla siebie stylizatora:
Wiecie, że sama na przykład nie znoszę pianek do włosów - przez kilka lat używałam już kilku, ale żadna nie spełniła moich oczekiwań. Słabo podkreślały skręt, dodatkowo zawsze sklejały i mniej lub bardziej matowiły mi włosy, czego bardzo nie lubię. Średnio spisują się także wszelkie kremy do loków czy fal, ale tutaj jest już lepiej, niż w przypadku pianek i czasem taki krem spisuje się całkiem fajnie. Najlepiej jednak spisują się u mnie żele do włosów - i to właśnie żele są również najczęściej używanym stylizatorem na zakręconym wątku na wizażu - KLIK. Żel często kojarzy nam się z taką twardą, sztywną skorupą. Jeśli jednak użyjemy go w odpowiedniej ilości i na odpowiednio przygotowane włosy - powinien spisać się całkiem dobrze. O żelach napisałam bardzo obszerny post TUTAJ. Naprawdę warto go przeczytać, jeśli planujemy rozpocząć naszą przygodę z żelem do włosów ;) Pamiętajmy, żeby nie nakładać też bardzo dużej ilości stylizatora, bo potem może on być najzwyczajniej na świecie wyczuwalny na włosach i może dawać uczucie takich nieprzyjemnych, suchych, matowych strączków. Jeśli używam żelu do włosów, daję teraz dosłownie 3 zielone groszki żelu, czyli bardzo mało.

b). reanimacja skrętu następnego dnia:
Fale i loki mają to do siebie, że niestety następnego dnia nie zawsze wyglądają tak, jak byśmy tego chciały i już chcemy sięgnąć po szczotkę, żeby je rozczesać.  Wieczorem możemy je pięknie wystylizować, a rano trzeba im często ten skręt przywrócić albo go poprawić. Na pewno wpływ może mieć to, jak możemy traktować nasze włosy nocą - polecam TEN WPIS - ale wiem, że wiele z Was nie wyobraża sobie spać w chusteczce czy z włosami przerzuconymi za łóżko. Sama powiem Wam szczerze, że śpię teraz normalnie, w rozpuszczonych włosach, a rano biorę się za ich reanimację. TUTAJ obszerny wpis o moich sposobach na reanimację. Ostatnio świetnie spisują się także SPRAYE JESSICURL, postaram się zrobić z półproduktów swój i podać Wam przepis, bo wiem, że kosmetyki jessicurl są niestety słabo dostępne i dość drogie.

3. Ograniczmy ilość silikonów i innych oblepiaczy:
Włosy dużo chętniej kręcą się, jeśli nie są obciążone silikonami i innymi oblepiaczami z masek, odżywek, szamponów i innych włosowych produktów. Fale mogą latami być pielęgnowane takimi ciężkimi kosmetykami i udawać włosy proste. Warto przynajmniej na początku ograniczyć albo całkowicie wyeliminować silikonowe kosmetyki, na czas badania falowanej/kręconej strony naszych włosów. W tym celu najpierw trzeba oczyścić włosy szamponem z mocnym detergentem, najlepiej dwukrotnie. Polecane są szampony barwy czy np. szampon joanna z pokrzywą. Następnie warto nałożyć pod czepek i ręcznik coś nawilżającego i odżywczego, ale bez silikonów lub ze śladową ich ilością. Na początek polecam np. maskę kallos aloe z kilkoma kroplami oleju czy któregoś biovaxa (do włosów blond, do włosów suchych i zniszczonych, do włosów ze skłonnością do wypadania z aloesem - można kupić sobie saszetki). Jest dużo innych, bezsilikonowych produktów, chciałam Wam wybrać te bardzo łatwo dostępne, bo z innymi może być problem. Po zmyciu już naszej maseczki, w ociekające wodą włosy wgniećmy niewielką ilość odżywki bez spłukiwania - dzięki temu nasze włosy będą lepiej zabezpieczone przed puchem i dużo lepiej zniosą porcję stylizatora. Taką odżywką może być kapka naszej maski, sama w tym celu używam emolientowych kallosów - multivitamin, blueberry, omega, cherry albo banana - można je lekko rozwodnić. Teraz lekko odciśnijmy nadmiar wody rękami - najlepiej nie za mocno, ponieważ stylizator na zbyt odciśniętych z wody włosach często nie prezentuje się zbyt dobrze. Prostujemy się, rozczesujemy włosy delikatnie grzebieniem albo palcami, robimy przedziałek i wgniatamy nasz stylizator - niewiele, lepiej na początku mniej, aniżeli więcej. Jeśli nie mamy stylizatora, mogą być to 2-3 groszki maski czy odżywki, najlepiej emolientowej albo emolientowo-nawilżającej. Ugniatamy włosy kilka minut. No i suszymy z dyfuzorem albo zostawiamy do naturalnego wyschnięcia. Nie dotykamy ich najlepiej w czasie schnięcia. Włosy oczyszczone bez silikonów i ponownie nie obciążane powinny kręcić się lepiej. Kallosy wprawdzie mają silikony, ale lżejsze i po zapachu, moje włosy ich tam praktycznie nie czują.

4. A jeśli mam fale/loki - to co potem?
Jeśli po naszych zabiegach zorientujesz się, że masz włosy skore do kręcenia się lub falowania, to ... czas najwyższy przeczytać całego mojego bloga ;) Oczywiście żartuję, ale wtedy będziemy szukać najlepszych dla siebie metod stylizacji, najlepszych szamponów, masek, odżywek czy stylizatorów. To bardzo fajna przygoda, sama wspominam ją bardzo mile ;) Sama postaram się Wam jak najwięcej podpowiedzieć, choć oczywiście nie jestem jasnowidzem i wiem, że potrzeby każdych włosów są inne ;) Jeśli spróbujecie wyeliminować chociaż na chwilę silikony, przestać czesać je na sucho i pougniatać po umyciu tak, jak Wam radziłam - możecie wysłać mi zdjęcia, co otrzymacie po 1, 2 czy 3 razie. Postaram się Wam coś doradzić i razem spróbujemy określić, czy z tych naszych fal czy loczków coś będzie, czy to jednak po prostu suche albo zniszczone włosy proste - i dlatego się puszą i odstają. 


Czy są tu jakieś osoby, które nie zdawały sobie sprawy z falowanej/kręconej strony swoich włosów i dopiero po dłuższym czasie się zorientowały? :) Bardzo jestem ciekawa, jak to było u Was :) Całuję ;*





25 komentarzy:

  1. A u mnie prawie wszystko na odwrót, choć mam włosy falowane, czyli chyba najcięższe w obsłudze w porównaniu do kręconych i prostych. Nie służy mi dyfuzor - puszy. Za mała ilość żelu kompletnie nie utrwala mi skrętu, muszę dać naprawdę tonę i odgnieść sucharki. Bez silikonów nie rozczeszę włosów, z kolei bardzo trudno znaleźć maskę bez silikonu w dzisiejszych czasach. Ale to wiadomo, każde włosy są inne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje włosy są wyjątkowe Kochana - a ja dalej nie wiem, co z nimi począć ;)

      Usuń
    2. Kasiu, mam dość takiej wyjątkowości ;). Może jedynym wyjściem jest pokochać je takie, jakie są, ale jakoś wciąż nie mogę dojrzeć do tej miłości ;).

      Usuń
    3. Rozumiem oj rozumiem ;) Może kiedyś uda nam się do czegoś dojść, albo po prostu je zaakceptować, bo co zostało? ;)

      Usuń
    4. Jak wiesz latami się z nimi użeram i wciąż się nie pogodziłam z tym, co jest ;). Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi chyba łatwiej mi zaakceptować, że do końca życia będę próbować bez skutku niż pogodzić się z tym, że nic im nie pomaga ;).

      Usuń
    5. Ja to tylko jestem ciekawa - ale to dość drastyczny krok - jakby tak obciąć całość włosów bardzo, tak żeby zostały dosłownie lekko za ucho na przykład i jakie by odrastały. Ale wiem, że to szalony krok, ale ciekawa jestem, jakby było ;)

      Usuń
    6. A wiesz Kasiu, że też myślałam o tym nie raz. Tylko musiałabym obciąć bardzo krótko, żeby pozbyć się włosów, które w różnych partiach są problematyczne, więc nie wchodzi to w grę. Poza tym obawiam, że problem i tak mógłby się powtórzyć, może odrastające zaczęłyby mi niszczyć i rozdwajać już na paśmie długości 5 cm? Widziałam i takie przypadki, a wtedy to już nie byłoby rady, tylko cały czas trzeba byłoby podcinać na krótko. No, może bym się na tym zastanowiła, gdybym miała pewność, że dzięki temu odrosną normalne, ale takiej pewności nie ma, więc się na to nie zdecyduję, bo mogłabym zrobić jeszcze gorzej, niż mam. Wzrost moich włosów stoi w miejscu, może po ścięciu też by tak było? A wtedy to bym dopiero rozpaczała. Także ku mojemu utrapieniu, irytacji, złości i smutkowi jestem chyba skazana na jedną fryzurę do końca życia i na jedną długość włosów do końca życia.

      Usuń
    7. No niestety tak myślę, że jest ryzyko, że odrastałyby takie same, a tym bardziej jak rosnąbardzo wolno, to tylko byś się irytowała ;)

      Usuń
    8. Post stary jak świat, ale dorzucę od siebie, że bez silikonów są maski drożdżowa, jajeczna i łopianowa od babci agafii oraz balsamy, które kosztują ok 5zł :)

      Usuń
  2. Ostatnio próbowałam trochę pofalować swoje włosy - po 5 minutach były proste ;p ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu, genialny post. :-) Baaardzo bardzo potrzebny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba :) Lubię pisać takie praktyczne posty właśnie ;)

      Usuń
  4. Mi się udało! Jakiś czas temu próbowałam ugniatać włosy i nic nie wyszło. Spróbowałam niedawno jeszcze raz i ku mojemu zdziwieniu wyszło elegancko. Teraz ugniatam
    je codziennie rano żelem lnianym i efekt mnie bardzo zadowala. Wreszcie moje włosy wyglądają ładnie i się nie puszą! Dziękuję za pomocne posty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę - takie komentarze cieszą najbardziej :):)

      Usuń
  5. Ale się cieszę, że tutaj trafiłam :) Mam tendencję do lekkiego skrętu, ale jak się okazuje wszystko robiłam źle.. Bardzo przydatny post!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaj koniecznie relację, jak Ci wyjdzie ugniatanie i wydobywanie fal ;)

      Usuń
  6. Ja niestety nie mam ani maleńkiego skrętu :( moje są proste albo pogniecione ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no właśnie tego słowa mi zabrakło - na prostych włosach takie zabiegi powodują takie pogniecione jakby, połamane fale co :)

      Usuń
  7. ja też mam dziwne włosy.. na noc robię dwa koczki ślimaczki po obu stronach głowy i jako-taki skręt jest, jeżeli nie zwinę włosów w koczka/pętelkę to puszą się niemiłosiernie, są pomięte i bardzo się wywijają, ale tylko na końcówkach. próbowałam suszyć za pomocą dyfuzora - wyszła mi istna lwia grzywa, zero skrętu :( to samo z wszelkimi stylizatorami, tylko oblepiają mi włosy, no chyba, że wcześniej je zwinę na noc i chcę takim stylizatorem poprawić efekt. moim problemem jest to, że nie potrafię wydobyć z nich skrętu, pomimo wszelkich prób. w sumie to sama już nie wiem, czy są proste, czy falowane, bo z jednej strony wykazują cechy włosów falowanych, a kiedy chcę te fale wydobyć to nic to nie daje. proste też być nie chcą.. chyba tak jak Anonimowa Koleżanka będę musiała je pokochać, takie, jakie są :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo żeby wydobyć fale ,to trzeba znaleźć odpowiednie kosmetyki , a z tym jest naprawdę ciężko ... bo tyle jest kosmetyków ,że trudno coś wybrać dla siebie i żeby pasowało Twoim włosom , nieraz latami się szuka i się nie znajduje ,albo włosy wyglądają tak sobie ... ja uważam ,że jeśli ktoś ma naprawdę te fale to po użyciu jakiegokolwiek kosmetyku powinny być fale lub loki , a tak to dla mnie sensu najmniejszego nie ma , bo wydasz mnóstwo kasy , a okaże się że włosy mają lekki skręt, albo nadal używasz nieodpowiednich kosmetyków i nie możesz wydobyć więcej.

      Usuń
    2. No jak się używa nieodpowiednich kosmetyków to nie znaczy, że nie można wydobyć więcej, tylko, że kosmetyki są do niczego. Ale to jak sama pisałaś - ciężko znaleźć właściwe, nieraz trwa to latami.

      Usuń
    3. Może Anonimku są to fale 2a, a z nimi jest ciężko - lubią się wywijać na końcach, puszyć, ale ciężko je jakkolwiek pokręcić. Jeśli tak jest, to polecam je bardziej dociążyć silikonami i emolientami i raczej próbować robić na prosto ;)

      Usuń
  8. Moje pierwsze wydobycie fal 2a na glutka z siemia wyszło super,pojawiły się z czasem i 2b.Niestety druga strona medalu jest taka że ,na dłuższy czas taka zabawa ze stylizacja nie jest dla mnie.Codzienna gonitwa z czasem zmusiła mnie do układania ich na prosto lub fal z warkocza.To co lubię w typie 2a? to ich naturalny połysk kiedy są odpowiednio wypielegnowane.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja podejrzewałam u siebie fale po 2 ciąży, wcześniej uznawałam je za proste puszące się włosy, po pierwszym myciu OMO okazało się, że to fale 2a/2b bardzo się zdziwiłam. Teraz stawiam pierwsze kroki w świadomej pielęgnacji efekty są różne ale powoli uczę się swoich nowych-starych włosów:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za komentarz :)
Jeśli masz jakieś pytanie - pytaj śmiało, postaram się jak najszybciej odpowiedzieć.
Pamiętaj, że nie toleruję chamstwa i wulgaryzmów ;)