09:36:00

Balsam koloryzujący venita - romans na jedną noc? ;)

Hej hej Kochane :)
Całe dotychczasowe, 25-letnie życie nosiłam naturalny kolor włosów. Jednak od kilku lat chodziły za mną rudości, czerwienie, mahonie ;) Po ślubie postanowiłam się odważyć i nałożyłam na włosy balsam koloryzujący z venity w odcieniu miedzianym. Chciałam zobaczyć, jak czuję się w takim kolorze, żeby potem ewentualnie farbować włosy naturalnie, czyli henną. Czy balsam podbił moje serce? Wybieram naturę, czy chemię? Przeczytajcie :)

Balsam koloryzujący venita w odcieniu miedzianym

Skład:
Skład nie należy do najpiękniejszych, z początku mamy detergenty, zaraz za nimi wysuszający alkohol. Na 6 miejscu w składzie znajdziemy ekstrakt z henny, zatem tak bardzo wiele go nie ma ;) Dalej oblepiacze, silikony.

Konsystencja, opakowanie:
W kartoniku znajdziemy rękawiczki, instrukcję obsługi i tubkę z balsamem.
Nic nie trzeba ze sobą mieszać, mamy gotowy kosmetyk do użycia, który nakłada się bardzo łatwo, na umyte szamponem włosy.
Na moje włosy ledwo do łopatek spokojnie starczyło 3/4 opakowania, a nakładałam hojnie :)
Zapach jest nawet przyjemny, na pewno nie denerwuje, jak w niektórych farbach chemicznych.

Efekty:
Balsam trzymałam na włosach jakieś 30 minut. Kolor chwycił bardzo ładnie, był intensywny, ale do 1 mycia ;) Po drugim myciu już sporo się wypłukał, po 4 myciu pozostały tylko delikatne refleksy. Czym jednak mnie do siebie zraził?  Bardzo podrażnił i wysuszył mi skórę głowy, zapewne przez ten nieszczęsny alkohol. Zaczęło mi przez to wypadać dużo więcej włosów, nawet zaczęłam panikować, ale znalazłam ukojenie - prawdziwą henną khadi, ale o tym innym razem ;) Przesusz na długości włosów jakoś opanowałam, chociaż łatwo nie było, nawet po czystej hennie przesusz nie był tak wielki, jak po tym balsamie. Jestem już jednak po 2 hennowaniach czystą henną khadi i na pewno nie zamienię jej na inną ;)


Jeszcze raz pokażę efekty po balsamie venity, zdjęcie bez lampy,
kolorek wyszedł troszkę mniej wiśniowy, niż to pokazane na zdjęciu ;)

Miałyście już balsam z venity?  A może stawiacie na naturalną hennę, jak ja teraz? :) Całuję :*

30 komentarzy:

  1. Ja farbowałam kiedyś tym balsamem pasemka na czerwono i całość na kolor ciemnej czekolady i musze przyznać że u mnie lepiej zadziałało. Pasemka dość długo się trzymały, później wyblakły do rudego a ciemna czekolada długo otulała moje włosy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie niestety właśnie kolorek dość szybko zszedł, a szkoda, bo podobał mi się ;)
      Ale teraz tylko czysta henna :)

      Usuń
  2. Niedawno temu farbowałam Venitą fioletową i kolor był łądny do około 3-4 myć. Jednak nawet po miesiącu widać chłodny odcień na włosach. Włosy po tej odżywce były gładkie, błyszczące, wcale nie wysuszone, skóra głowy też w porządku, ale....też mi wypadają włosy, i cały czas główkuję dlaczego. Dopiero teraz, jak o tym napisałaś widzę powiązanie z Venitą:/

    Henna też mnie kusi, ale nie chce czerwieni, raczej złoty brąz...jest taka henna?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie kurczę dość mocno przesuszył i skórę głowy i długość :/
      Być może wypadanie to wina venity, ale może też to typowe jesienne wypadanie :)

      Są henny bodajże orzechowy brąz, jasny brąz, może coś dla siebie znajdziesz :)

      Usuń
  3. Ja ciągle się waham co do farbowania :P I chyba na razie pozostanę przy tym swoim 'naturalnym' kolorze :D
    Kiedyś widziałam w naturze ten balsam z venity, ale nie kupiłam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naturalki też są bardzo ładne, ja musiałam być ruda :P

      Usuń
  4. mnie zdecydowanie dłużej trzyma się ta henna ale w proszku :) tą gotową miałam, ale po 2 myciach śladu po niej nie było.

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam chyba 3 opakowania i byłam zadowolona. Jest to fajny sposób na sprawdzenie czy dany kolor nam pasuje. U mnie sprawował się dobrze i trzymał ponad tydzień przy codziennym myciu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, właśnie chciałam sprawdzić, jak będę się czuć w takim kolorze :):)

      Usuń
  6. Ja z Venity miałam tylko pianki koloryzujące - różową i niebieską. Całkiem spoko, ciężko zmywalne :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam kiedyś tą "hennę" i byłam zadowolona :) Farba szybciej się wypłukiwała.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie próbowałam jeszcze naturalnej koloryzacji ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może kiedyś się skusisz, chociaż oczywiście nie namawiam :)

      Usuń
  9. nie używam tego typu produktów,ale na Twój kolor wyszedł świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolor wyszedł świetny.
    Szkoda, że Twój skalp się sprzeciwił ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Twoje falki ślicznie się prezentowały w takim kolorze! :) Szkoda tych problemów ze skalpem. :<

    OdpowiedzUsuń
  12. raz 'zdradziłam' khadi z henną ELD, po tym nigdy więcej... różnica ogromna! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo ładny kolor jednak sam produkt jest rzeczywiście słaby - dobrze, że wybrałaś hennę Khadi, jest najlepsza:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ty biedna masz bardzo wrazliwy skalp :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja też miałam ten krem, tyle że w odcieniu czekoladowym. Za pierwszym razem wyszedł mi przepiękny kolor identyczny jak na opakowaniu i dokładnie na takim efekcie mi zależało:) i było ok, za drugim razem kolor wyszedł jakiś rozmyty i nijaki, z brzydkimi refleksami i od razu się wypłukał no i włosy zaczęły wypadać, początkowo tego nie skojarzyłam i po jakimś dłuższym czasie zafarbowałam włosy po raz trzeci i ostatni, efekt był pośredni pomiędzy pierwszym i drugim farbowaniem kolor w miarę okej ale zaczęła się masakra z wypadaniem włosów, z czym bardzo długo się zmagałam. Także nigdy więcej Venity, mimo ładnego koloru.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli i u Ciebie zaczęły włosięta wypadać. Ja venity z tego właśnie powodu również już nie użyję ;)

      Usuń
    2. No niestety:/
      Poważnie zastanawiam się nad farbą color&soin, bo prawdziwej henny mimo wszystko się trochę obawiam ;)

      Usuń
  16. A to się cieszę, że Tobie produkt się podoba :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za komentarz :)
Jeśli masz jakieś pytanie - pytaj śmiało, postaram się jak najszybciej odpowiedzieć.
Pamiętaj, że nie toleruję chamstwa i wulgaryzmów ;)