11:33:00

Kallos color z olejem lnianym - czy spisał się tak samo cudownie, jak kallos keratin?

Hej hej Kochane :)
Jestem ostatnio tak zabiegana, że głowa mała ;) Nie zapominam jednak o Was i postanowiłam skrobnąć recenzję coraz popularniejszej ostatnio maseczki do włosów od kallosa - wersja color z olejem lnianym i filtrem UV. O jej keratynowej siostrze pisałam TUTAJ. Jak kallos color spisał się na moich falach?

Skład:
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Linum Usitatissimum Seed Oil, Citric Acid, Benzophenone-3, Propylene Glycol, ParFum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.

Skład jest dość prosty i mocno emolientowy. Zaraz po wodzie możemy zobaczyć emolient. Jest też antystatyk, olej lniany i humektant dalej w składzie. Z wartościowych składników - także filtr UV - maseczka może stanowić wsparcie dla włosów w czasie słonecznych wakacji.

Konsystencja i zapach:
Kallos jak to kallos, jest gęsty, taki budyniowaty :) Bardzo przyjemnie nakłada się na włosy, a dzięki konsystencji jest naprawdę bardzo wydajny. Zapach - szkoda, że nie pachnie jak wersja latte czy nawet keratin, tutaj wyczuwam jakby... tekturę ;) Średnio przyjemny zapach, jednak da się go przeżyć ;)

Działanie:
Nie pokochałam tej wersji tak, jak kallosa keratin. Nie jest jednak tak źle ;) Kallos color bardzo ładnie nawilża moje fale, są po nim gładkie i delikatne, jednak nieco zbyt lekkie i deczko za miękkie. Niestety nie dociąża tak, jak lubię, podejrzewam o takie działanie olej lniany, za którym jak się okazuje średnio przepadam ;)  Z dodatkiem lubianego przeze mnie oleju - dociąża lepiej, acz to jeszcze nie to, co lubię. Kiedy stylizuję je w fale - łapią całkiem przyjemny skręt, jednak maseczka sama z siebie go nie podbija, jak np. niektóre maski biovax czy bingo. O dziwo - lubi mnie czasami lekko obciążyć, muszę uważać na nakładaną ilość i czas trzymania. To całkiem przyjemna maseczka, jednak nie zachwyciła mnie tak, jak kallos keratin ;)


 Miałyście już tą wersję kallosa? A może uwielbiacie osławionego latte? ;) Całuję :*

49 komentarzy:

  1. Ja męczę właśnie gigantyczne opakowanie Crema al Latte, którą kupiłam z myślą o tym, żeby to była taka moja "bazowa" maska do tuningowania półproduktami. Nie pomyślałam jednak o tym, że jako produkt typowo proteinowy średnio będzie się w tym celu nadawać, bo jednak moje włosy wolą proteiny rzadziej, a w większej porcji :) Dlatego używam jej raz na jakiś czas, ale tak naprawdę wyglądam tylko denka i potem chcę koniecznie kupić już coś innego - i tak myślę, że powyższa maska mogłaby być tym czego szukam!

    (A w ogóle to najlepsze w tym celu były dla mnie maski Bingo, ale nie mogę ich nigdzie dorwać stacjonarnie ;( )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, a gloria jako baza? Choć ją też ciężko zdobyć, tylko w auchanie chyba. Bingo u mnie też jest w auchanie, również bardzo lubiłam do wzbogacania :)

      Usuń
    2. Glorię miałam kiedyś wieki temu, ale wtedy nie znałam się jeszcze na tuningowaniu i stosowałam ją solo - już wtedy moje włosy ją lubiły, a ja dodatkowo ubóstwiam jej zapach :D Dzięki za przypomnienie mi o niej, muszę jej poszukać (bo w przeciwieństwie do Bingaczy podobno bywa w osiedlowych drogeryjkach)

      Usuń
    3. O widzisz, mnóstwo osób denerwuje jej zapach, ja go nawet lubię, taki babciny i słodkawy ;)
      Gloria do tuningowania jest supr, poszukaj jej koniecznie :)

      Usuń
  2. Szkoda, ze nie zdobył Twojego serca. :( u mnie najlepiej spisywał się z mleczkiem pszczelim albo aloesem o kapka oleju. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie liczyłam troszkę, że spisze się tak samo cudownie, jak u Ciebie ;) Ale nie jest zły he he :)

      Usuń
  3. Uwielbiam Kallosy za ich krótki skład :))
    Obecnie jestem posiadaczką keratynowego Kallosa, ale nie jest mi obca mleczna i jaśminowa maska tej firmy. Recenzowanej przez Ciebie nie miałam, ale myślę, że prędzej czy później trafi w moje łapki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaśminowej wersji nie miałam, ale jeszcze jest kilka kallosów,które mnie kuszą, zwłaszcza wersja chocolate ;)

      Usuń
  4. Szkoda, że się nie spisała tak dobrze jak wersja keratin. Ale dobrze, że krzywdy nie zrobiła :D Ja ostatnio miałam możliwość zakupu kallosów i kupiłam właśnie color i keratin w małym opakowaniu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzywdy na pewno nie zrobiła, ale keratin podniósł jej poprzeczkę ;)

      Usuń
  5. a ja właśnie czekam aby przyszła mi KREATIN, zamówiłam na allegro. mam nadzieję że sie sprawdzi ;):)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie miałam jeszcze żadnego kallosa,ale jak pokończę dotychczasowe maski na pewno się na któryś skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wprowadzili ostatnio nowe kallosy - z bananem i algami :D

      Usuń
  7. u mnie jest jeszcze w zapasach ;) też lubię wersję keratin, ale sama latte używana dłużej nie wpływa dobrze na moje włosięta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za latte średnio przepadam, na pewno mnie nie zachwyca ;)

      Usuń
  8. ostatnio w Hebe zakupiłam sobie 4 różne rodzaje, tą miałam w ręce ale odłożyłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam kallosa mlecznego, pamiętam, że jako maska nie zdziałał cudu, ale jako odżywka działał nieźle. Czytałam o nowych wersjach, z bananem i spiruliną bodajże, ale jeszcze mam sporo innej maski, więc się wstrzymam z kupnem, choć bananowa kusi mnie niezmiernie!

    OdpowiedzUsuń
  10. W takim razie będę nadal czaić się na wersję keratin :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czaj się czaj Michasiu, coś mi się wydaje, że polubiłybyście się :)

      Usuń
  11. Moje włosy dużo bardziej polubiły Color niż Latte. Ostatnio zdenkowałam obie i teraz testuję Chocolate, :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje też wolą jednak color, niż latte. ALe najbardziej keratin, a wersja chocolate bardzo mnie kusi, muszę tylko uszczuplić zapasy :)

      Usuń
  12. Maski Kallosa mnie kuszą aczkolwiek ta jakoś nigdy nie wpadła mi w oko.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie znam tego produktu ale z tego co czytam u Ciebie to chyba dużo nie tracę :)
    zapraszam do mnie: http://mycrazycosmeticsworld.blogspot.com/
    POST ROZDANIOWY! http://mycrazycosmeticsworld.blogspot.com/2014/08/post-rozdaniowy-zapraszam.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maseczka ogólnie ma dobre opinie, więc warto spróbować :) Moje włosy są wybredne ;)

      Usuń
  14. Mam i bardzo ją lubię, recenzja gotowa i stoi w kolejce do opublikowania ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Szkoda, że słabsza od keratin bo ją uwielbiam :D Teraz testuję wersję bananową ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bananowa bardzo mnie kusi, choć troszkę obawiam się oliwy w składzie ;)

      Usuń
  16. Nie znam tej. Keratin też nie używałam, ale Latte bardzo lubię. Szkoda, że nie dociąża, bo moje włosy tego wlasnie potrzebują...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może u Ciebie będzie ładnie dociążać, na moje włosy tak niestety działa olej lniany ;)

      Usuń
  17. Właśnie nabyłam literek i zaczynam mój związek z nią. Zobaczymy, najbardziej zależy mi na używaniu jej do mycia, po zmianie składów w Bingo kiedyś tam nie potrafię znaleźć czegoś fajnego do delikatnego mycia, a nowe Bingo podrażnia mi skórę głowy. Na włosach wciąż jest super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jako maseczka do mycia lekko obciążała jednak ;)

      Usuń
  18. Muszę ją kiedyś wypróbować, może u mnie sprawdzi się lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Podejrzewam że u mnie sprawdzi się lepiej. Już kiedyś miałam go w zamówieniu, ale zadzwoniła Pani ze sklepu i powiedziała że niestety nie mają jej w magazynie i zamiast wzięłam ARGAN.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że na Twoich włosiętach może spisać się dobrze ;)

      Usuń
  20. Ciekawa jest ta wersja, ale jak ma bardzo zmiękczac to chyba podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może na Twoich spiralkach spisałaby się lepiej, nie wiem, czy lubisz olej lniany ;)

      Usuń
  21. Z tego, co pamiętam, to ten olej był również w wersji Carota, miałaś może? U mnie się nieźle sprawdzała, szału może nie było, ale jeśli Twoje włosy lubią lniany...

    OdpowiedzUsuń
  22. Tego jeszcze nie miałam i przyznam, że jestem go bardzo ciekawa :) Keratin mój ukochany, różowy też nawet dawał radę :) Myślę, że prędzej czy później i na tego przyjdzie pora :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj kochana, myślę, że u Ciebie może spisać się całkiem fajnie ;)

      Usuń
  23. tej wersji nie miałam :D i słońca już raczej nie doświadczę przez długi czas, więc poczekam z wypróbowaniem do następnego lata :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Troszke za lekko. Ale jestem zdania ze trzeba testowac zeby 'odhaczyc' :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za komentarz :)
Jeśli masz jakieś pytanie - pytaj śmiało, postaram się jak najszybciej odpowiedzieć.
Pamiętaj, że nie toleruję chamstwa i wulgaryzmów ;)