Hej hej Kochane :)
Przesuszyłam skórę głowy po eksperymencie, o którym pisałam
tutaj. Skończyłam wcierkę, złożoną z wody i liposomów wzmacniających włosy
klik, która pięknie pobudziła porost włosów i nowe bejbiki do życia, ale sama w sobie też skórę głowy trochę przesuszyła. Niedawno robiłam zamówienie na
Naturalisie i postanowiłam zrobić wcierkę, która zarówno ma działać na porost, jak też koić i nawilżać skórę głowy. Co się w niej znalazło i co zauważyłam po prawie 2 tygodniach używania? Przeczytajcie :)
Składniki na 100ml wcierki (przeliczone już jest z gramów na ml):
*63ml woda destylowana
*5ml aloes zatężony 10-krotnie
klik
*5ml nawilżacz cukrowy
klik
*20ml kompleks do skóry tłustej
klik
*FEOG około 15 kropel
klik
Zainteresował mnie zwłaszcza kompleks do skóry tłustej, ma świetny skład, ziołowy zapach i dzięki niemu zdecydowałam się zrobić nową wcierkę :) Poużywam też na siostrze z cerą tłustą, zrobię jakieś serum albo dodam do kremu, zobaczymy, co zdziała :)
Tutaj opis ze strony Naturalis:
Kompleks 5 wyselekcjonowanych ekstraktów roślinnych o silnym działaniu normalizującym zmiany skórne wywołane zaburzeniami hormonalnymi - działa przeciwtrądzikowo, przeciwłojotokowo oraz hamuje łysienie androgenowe.
Bazą kompleksu jest Propanediol -
100% naturalny, organiczny glikol zaaprobowany przez Ecocert. W
kosmetykach pełni rolę humektantu oraz rozpuszczalnika, nie wykazuje przy tym działania
drażniącego i uczulającego ani komedogennego. Naturalny propanediol
wzmacnia skuteczność konserwantów, pozwalając tym samym ograniczyć ich
stężenie w kosmetykach
Skuteczność działania kompleksu osiągana jest dzięki synergizmowi związków aktywnych odpowiednio dobranych ekstraktów z:
Palmy sabalowej - która od
wielu lat zajmuje należne jej miejsce wśród surowców kosmetycznych,
stosowanych w kosmetykach dedykowanych osobom z łojotokiem i łysieniem
androgenowym. Hamuje aktywność 5-alfa reduktazy obu typów, w odpowiednim
stężeniu i formulacji zmniejsza produkcję sebum o ponad ⅔, wpływa
pobudzająco na wzrost włosów w przypadku łysienia androgenowego
(zwiększa ilość włosów i ich średnicę).
Wierzbownicy - coraz
bardziej popularnej w przemyśle kosmetycznym. Zażywana wewnętrznie w
postaci naparów czy ekstraktów skutecznie walczy z trądzikiem i
łojotokiem. Stosowana zewnętrznie działa w analogiczny, miejscowy
sposób. Hamuje rozrost niekorzystnej flory bakteryjnej na powierzchni
skóry (w tym P.acnes), działa wyraźnie antyoksydacyjnie i
przeciwzapalnie, ogranicza utlenianie lipidów oraz wykazuje aktywność
przeciw grzybom i drożdżakom. Na szczególną uwagę zasługuje jeden ze
składników aktywnych zawartych w wierzbownicy - oenoteina. Obniża ona
aktywność 5α-reduktazy i aromatazy, a także wywiera wpływ
immunomodulujący, wzmacniając naturalną odporność skóry.
Łopianu -
który tradycyjnie jest wykorzystywany jako skuteczny środek
przeciwłojotokowy i pobudzający cebulki włosowe. Stymuluje wzrost włosów
i hamuje ich wypadanie. Badania potwierdzają jego działanie bakterio- i
grzybobójcze, przeciwzapalne i silnie antyalergiczne. Z powodzeniem
może być stosowany nie tylko w przypadku alergii, ale i atopowego
zapalenia skóry (AZS). Zmniejsza świąd, zaczerwienienie i obrzęk
alergiczny.
Śliwy afrykańskiej - będącej cennym
źródłem beta-sitosterolu o działaniu antyandrogenowym, zmniejsza
aktywność 5α-reduktazy, aromatazy i 5-lipoksygenazy. Przynosi ulgę
rozdrażnionej skórze, ogranicza przepuszczalność naczyń krwionośnych i
blokuje wpływ histaminy.
Lukrecji gładkiej - ekstrakt
z korzenia lukrecji bogaty w glicyryzynę silnie wiąże wode w skórze,
działa przeciwświądowo i łagodząco, redukuje zaczerwienienia i odczyny
alergiczne. Wspomaga leczenie ŁZS, AZS i łuszczycy.
Wskazania:
● trądzik
● rozszerzone pory
● zaskórniki
● cera tłusta, skłonna do błyszczenia
● łysienie androgenowe (wspomagająco)
● nadmierne owłosienie / hirsutyzm (wspomagająco)
● łojotok
● ŁZS / łojotokowe zapalenie skóry
Czas na efekty:
Czy mogą być jakieś efekty po jedynie dwóch tygodniach stosowania? A no mogą, może nie we wzroście (za szybko jeszcze, żeby to ocenić), ale widzę zmiany w skórze głowy. Nic nie swędzi, skóra nie jest podrażniona, nie ma ani jednego strupka czy białych, suchych płatków, ani śladu po szamponowym przesuszu, który sobie zafundowałam z początku grudnia. Po prostu cudo! Wcierkę stosuję przed myciem - wtedy włosy są u nasady obciążone jednak, za dużo w niej dobroci, ale co mi tam, jak potem myję :) Mimo sporej zawartości ziółek - nie ma przesuszu, już zawsze, jak będę robić ziołowe wcierki, będę dorzucać składniki nawilżające i kojące - aloes, panthenol i nawilżacz cukrowy :)
Za jakiś czas napiszę, czy wcierka
wpłynęła na porost włosów i czy skóra głowy jest
dalej zadowolona. Lubicie takie własnoręcznie robione wcierki? Ja teraz
strasznie się w to wkręciłam :) Całuję :*