Hej hej Kochane :)
Nieco ponad miesiąc temu pisałam Wam, że zaczynam kurację tabletkami Calcium Pantothenicum - czyli witaminką B5. Oczywiście, będąc w aptece zapomniałam, jak owe tabletki się nazywają, na szczęście doszłyśmy z Panią do tego, kiedy powiedziałam, że chodzi o witaminę B5 ;) Dziennie przyjmowałam 2x2 tabletki, czyli łącznie 4. Sumiennie łykałam niewielkie, białe tableteczki, nie ominęłam ani jednej - daję słowo, bardzo się pilnowałam, bo często z łykaniem suplementów u mnie ciężko :) Czy zauważyłam jakieś pozytywne zmiany po tak niedługim okresie? Przeczytajcie :)
*Paznokcie wyglądają troszkę lepiej, acz na pewno nie jest to żaden efekt wow, po prostu mniej się łamią i deczko szybciej rosną. Mały plusik. Mogło być lepiej.
*Włosy wypadają mi mniej, sama się zdziwiłam, bo każdą jesienią cierpiałam na spore wypadanie. Tutaj bardzo duży plus. I to z pewnością zasługa właśnie CP :)
*Czy przyspieszył porost włosów? Rosły szybciej, ale na pewno nie w szaleńczym tempie typu 3-4 cm miesięcznie. Urosły szybciej o jakiś 1cm + mój normalny 1cm przyrost, czyli jakieś 2cm. To i tak sporo, mało kiedy jakiekolwiek suplementy pomagały mi w tej kwestii ;)
*Cera wygląda bardzo ładnie, ale to raczej przez odstawienie całkowicie glutenu, gładziutka, bez najmniejszej krostki. Chociaż słyszałam, że CP może wpływać na stan cery.
*Efektów ubocznych brak - żadnych niespodzianek na twarzy, suchych placków, zaczerwienień, słabych paznokci. Nie rosły mi również włosy w żadnych niepokojących miejscach - na szczęście, bo i z takimi opiniami się spotkałam :)
Na razie przerywam kurację, nie chcę przedobrzyć, bo dużo witamin
spożywam codziennie w formie żółtek i co kilka dni w formie wątróbki, a
ta ma dużo witamin z grupy B. Pewnie przy dłuższym zażywaniu tabletek - efekty byłyby lepsze, ale i tak jestem zadowolona.
Suplementujecie się czymś jesienią? Całuję :*