Mycie i stylizacja włosów kręconych i falowanych:
Witajcie Kochani :)
Początkujące właścicielki fal i loków często nie wiedzą, co po kolei zrobić, aby mieć ładny skręt z minimalną ilością puchu. Jak olejować, czym umyć, kiedy nałożyć maskę, jaką maskę, na jak długo, jaki stylizator, w którym momencie, czy suszyć, czy zawijać, czy zostawić do naturalnego wyschnięcia ;) Sporo jest tych wątpliwości, postanowiłam zatem napisać post, w którym dokładnie krok po kroku opiszę, jak myję moje kręcone włosy, zapraszam :)
Olejowanie:
Włosy olejuję najczęściej
raz w tygodniu, czasami zdarza się
2 razy w tygodniu, zależnie od ich kondycji :) Jeśli
olejuję na sucho, stosuję oleje z przewagą kwasów omega 6, najczęściej ukochany krokosz, orzech włoski i kiełki pszenicy. Olej na suchych włosach najczęściej zostawiam na całą noc. Więcej olejów z omega 6 możecie zobaczyć z poniższej tabelce :) Jeśli włosy
są suche, olejuję je na nawilżającą maskę lub żel lniany - jak to zrobić? Przeczytajcie
TUTAJ oraz
TUTAJ. W tym przypadku używam już najczęściej
olejów z omega 9, np. olej kameliowy czy z orzecha laskowego. Na nawilżający podkład nie olejuję jednak zbyt często, gdyż łatwo przenawilżam włosy tą metodą. Może tak raz na 2 tygodnie.
Mycie włosów kręconych i falowanych:
Odżywianie włosów kręconych i falowanych:
Jak już wspomniałam, stosuję
metodę OMO, zatem przy każdym myciu potrzebne jest pierwsze oraz drugie O. Na 1 O nakładam coś humektantowego, np.
maskę anwen kakao i pszenica czy maski cien, fioletową lub pomarańczową. Na drugie O - emolienty lub proteiny. Tak, wolę używać protein na drugie O, tak działają lepiej. Wówczas na pierwsze O idą emolienty. Z emolientów lubię
kallos color, kallos multivitamin, kallos mango,
anwen irys, anwen róża. Moje ulubione proteinki to maska cien keratyna i jedwab, maska dr. sante z olejem arganowym i keratyną oraz
proteinowe odżywki Anwen - orchidea i magnolia. Przykładowy plan pielęgnacji jest
TUTAJ.
Płukanki:
Raz na dwa tygodnie robię sobie
płukankę lnianą, lniano-octową lub lniano-cytrynową. Płukanka taka pięknie nawilża, zmiękcza i nabłyszcza włosy, definiuje skręt i z kwaśnym dodatkiem - domyka łuski włosów. Pisałam o niej ostatnio
TUTAJ :)
Zabezpieczanie:
Po spłukaniu odżywki/maski i ewentualnej płukance - zawsze w
ociekające wodą włosy wgniatam troszkę odżywki bez spłukiwania. Zapobiega to ewentualnemu puchowi oraz przygotowuje włosy do przyjęcia żelu do włosów, dzięki czemu jest on później mniej wyczuwalny. Najczęściej stosuję w tym celu czysto emolientowe maski i odżywki, najchętniej
kallosa color lub inne kallosy, np. multivitamin, omega, cherry czy blueberry. Jedynie kallos color nie ma silikonów. Pamiętajmy, aby porcję takiej maski/odżywki wgnieść w ociekające wodą włosy. Ile jej dać? U mnie to takie dwie monety 50gr ;)
Stylizacja włosów kręconych i falowanych:
Jeden z najważniejszych punktów programu, jeśli chodzi o falowane i kręcone włosy. Warto użyć stylizatora, jeśli chcemy nadać falom/lokom ładniejszy kształt oraz zapobiec puchowi. Jak ja to robię? Wcześniej pisałam, że nakładam na ociekające wodą włosy porcję odżywki bez spłukiwania. Włosy myję głową w dół, nad wanną.
Po nałożeniu takiej odżywki b/s minimalnie odciskam nadmiar wody rękami, ale bardzo delikatnie. Prostuję się, rozczesuję włosy - inaczej mam gniazdo i ogromny nieład na głowie - i dopiero wyprostowana biorę się za wgniatanie żelu. Przechylam głowę na boki i nakładam równomiernie, od nasady po końce, w takie bardzo mokre włosy. Warto nałożyć sobie na ramiona ręcznik, bo wszędzie leje się woda :) Czym stylizuję włosy? Najczęściej jest to
żel syoss men power hold, czasem też złoty żel taft.
Suszenie:
Sama włosy suszę praktycznie zawsze
suszarką z dyfuzorem - dalej mam mojego philipsa, pisałam o nim
TUTAJ. Suszę włosy ciepłym (nie gorącym ani nie chłodnym) nawiewem, na tym wolniejszym nawiewie, żeby nie rozwiewać włosów i nie skończyć z lwią grzywą :) Nie suszę do końca, zostawiam włosy troszkę wilgotne, żeby same doschły, zawsze wtedy lepiej wyglądają. Suszę wyprostowana, lekko przechylając głowę na boki, nie suszę głową w dół. Po wyschnięciu włosów do końca, odgniatam sucharki z żelu dłońmi, takim samym ruchem, jak wgniatamy żel - i gotowe.
Plopping, czyli zawijanie włosów w koszulkę nie sprawdza się u mnie za bardzo.
Suszenie naturalne - tak samo, mam po nim dużo słabszy skręt, niż po dyfuzorze, no i nie znoszę chodzić z mokrymi włosami ;)
Mam nadzieję, że wpis przyda się, zwłaszcza osobom, które dopiero co trafiły do mnie na bloga :)