MOJE ULUBIONE MASKI I ODŻYWKI EMOLIENTOWE
Witajcie Kochani :) Dzisiaj wpis o moich ulubionych maskach i odżywkach emolientowych, z silikonami, które nie są zgodne z metodą Curly Girl. Następny wpis będzie o tych bezsilikonoych. Ostatnio, od kiedy mam krótsze włosy, stylizuję je głównie od weekendu. Na co dzień staram się je dociążyć, suszę na prosto i zawijam w pętelkę. Zajmuje to dużo mniej czasu, którego przy moim bardzo żywiołowym dwulatku jest jak na lekarstwo. Potrzebuję do tego właśnie mocno dociążających, silikonowych i emolientowych produktów. Dzisiaj wymieniam te ulubione, zapraszam.
1. Maska marokańska planeta organica - KLIK RECENZJA
Maska marokańska zauroczyła mnie już w 2013 roku i nadal kocham ją niezmiennie. Słyszałam jednak, że zmienili jej skład i wyeliminowali silikony - szkoda, bo ceniłam ją właśnie za ten wygładzający, silikonowy efekt... Zobaczymy, jak spisze się nowa wersja, niedługo sobie sprawię. Starą jeszcze widuję, kupiłam sobie na wszelki wypadek :) Cudownie wygładza, dociąża, włosy są jak jedwab, jak z reklamy. Idealna na większe wyjścia. Pachnie intensywnie, wygląda jak zielone błotko ;)
2. Maska tajska planeta organica - KLIK RECENZJA
Pisałam o niej całkiem niedawno - to siostra maski marokańskiej. Nie jest aż tak idealna, jak poprzedniczka, ale depcze jej po piętach :) Pachnie kadzidlanie, intensywnie, ma różowy kolor i gęstą, maślaną konsystencję. Ładnie dociąża, idealna jako drugie O w metodzie OMO. Ma trochę ziółek, więc zarówno tajską, jak i marokańską radzę trzymać maksymalnie 10 minut - inaczej zioła mogą przesuszyć nasze włosy. Kończę właśnie moje opakowanie, coś z planeta organica muszę zawsze mieć ;) Szkoda, że nie spisała się u mnie maska ajurwedyjska - puszyła, pewnie przez olej neem oraz toskańska - nie lubię oliwy.
3. Kallos mango - KLIK RECENZJA
O kallosie mango pisałam Wam rok temu - wspaniale spisywał mi się w tamte wakacje, jeszcze troszkę mi go zostało, użyłam go właśnie wczoraj. Wspaniały jako drugie O w metodzie OMO, ładnie dociąża, wygładza, ogranicza puch. Może być podstawą i bazą do różnych kuchennych masek, np. z żółtkiem, spiruliną, awokado, skrobią czy kakao.
4. Kallos multivitamin - KLIK RECENZJA
Mój emolientowy ulubieniec, który trwa ze mną dzielnie od 2015 roku :) Bardzo często gości u mnie w łazience, teraz chwilowo jego miejsce zająć kallos avocado, ale jak go skończę, na pewno znowu kupię multivitaminę, ewentualnie skuszę się na figę. Kallos multivitamin ślicznie, owocowo pachnie, cudownie spisuje się z dodatkiem ulubionego oleju albo z kilkoma kroplami panthenolu, aloesu i oleju. Wspaniała maseczka, chociaż taka prosta.
1. Maska marokańska planeta organica - KLIK RECENZJA
Maska marokańska zauroczyła mnie już w 2013 roku i nadal kocham ją niezmiennie. Słyszałam jednak, że zmienili jej skład i wyeliminowali silikony - szkoda, bo ceniłam ją właśnie za ten wygładzający, silikonowy efekt... Zobaczymy, jak spisze się nowa wersja, niedługo sobie sprawię. Starą jeszcze widuję, kupiłam sobie na wszelki wypadek :) Cudownie wygładza, dociąża, włosy są jak jedwab, jak z reklamy. Idealna na większe wyjścia. Pachnie intensywnie, wygląda jak zielone błotko ;)
2. Maska tajska planeta organica - KLIK RECENZJA
Pisałam o niej całkiem niedawno - to siostra maski marokańskiej. Nie jest aż tak idealna, jak poprzedniczka, ale depcze jej po piętach :) Pachnie kadzidlanie, intensywnie, ma różowy kolor i gęstą, maślaną konsystencję. Ładnie dociąża, idealna jako drugie O w metodzie OMO. Ma trochę ziółek, więc zarówno tajską, jak i marokańską radzę trzymać maksymalnie 10 minut - inaczej zioła mogą przesuszyć nasze włosy. Kończę właśnie moje opakowanie, coś z planeta organica muszę zawsze mieć ;) Szkoda, że nie spisała się u mnie maska ajurwedyjska - puszyła, pewnie przez olej neem oraz toskańska - nie lubię oliwy.
3. Kallos mango - KLIK RECENZJA
O kallosie mango pisałam Wam rok temu - wspaniale spisywał mi się w tamte wakacje, jeszcze troszkę mi go zostało, użyłam go właśnie wczoraj. Wspaniały jako drugie O w metodzie OMO, ładnie dociąża, wygładza, ogranicza puch. Może być podstawą i bazą do różnych kuchennych masek, np. z żółtkiem, spiruliną, awokado, skrobią czy kakao.
4. Kallos multivitamin - KLIK RECENZJA
Mój emolientowy ulubieniec, który trwa ze mną dzielnie od 2015 roku :) Bardzo często gości u mnie w łazience, teraz chwilowo jego miejsce zająć kallos avocado, ale jak go skończę, na pewno znowu kupię multivitaminę, ewentualnie skuszę się na figę. Kallos multivitamin ślicznie, owocowo pachnie, cudownie spisuje się z dodatkiem ulubionego oleju albo z kilkoma kroplami panthenolu, aloesu i oleju. Wspaniała maseczka, chociaż taka prosta.
Wciąż szukam swoich ulubieńców. :) Trochę ściągnę od Ciebie i wypróbuję te które polecasz :)
OdpowiedzUsuńNapisz koniecznie jak się sprawdza 😉
UsuńMaska marokańska to tez jeden z moich ulubieńców 😁 juz ładnych pare lat utrzymuje sie na rynku i mam nadzieje ze pozostanie tak jeszcze na dlugo 😁
OdpowiedzUsuńtylko ponoć teraz skład zmieniony na taki bez silikonów :(
UsuńNie wiem, czy ponizsze produkty są zgodne z CG czy nie, ale ale - skoro o ulubionych emolentach mowa:
OdpowiedzUsuńMoim włosom służy odżywka odbudowująca Yves Rocher i swego czasu baaardzo balsam i maska z olejem arganowym Planeta Organica z serii Afryka (niestety już nie do dostania, nad czym ubolewam:(...).
A z podanych przez Ciebie - najbardziej lubię Kallos Multiwitamine. Właśnie się nim delektuje do snu :D
Pozdrawiam Cię Kasiu- Kara
Oo, lubię też tą odżywkę yr, lata jej nie miałam ;D balsam PO afryka z arganem miałam 3 opakowania i faktycznie nie ma ,ubolewam również, bo był boski, najlepszy...
UsuńU mnie niestety nic z tego się nie sprawdza. Maski Planete Organica za dużo mają tych ekstraktów, więc wysuszają. A Kallosy to dla zdrowych włosów, moje są suche, bo wysokoporowate, wiec też się nie sprawdzają.
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
Usuń