09:05:00

PLANETA ORGANICA - MASKA TAJSKA - DOCIĄŻAJĄCE CUDO

PLANETA ORGANICA - MASKA TAJSKA - DOCIĄŻAJĄCE CUDO
Witajcie Kochani :)
Pamiętam, jak lata temu zachwalałam Wam czarną maskę marokańską od Planeta Organica - KLIK RECENZJA. Jakiś czas temu dostałam maskę tajską - jakoś nie po drodze było mi ją przetestować, uważałam chyba, że nic nie będzie tak dobre, jak marokańska. Tajska może jej nie przebiła, ale spisuje się i tak fantastycznie, przeczytajcie, dlaczego ;)




Aqua with infusions of Organic Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Cananga Odorata Flower Oil, Organic Lotus Corniculatus Flower Extract, Tamarindus Indica Leaf Extract, Mangifera Indica (Mango) Seed Oil (olej mango), Acacia Arabica Bark Extract (ekstrakt akacji), Orchis Maculata Flower Extract (ekstrakt różowej orchidei); Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Cetrimonium Chloride, Behentrimonium Chloride, Cetyl Ether, Dimethicone, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid.

Zaczniemy oczywiście od analizy składu, a jest on mocno emolientowy. Tuż po wodzie olej jojoba (ja go lubię), dalej olejek eteryczny ylang ylang, ekstrakt z komonicy zwyczajnej, ekstrakt z tamaryndowca, olej mango, ekstrakt z akacji, ekstrakt orchidei, dwa emolienty, dwa antystatyki, kolejny emolient, silikon, guma guar. Zapach i konserwanty.



Maska tajska jest gęsta i zbita, pachnie orientalnie, wyczuwam tutaj ylang ylang i jakieś kadzidełko ;) Zapach czuć lekko na włosach po zmyciu produktu.




Maska tajska znajduje się w porządnym, 300ml słoiczku. Bardzo lubię te opakowania, potem można coś w nich sobie schować.




No to jak to cudo spisało się na moich falach? Nie dociąża aż tak spektakularnie jak czarna maska marokańska, ale i tak radzi sobie bardzo ładnie. Moje włosy są po niej gładkie i miłe w dotyku, dociążone i mocniej błyszczą - może to ta jojoba. Maska nie ma takiego potencjału obciążającego, jak marokańska. W składzie jest kilka ekstraktów roślinnych, dlatego trzymam ją maksymalnie 5 minut - żeby uniknąć ewentualnego przesuszenia, niektóre włosy nie lubią takich ekstraktów w maseczkach, jeśli je przetrzymamy. Maska tajska ma silikon i gumę guar, nie jest zgodna z metodą CG, ale możemy spokojnie użyć jej na drugie O w metodzie OMO. Idealna na lato, na upał i wysokie temperatury, chroni przed słońcem i dociąża ;) Kiedy ją skończę, pewnie wrócę do maski marokańskie, bo dosyć długo jej nie miałam, ale tajska równie często będzie gościć w mojej łazience. Jest bardzo wydajna, gęsta, używam niewiele na jeden raz. Cena około 30 zł, ale wystarczy naprawdę na długo.




Ceny wahają się od 20 do 30zł, zależnie od sklepu. Stacjonarnie maski planeta organica są u mnie w drogeriach kosmyk, można też kupić oczywiście w drogeriach internetowych, zwłaszcza tych z naturalnymi kosmetykami.

Jakie są Wasze ulubione maski na lato? Całuję :*



Zapraszam na mojego włosowego instagrama :) KLIK KLIK


10:33:00

Upały, włosy latem - jak nawilżyć włosy w czasie gorąca i wysokiej temperatury?

Upały, włosy latem - jak nawilżyć włosy w czasie gorąca i wysokiej temperatury?
Witajcie Kochani :)
Temperatura w ciągu dnia często zaczyna przekraczać już 30 stopni, zatem warto pomyśleć o odpowiedniej pielęgnacji dla naszych zmęczonych włosów. Mam już od lat swoje sprawdzone sposoby na upały i suche włosy - koniecznie przeczytajcie :)



1. Zamykaj pielęgnację emolientem
Emolienty to niezbędny składnik pielęgnacji włosów, zwłaszcza latem. Żeby nawilżenie nie uciekło nam w czasie upału z włosa, trzeba zamknąć pielęgnację emolientem. Czyli np. olejujemy włosy na wodę z miodem, spłukujemy i po wszystkim aplikujemy jeszcze na kilka minut emolientowy produkt, np. kallos awokado albo multivitamin. Nigdy nie aplikujmy mocno nawilżającej maski po umyciu, której nie zamkniemy emolientem  - ryzyko puchu ogromne ;) Można humektanty=nawilżacze kłaść na pierwsze O w metodzie OMO, a na drugie O mocne emolienty.


2. Nawilżanie
Włosy robią się coraz bardziej suche, zatem warto by je trochę nawilżyć. Trzeba to jednak zrobić z głową :) Moim ulubionym sposobem jest nawilżanie na wodę z niewielką ilością miodu - ale niewielką. Jeśli dam go zbyt dużo, mimo zamknięcia emolientem, włosy będę mieć suche. Do 100ml wody dodaję małą płaską łyżeczkę, rozpuszczam, psikam włosy i na to aplikuję olej. Po 30 minutach spłukuję, nie trzymam za długo, bo otrzymuję odwrotny efekt. Zamiast nawilżonych fal - suche sianko.



3. Płukanka lniana
Świetnie w taką pogodę robi mi płukanka lniana - jak ją zrobić, pisałam TUTAJ. Po wszystkim warto nałożyć na włosy odżywkę bez spłukiwania, emolientową, żeby zapobiec ewentualnemu puchowi.


4. Mycie włosów maseczką
Mycie włosów maseczką nie przesusza włosów, wręcz po tej metodzie są one gładkie i miękkie. Jeśli tylko wasza skóra głowy i włosy lubią tę metodę, polecam latem z całego serca. Jeśli nie - zawsze pozostaje OMO ;) O myciu włosów maską TUTAJ, OMO - TUTAJ.


5. Kropla oleju w ciągu dnia i serum silikonowe
Zawsze noszę ze sobą ulubiony olej - teraz to olej z pestek czarnego bzu, bardzo go lubię, no i nie śmierdzi tak, jak np. brokułowy ;) Nakładam kroplę oleju z 2-3 razy w ciągu dnia, głównie w końcówki. Włosy piją ten olej, zwłaszcza jeśli sporo pochodziłam po słońcu. Latem zawsze zabezpieczam też końcówki, albo olejem, albo silikonowym serum, teraz mam serum jedwabiste ziaja z tsubaki.




Macie swoje sprawdzone sposoby na upały? :) Całuję :*

20:40:00

ANWEN, MASŁO MANGO

ANWEN, MASŁO MANGO
Witajcie Kochani :)
Ostatnio bardzo często olejuję i "masłuję" ;) moje włosy. Skończyłam już buteleczkę oleju brokułowego, z wiesiołka i czarnego bzu od Anwen, przede mną jeszcze testy pracaxi i baobabu. W międzyczasie sięgnęłam także po masło mango, ponieważ dawno żadne masło nie gościło na moich falach. Masło mango bardzo różni się składowo od oleju kokosowego, który to służy mi tylko od czasu do czasu, zatem byłam ciekawa jego działania. 


*Wkleję Wam od razu tabelkę, w którym zaznaczone są poszczególne kwasy tłuszczowe w masłach nasyconych. Masło mango jest na samym dole. Przeważa w nim kwas tłuszczowy stearynowy oraz palmitynowy. Oba to kwasy tłuszczowe długołańcuchowe, zatem nie mają zdolności wnikania do wnętrza włosa - tym samym nie powinny zaszkodzić włosom wysokoporowatym i ich spuszyć.


*Masło mango ma twardą, zbitą konsystencję, jest praktycznie bezzapachowe. Dość ciężko się nabiera na dłonie i rozsmarowuje na włosach, jak to masło. Używałam naprawdę niewiele na jeden raz, ponieważ moje włosy łatwo obciążyć, a już tym bardziej nakładając więcej masła.

*Używałam go tylko i wyłącznie w metodzie na sucho, na godzinę i raz zostawiłam na całą noc. Z pewnością spisuje się lepiej zaaplikowane na krótszy czas. Po całonocnym seansie włosy były jakby matowe i takie dziwne w dotyku. Po godzinie trzymania były ładnie dociążone - i to właściwie chyba wszystkie  pozytywne efekty. Masełko nie dało tak świetnych efektów na moich falach, jak np. olej brokułowy, z czarnego bzu czy z wiesiołka. Zostało mi go jeszcze z połowę, zużyję do ciała, bardzo lubię stosować masła na skórę po kąpieli.

*Masło zmywało mi się bezproblemowo, delikatnym szamponem czy maską, ale jak już wspominałam - pół łyżeczki to był maks, jaki nakładałam na włosy ;)

*Myślę, że może zdać egzamin na włosach o wysokiej porowatości, różni się mocno składowo od kokosa i nie powinien puszyć, acz wiadomo, że różnie z tym bywa i najlepiej przetestować na sobie ;)

*Za 40 ml masła zapłacimy 10zł, niedużo, a jest ono naprawdę wydajne. Dwa pozostałe masełka kosztują już więcej, więc warto zacząć od mango, jeśli nie chcemy tyle wydawać ;)



Lubicie masła w pielęgnacji włosów? :) Całuję :*