Witajcie Kochani :)
Pamiętam, że w pierwszych miesiącach mojej pielęgnacji (och, kiedy to byłe hehe) mogłam bez problemu trzymać maski i odżywki na włosach przez 1 albo i nawet 2 godziny. Włosy wszystko piły i po takich zabiegach wyglądały jeszcze piękniej. Dużo zmieniło się po przejściu na hennę i ogólnym spadku porowatości włosów. Ostatnio moje włosy miały znowu kryzys, ale odkryłam, czym był spowodowany - przetrzymywanie masek i odżywek.
Kilka słów o moim włosowym kryzysie:
Pamiętacie może, jak od jakiegoś czasu wspominałam Wam o przenawilżeniu moich włosów. Na mokro ciągnęły się, po wyschnięciu były suche i nie trzymały skrętu. Przez 2 miesiące używałam protein i emolientów, humektanty praktycznie odstawiłam. Poprawiło się i było bardzo dobrze, aż znowu od jakiś 2 tygodni zaczęłam mieć problemy. Włosy na mokro znowu się ciągnęły, tak jakby nie miały protein, szybko schły, były jakby wysuszone. A jednak protein dostarczałam. No to położyłam humektanty na godzinę - dalej źle. Znowu proteiny na godzinę - dalej źle. Emolienty na godzinę - źle. Oczyszczanie nie pomagało, a jeśli, to na chwilę. Myślę sobie, że chyba nie chodzi o równowagę PEH, tylko coś więcej. Pomyślałam, że przesadziłam z trzymaniem masek i odżywek na włosach - ostatnio było to zawsze około godziny, gdzie wcześniej trzymałam 10-20 minut.
Jak moje włosy zachowywały się po przetrzymywaniu masek i odżywek na włosach?
Moje włosy były takie rozpulchnione, suche, zbyt miękkie, jakby napęczniałe wodą. Wyglądały jak zniszczone, choć tak bogato pielęgnowane. Objawy podobne do przenawilżenia, jednak jakby inne. No i nie pomagały na to proteiny, które zawsze ratowały mnie z przenawilżenia. Ba, proteiny trzymane godzinę pod ręcznikiem w przypadku rozpulchnienia włosów od przetrzymywania masek robiły jeszcze gorzej.
Co na to poradzić?
Szczerze mówiąc - jeszcze mi się to nie przydarzyło. Jednak 2 ostatnie mycia były już inne i jest lepiej, acz na pewno nie są to moje najlepsze włosowe dni. W czasie pierwszego ratunkowego mycia umyłam je dwukrotnie szamponem oczyszczającym joanna z pokrzywą, a następnie na dosłownie 5 minut nałożyłam kallosa multivitamin solo. Spłukałam, zaaplikowałam kallosa color jako odżywkę bez spłukiwania i wystylizowałam żelem syoss men power hold. Idealnie nie było, ale włosy już mniej się ciągły i miały lepszy skręt. Dzisiejsze, drugie ratunkowe mycie - szampon ecolab, następnie na 5 minut odżywka garniera z żurawiną. Znowu kallos color i syoss. Postawiłam na bezpieczne emolienty, chciałam sprawdzić, czy chodzi o zachwianą równowagę PEH, czy o przetrzymywanie masek i odżywek. Jest lepiej, włosy nie ciągną się tak, choć nadal są jeszcze nieco suche. Myślę, że uda mi się z tego wyjść, muszę jednak uważać i pilnować czasu trzymania masek i odżywek, zwłaszcza pod czepkiem i ręcznikiem. Co za dużo, to nie zdrowo ;)
Udało Wam się przedobrzyć i rozpulchnić włosy zbyt długim przetrzymywaniem masek i odżywek? Uwaga też na olejowanie na podkładzie - myślę, że najbezpieczniej do 30 minut, powyżej również może włosy rozpulchnić i rozmiękczyć. Całuję :*