
Witajcie Kochani :)
Do tej pory długie lata służyły mi szampony ecolab - wychwalałam je pod niebiosa. Ostatnimi czasy jednak moja skóra głowy zaczęła marudzić na wszystko, co ma cocamidopropyl betaine - to łagodny detergent, który jednak może powodować podrażnienia i alergie. Tak niestety stało się u mnie, musiałam zatem szybko poszukać czegoś innego, bez tego składnika. Jako, że włosy mam już zdrowe, mogłam postawić na szampon z mocniejszym detergentem, a mianowicie z SCS - sodium coco sulfate. Dla osób o włosach wysokoporowatych, szampony te mogą służyć jako tak zwane "rypacze", czyli oczyszczające szampony. Dla włosów zdrowych czy hennowanych, można spróbować stosować je jako M, czyli szampon w metodzie OMO lub MO.
Składy:
Opakowanie, konsystencja, zapach:
Szampony mieszczą się w 100ml saszetkach, za które zapłacimy około 5-6 zł. Czyli wychodzi około 15zł za 250 ml szamponu, tyle samo, co za inne w stylu ecolab, vianek, petal fresh. Konsystencja średnio gęsta, zapachy ładne, ziołowe, kwiatowe, delikatne.
Działanie:
Jak już pisałam - szampony są stosunkowe mocne. Nie mają SLS ani SLES, za to jest SCS. Jest to dość mocny detergent, chociaż moje włosy i skóra głowy reagują na niego dużo lepiej, niż na SLS. Przede wszystkim szampony pięknie oczyszczają skórę głowy, odbijają włosy od nasady. Moim problemem był przyklap po delikatnych szamponach. Włosy na długości nie cierpią jakoś bardzo, zwłaszcza przy urozmaiconej pielęgnacji. Jednak tak jak już wspomniałam - mocno suche, wysokoporowate włosy lepiej niech używają ich jako takich oczyszczających szamponów. Te zdrowsze mogą pokusić się na stosowanie ich co mycie w OMO. Co ważne - moja skóra głowy je kocha, nie mam strupków, podrażnień, alergii. Całkiem ładnie się pienią. Wersja odżywczo-regenerująca ma więcej olejów i powinna lepiej spisać się na włosach bardziej suchych, niż aktywator wzrostu, który pełen jest ziółek ;)
Znacie te szampony? Polecacie? :)