10:58:00

Babydream - szampon ułatwiający rozczesywanie włosów - idealny szampon do codziennego mycia dla fal i loczków

Babydream - szampon ułatwiający rozczesywanie włosów - idealny szampon do codziennego mycia dla fal i loczków
Witajcie Kochani :)
Pamiętacie pewnie, jak od kilku lat nieustannie zachwalałam mycie włosów maskami i odżywkami. Jakiś czas temu jednak znowu zaliczyłam spadek porowatości i maseczki zaczęły być za słabe na codziennie mycie. Zaczęłam się rozglądać za delikatnymi szamponami - na pierwszy ogień poszły szampony ecolab - nadal bardzo je lubię, nie mogę jednak stosować ich co każe mycie - zaczyna mnie wtedy swędzieć skóra głowy. Szukałam więc dalej - i znalazłam :) Przedstawiam Wam idealny, delikatny, ale skuteczny produkt do codziennego mycia włosów - szampon babydream ułatwiający rozczesywanie. Zapraszam na recenzję :)



09:46:00

Żel do włosów syoss men power hold - skręca, zakręca i podkręca - i nie ma alkoholu :D

Żel do włosów syoss men power hold - skręca, zakręca i podkręca -  i nie ma alkoholu :D
Witajcie Kochani :)
Jest, jest, jest! :) Wreszcie odnalazłam idealny żel do włosów, a tym samym następcę żelu z isany. Czytelniczka (:*) poleciła mi jakiś czas temu męski żel syoss power hold w czarno-pomarańczowym opakowaniu. Trafiłam wreszcie do rossmanna, obejrzałam skład i wrzuciłam do koszyka tubkę 250ml. Przy kasie zostawiłam tylko 9,99. Od tej pory jesteśmy nierozłączni. Przeczytajcie, za co pokochałam tego małego cudotwórcę :)



15:36:00

Niedziela dla włosów z kallosem cherry i nawilżającymi dodatkami

Niedziela dla włosów z kallosem cherry i nawilżającymi dodatkami
Witajcie Kochani :)
Niedziela dla włosów tradycyjnie odbyła się u mnie w sobotę ;) Tym razem postawiłam na mocne nawilżenie włosów - moje fale lubią takie nawilżające bomby raz na jakiś czas. Muszę jednak bardzo umiejętnie dobierać humektanty, żeby nie otrzymać sztywnej i suchej miotły, zamiast elastycznych i nawilżonych fal. Przeczytajcie, co zaserwowałam moim włosom dzisiejszego dnia :)


Olejowanie: brak
Mycie: szampon babydream ułatwiający rozczesywanie
Odżywianie: maska kallos cherry + panthenol + aloes + olej morelowy
Odżywka b/s: rozwodniony kallos omega + panthenol
Stylizacja: męski żel syoss


Włosów znowu nie olejowałam - o dziwo trzymają się bardzo dobrze bez tego zabiegu :) Zauważyłam, że są w świetnej kondycji, kiedy dodaję co każde bądź co drugie mycie nawilżające i emolientowe półprodukty do maseczek i odżywek. Dzięki temu mogę zredukować częstotliwość olejowania do 1-2 zabiegów w miesiącu - bardzo to wygodne :) Ale wróćmy do tematu - umyłam moje fale świetnym szamponem babydream, ułatwiającym rozczesywanie. Jest to moim zdaniem dużo, dużo lepsza wersja od tej z dzieciaczkiem na etykiecie. Muszę niebawem napisać Wam recenzję, może zrobię nawet jakieś porównanie. Następnie w miseczce wymieszałam kilka dobroci: łyżeczkę kallosa cherry, 4 krople cudownie nawilżającego panthenolu, 4 krople aloesu zatężonego oraz 5 kropel oleju z pestek moreli. Zaaplikowałam wszystko na włosy, nałożyłam czepek, nagrzałam go suszarką i szybko owinęłam głowę ręcznikiem. Pochodziłam tak ponad 20 minut. Zmyłam wszystko bardzo dokładnie, a w ociekające wodą włosy wgniotłam standardowo porcję rozwodnionego kallosa omega z 1 kroplą panthenolu. Odgniotłam nadmiar wody rękoma, wyprostowałam się, przeczesałam włosy palcami i wgniotłam w całe włosy łyżeczkę żelu syoss men - również szykuję recenzję, nadal jest boski :) Wysuszyłam włosy suszarką z dyfuzorem, odgniotłam mega mocne sucharki i zobaczyłam taki oto mocny skręt :)

Zdjęcia do lekkiego słoneczka, oczywiście bez lampy ;)

Jeszcze zbliżenie na korkociąg :)


Włosy bardzo ładnie się pokręciły - dobrze dobrane nawilżacze robią cuda :) Są bardzo elastyczne, błyszczące i przyjemne w dotyku. Zero puszku :) Szampon babydream również bardzo dobrze im służy - coraz rzadziej myję już włosy maskami, mam już za niską porowatość. Na szczęście znalazłam kilka świetnych, delikatnych szamponów, o których muszę Wam wreszcie koniecznie napisać :)


Co szykujecie jutro dla Waszych włosów? A może zaczęłyście zabiegi już dzisiaj? :) Całuję :*

22:05:00

Włosowa chciejlista na 2016 rok :)

Włosowa chciejlista na 2016 rok :)
Witajcie Kochani :)
Jestem z siebie naprawdę dumna - moje zapasy masek i odżywek do włosów kurczą się w zastraszającym tempie. Jeszcze rok temu miałam kilkadziesiąt odlewek i pełnowymiarowych produktów. Postanowiłam je powykańczać, część również oddałam - czasem już po 2 czy 3 użyciach wiem, czy jakaś maseczka się sprawdzi ;) Dzięki temu z czystym sercem mogę Wam pokazać moją włosową chciejlistę na 2016 rok :)







1. O'Herbal, Maska do włosów suchych i zniszczonych KWC
Maseczka z O'Herbal kusi mnie najmocniej - ma aż 500ml, cena waha się w okolicach 20zł. Grzech nie spróbować - zwłaszcza, że skład jest naprawdę obiecujący. Bardzo wysoko w składzie jest lubiany przez moje fale panthenol oraz kwas mlekowy. Nieco dalej masło shea, ekstrakt z lnu i mleczne proteiny. Glicerynka na szarym końcu, przed zapachem - lubię to :D

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Behenamidopropyl Dimethylamine, Panthenol, Lactic Acid, Triceteareth-4 Phosphate, Isopropyl Palmitate, Butyrospermum Parkii Butter*, Linum Usitatissimum Seed Extract*, Hydrolyzed Milk Protein, Hydroxyethyl Cellulose, Disodium Edta, Glycerin*, Parfum, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate, Ethylhexylglycerin, Coumarin.

2. OMIA maska do włosów z aloesem KWC 
Ponad dwa lata temu używałam odlewki maseczki aloesowej OMIA, która zachwyciła mnie tak mocno, że zapragnęłam mieć całe opakowanie :) To mocno nawilżająca bomba -tuż po wodzie widzimy sok z aloesu, dalej olej awokado, ryżowy i glicerynę. Cudo! :)

Skład: Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Myristyl Alcohol**, Cetrimonium Chloride, Oleyl Alcohol**, PCA**, Persea Gratissima Oil**, Oryza Sativa Bran Oil**, Glyceryn**, Poliquaternium-6, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Citric Acid, Tatrasodium Glutamate Diacetate, Parfum.

3. OMIA maska do włosów z olejem makadamia KWC
OMII ciąg dalszy :) Wersja z olejem makadamia równie mocno mnie interesuje, pamiętam, jak bardzo polubiłam się z tą z olejem arganowym. Tutaj skład jest emolientowo-nawilżający, powinna spisać się równie dobrze :)

Skład: Aqua, Myristyl Alcohol**, Behenamidopropyl Dimethylamine**, Cetearyl Alcohol**, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Macadamia Ternifolia Seed Oil*, Glycerin*, Calendula Officinalis Flower Extract**, Propanediol**, PCA**, Oleyl Alcohol**, Butyrospermum Parkii Butter*, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Citric Acid, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Parfum.

4.  John Masters Organics odżywka z cytrusem i gorzką pomarańczą KWC
Oj, ta odżywka to już moje marzenie od lat i występuje chyba na każdej chciejliście ;) Skład ma przewspaniały, ale mimo wszystko za tę cenę troszkę się obawiam, że mogłaby nie zadziałać tak, jak lubię. Ale kiedyś będzie moja, na pewno :) Przed wodą jest sok z aloesu!

Skład: Aloe Barbadensis (Aloe Vera Leaf Juice) Gel,* Aqua (Water), Behentrimonium Methosulfate, Cetearyl Alcohol, Panthenol (Vitamin B5), Hydrolyzed Soy Protein, Wheat Amino Acids, Sorbitol, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil,* Cocos Nucifera (Coconut) Oil,* Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil,* Lecithin, Tocopherol, Glycerin, Citric Acid, Citrus Grandis (Grapefruit) Peel Oil,* Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Oil,* Citrus Aurantium Dulcis (Neroli) Flower Oil,* Canarium Luzonicum (Elemi) Gum Nonvolatiles,* Cymbopogon Shoenanthus (Lemongrass) Oil,* Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Arnica Montana (Arnica) Flower Extract,* Camellia Sinensis (White Tea) Leaf Extract,* Chamomilla Recutica (Chamomile) Flower Extract,* Calendula Officinalis (Calendula) Flower Extract,* Equisetum Hiemale (Horsetail) Leaf/Stem Extract,* Foeniculum Vulgare (Fennel) Seed Extract,* Lonicera Caprifolium (Honeysuckle) Flower Extract, Linum Usitatissimum (Flaxseed) Seed Oil,* Borago Officinalis (Borage) Seed Oil,* Sodium Hyaluronate (Hyaluronic Acid), Sulfur.

5.  Ecolab odżywczy balsam do włosów KWC
Bardzo polubiłam się z wersją regenerującą tego balsamu - wspaniale spisywał się w miesiącach letnio-jesiennych jako odżywka bez spłukiwania. Na pewno wrócę do niego wiosną, tym razem wybiorę jednak wersję odżywczą. Skład jest bardzo emolientowy, z niewielkim dodatkiem gliceryny.

Skład: Aqua, Vaccinium Macrocarpon Floral Water, Persea Gratissima Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Hibiscus Extract, Organic Butyrosperum Parkii, Prunus Persica Kernel Oil, Organic Triticum Vulgare Oil, Cananga Extract, Glycerin, Behenamidopropyl Dimethylamine, Glyceryl Monostearate, Glyceryl Stearate SE, Perfume, Lactic Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol

 6. Maska aloesowa NaturVital KWC 
Miałam już ze 3 słoiczki tej wspaniałej maseczki. Nic nie nawilża włosów oraz nie koi skóry głowy tak, jak ona :) W tym roku z pewnością będzie moja, czemu tylko zawsze mam tak nie po drodze do Natury? ;)

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Aloe Barbadenis Leaf Juice, Cetyl Esters, Glycerin, Juniper Communis Fruit Extrat, Behetrimonium Chloride, Panthenol, Cetrimonium Chloride, Parfum: Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Sehydroacetic Acid, CI 7789


Co włosowego chcecie sobie sprawić w 2016 roku? :) Całuję :* 
 


10:23:00

Olej z wiesiołka - kolejny włosowy ulubieniec ;)

Olej z wiesiołka - kolejny włosowy ulubieniec ;)
Witajcie Kochani :)
Ostatnio strasznie wsiąkłam w czytanie - od początku roku mam na koncie przeczytane już 3 książki, a w zapasie jeszcze kilka na styczeń i luty :) Uwielbiam czytać, bardzo mnie to relaksuje. Przeplatam między sobą książki o życiu i podświadomości, a także o zdrowiu i żywieniu. Nie pogardzę również twórczością Nicholasa Sparksa czy Nory Roberts - historie miłosne na chandrę - to jest to :) Przez to piszę troszeczkę rzadziej, niż zwykle, ale widzę też, że na blogosferze jakiś mały zastój i jest Was tutaj troszkę mniej ;) Mam  jednak nadzieję, że przeczytacie dzisiejszy post, w którym będę chwalić mojego kolejnego włosowego ulubieńca - przedstawiam Wam olej z wiesiołka ;)




*Swój olej mam z firmy Dary Natury, można go kupić np. tutaj. Jest ekologiczny, nierafinowany i zimnotłoczony. Za 100ml dałam poniżej 20zł - moim zdaniem się opłaca, jako, że na jedno olejowanie idzie mi jakaś łyżeczka oleju :)

*Olej pachnie bardzo delikatnie, jakby lekko orzeszkowo, zapach absolutnie nie drażni i potem go już nie zauważałam. Konsystencja nie jest bardzo gęsta, nie jest jednak tak lekka, jak np. w oleju konopnym.

*Do tej pory moim ulubionym olejem był ten z krokosza barwierskiego. Wiesiołek depcze mu jednak po piętach :) Nie ma co się dziwić - jeśli popatrzymy w moją tabelkę z zawartością kwasów tłuszczowych, zauważymy, że olej z wiesiołka ma praktycznie identyczny rozkład kwasów tłuszczowych, co ukochany krokosz. Przewaga kwasów omega 6, malutkie ilości nasyconych i troszkę omega 9. Dodatkowo wiesiołek ma w sobie bardzo ciekawy kwas tłuszczowy GLA - gamma-linolenowy

*No to jak ten wiesiołek spisuje się na Twoich falach, Kasia, do rzeczy :D A no spisuje się wspaniale - bardzo ładnie i wyraźnie podkreśla skręt - a wiecie, że tą właściwość bardzo cenię w olejach i czynią tak tylko oleje z przewagą omega 6 :) Włosy po godzinnym albo całonocnym olejowaniu są błyszczące, elastyczne, dociążone, ale całe szczęście - ani troszkę nie obciążone. Muszę jednak uważać z ilością - porowatość już niższa jest, niż kiedyś ;) Łyżeczka spokojnie wystarcza. Olejowałam najczęściej suche włosy, choć zdarzało się także stosować wiesiołka na żel lniany. Nie zabezpieczałam nim końcówek, ale podejrzewam, że spisałby się w tym celu równie dobrze :)

*Odkąd spadła mi porowatość, muszę dokładniej zmywać oleje. Tutaj spokojnie dam radę zmyć wiesiołka jeden raz delikatnym szamponem - muszę jednak troszkę się przyłożyć i dłużej pomasować włosy i skórę głowy. Jeśli zemulgujemy olej przed myciem - zmywa się bez żadnego problemu. Kiedy myję maską - muszę umyć dwa razy :)

*Kilka ml oleju przelałam do małej buteleczki i używam do twarzy, razem z żelem hialuronowym. Wiesiołek przyjemnie odżywia, nawilża i wygładza. Nie potrzebuję już do twarzy tak ciężkich i odżywczych olejków, jak awokado czy arganowy, zatem wiesiołek spisuje się teraz doskonale. Nie powoduje u mnie wysypu zaskórników czy innych, niekoniecznie miłych niespodzianek ;)

Pokazuję oczywiście efekty na włosach - tutaj po użycia wiesiołka na żel lniany na dwie godzinki, potem zmycie szamponen babydream z lewkiem. Jako b/s - rozwodniony kallos omega. Zdjęcie z lampą oraz bez niej:

Tutaj w tym samym dniu, zdjęcia z boku, oba bez lampy, dzień był bardzo pochmurny:


Miałyście już wiesiołka w swoich zbiorach? Jaki olej najbardziej cenicie w pielęgnacji włosów? :) Całuję :*



11:18:00

Emolientowe kallosy - multivitamin, blueberry, omega, cherry, banana, caviar - za co je tak kocham? :)

Emolientowe kallosy - multivitamin, blueberry, omega, cherry, banana, caviar - za co je tak kocham? :)
Witajcie Kochani :)
Kallosy zna chyba każda włosomaniaczka i nie tylko :) Producent wypuścił w ubiegłym roku wiele nowości, udało mi się przetestować każdą z nich. Maseczki tej firmy stanowią teraz podstawę mojej pielęgnacji - chciałabym Wam dzisiaj napisać, za co tak kocham kallosy :) Od razu zaznaczam, że zachwycać się będę tymi nowszymi emolientowymi kallosami: multivitamin,  blueberry, cherry, omega, banana czy caviar nie piszę o starszych wersjach (latte, color, argan, vanilla, jaśmin) ani o proteinowych (keratin, milk, chocolate czy botox) czy nawilżających (aloe, honey).


1. Prosty emolientowy skład
Moje fale kochają emolienty, a prawie każdy kallos jest właśnie emolientowy :) Wyjątkiem jest wersja keratin, milk, chocolate czy botox - te są proteinowe, albo aloe - nawilżająca - choć niektóre z nich również bardzo lubię. Mogę do takiego kallosa dodać kilka kropel oleju i mam wspaniałą, emolientową maseczkę na deszcz czy mróz. Nie spotka mnie po niej puch czy susza - emolienty w taką pogodę są niezbędne dla fal i loczków. Kallosy pięknie, naturalnie dociążają moje włosy. Uprzedzam jednak, że mogą one być zbyt lekkie dla mocno suchych czy zniszczonych włosów. Chyba, że dorzucimy naprawdę porządną ilość ulubionego oleju ;)

2. Brak obciążenia i niewielka ilość silikonów
Odkąd stylizuję fale żelem, bardzo mocno ograniczyłam silikony, które używane w dużych ilościach zabijają mój skręt. Z silikonowych produktów używam właściwie tylko kallosów, one jednak silikony mają po zapachu, moje włosy ich tam praktycznie nie czują ;) Maseczki te nie obciążają moich delikatnych fal, dzięki czemu mogę cieszyć się skrętem 2-3 dni, a nie jeden wieczór, jak z innymi oblepiającymi produktami ;)

3. Brak gliceryny! 
Stałe czytelniczki mojego bloga pewnie pamiętają, że moje włosy i gliceryna to niezbyt udany duet ;) Uwielbiam kallosy za brak gliceryny, nie widziałam jej chyba w żadnej wersji :)  Dzięki temu mogę używać przez całe miesiące wymiennie samych kallosów, dodając do nich jedynie jakieś proteinowe czy nawilżające półprodukty. Moje włosy bez gliceryny odżywają! :)

4. Ładny skręt
Praktycznie po każdym z kallosów mam mocniejszy skręt - a to bardzo lubię :) Najmocniej skręt wzmacniają mi kallosy z proteinami, ale wersja caviar, multivitamin, omega, cherry, blueberry, czy banana również są niczego sobie ;)

5. Dobra podstawa do mieszanek
Kallosy mają dość prosty skład, przez zapachem przeważnie są raptem 3-4 składniki. Uwielbiam do takich prostych maseczek dodawać półprodukty - np. olej z panthenolem albo aloes z keratyną hydrolizowaną. Można dorzucić także coś z kuchni - skrobię ziemniaczaną czy odrobinę kakao i żelu lnianego.

6. Mogą służyć jako odżywki bez spłukiwania
Ileż czasu szukałam idealnej, emolientowej odżywki bez spłukiwania, która nie będzie mieć gliceryny, alkoholu, ziółek i nie obciąży moich fal? Któregoś dnia postanowiłam rozwodnić kallosa omega, porcja maseczki na porcję wody - dzięki temu znalazłam idealną odżywkę bez spłukiwania :) Polecam ostatnio ten sposób wszystkim falom i loczkom - rozwodnione emolientowe kallosy spisują się świetnie w tej roli. 

7. Można myć nimi włosy
Sama próbowałam kilka razy myć włosy kallosem banana i bodajże color. Niestety kallosy podrażniały po kilku użyciach skórę mojej głowy, ale jeśli macie mniej wrażliwy skalp - polecam spróbować - są duże, tanie, można je rozwodnić i brać się do mycia :) Edytuję - od ponad miesiąca z sukcesem myję włosy maseczką kallos multivitamin - nic mnie teraz nie podrażnia i maseczka pięknie się spisuje ;)


 Kochacie kallosy tak samo, jak ja? :) Który należy do Waszych ulubieńców? Całuję :*



14:08:00

Mój pierwszy raz z żelem do włosów syoss men :)

Mój pierwszy raz z żelem do włosów syoss men :)
Witajcie Kochani :)
Od kilku miesięcy bez przerwy Wam marudzę, że kończy mi się ostatnia tubka wspaniałego żelu do włosów isana men, w czarno pomarańczowym opakowaniu. Była to wersja bez alkoholu, która wspaniale utrwalała moje fale. Została mi porcja na dosłownie kilka razy, na szczęście Kochana Czytelniczka poleciła mi męski żel syoss, który również znajduje się w czarno-pomarańczowej tubie. Wczoraj użyłam go po raz pierwszy i chciałabym Wam opisać moje wrażenia :)

Co dokładnie zrobiłam? Umyłam włosy szamponem barwy, ponieważ były już dość mocno obciążone i nie chciały się kręcić. Następnie nałożyłam mieszankę: kallosa omega, 2 kropel panthenolu, 2 kropel oleju z pestek moreli i 5 kropel keratyny hydrolizowanej :) Potrzymałam wszystko 15 minut pod ręcznikiem, a następnie spłukałam ciepłą wodą.  W ociekające wodą włosy nad wanną wgniotłam porcję 1 rozwodnionego kallosa omega. Zawinęłam włosy na dosłownie 5 sekund w bawełniany podkoszulek, żeby odciekła największa ilość wody. Ściągnęłam go, rozczesałam włosy palcami i zaczęłam wgniatać żel syoss, dokładnie małą łyżeczkę :) Był bardzo lepki, jeszcze bardziej, od męskiej isany i mrożącej joanny. Przy ugniataniu czułam już, jak robią się lekkie strączki. Zaczęłam suszyć włosy suszarką z dyfuzorem. Po wyschnięciu włosów strączki były tak sztywne i twarde, że aż śmiałam się do mojego Wojtka, że zaraz się połamią ;) Odciskałam je z 2-3 minutki w gładką apaszkę, pięknie puściły i zobaczyłam taki widok:

Zdjęcia z lampą, było już późno:

Tutaj zdjęcie strączków, szałowe co? :D

A tutaj włosy rano, już w naturalnym świetle, bez lampy, po porannej reanimacji samą wodą:

Zobaczcie, jak mocno się pokręciły ;) W spodniej warstwie mam aż 4 korkociągi, cała reszta też dużo mocniej się skręciła :) Co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło rano po nocy -  już Wam piszę :) Spałam normalnie w kucyku, rano pomoczyłam tylko włosy, podsuszyłam z 5 minut dyfuzorem i doschły sobie. Znowu powstały lekkie sucharki (nie dokładałam żadnego żelu), odcisnęłam je i powstał znowu bardzo mocny skręt, to ten na zdjęciu powyżej bez lampy. Normalnie na drugi dzień skręt miałam słabszy, a tutaj jest taki sam, jak dnia wczorajszego :) Coś czuję, że szykuje się nowy ulubieniec, bardzo mnie to cieszy. Będę jeszcze kombinować z ilością nałożonego żelu, teraz była łyżeczka, może spróbuję z połową ;)


Zdjęcie żelu, w rossmannie jest jeszcze taki w srebrnej tubie z fajnym składem:
A tutaj skład dla zainteresowanych :) Nie ma alkoholu, nawilżacze przed zapachem.


Pełna recenzja pojawi się za jakiś czas, chociaż już ten post już by za nią uszedł ;) Przetestuję jednak żel dokładnie, oby tylko nic się nie zmieniło. Macie syossa w swoich zbiorach? :) Całuję:*

16:00:00

Pięć najpopularniejszych włosowych postów 2015 roku

Pięć najpopularniejszych włosowych postów 2015 roku
Witajcie Kochani :)
Bardzo lubię czytać podsumowania na Waszych blogach - też tak macie? :) Nie tak dawno sama napisałam o odkryciach włosowych 2015 roku. Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić pięć najpopularniejszych włosowych postów ubiegłego roku - zapraszam :) 



1. Spis nawilżających masek i odżywek do włosów - KLIK
Widzę, że najbardziej spodobał Wam się spis nawilżających masek i odżywek do włosów - bardzo mnie to cieszy, ponieważ naprawdę mocno się nad nim napracowałam, ale było warto ;) W poście znajdziecie kilkadziesiąt propozycji nawilżających produktów do włosów, z zaznaczonymi w składzie nawilżaczami. Starałam się wybrać produkty zarówno z gliceryną, jak i aloesem, miodem czy glikolem propylenowym :)


2. Żel lniany - przepis i sposoby wykorzystania w pielęgnacji włosów - KLIK
Często zaglądaliście również do wpisu o żelu lnianym - zamieściłam tam przepis, jak również kilka sposobów na jego wykorzystanie. Ważne jest też, kiedy i czym odcedzić glutka, żeby się udał :)  Bardzo polecam, nie wyobrażam sobie już pielęgnacji moich włosów bez żelu lnianego.

3. Olej olejowi nierówny - zawartość kwasów tłuszczowych w olejach - KLIK
To najbardziej popularny post od początku założenia mojego bloga :) Od czasu pierwotnej wersji posta, zdążyłam ją uaktualnić i zrobić bardziej dokładne tabelki. Część I - oleje z przewagą kwasów omega 9, część II - oleje z przewagą kwasów omega 6 oraz omega 3, część III - masła i oleje nasycone.  Bardzo się cieszę, ponieważ wiem, że linkujecie i przekazujecie sobie moje tabelki :) Mam nadzieję, że dzięki nim chociaż część z Was znalazła swój idealny olej :)


Palmito-oleinowy Oleinowy Linolowy Alfa-linolenowy Gamma-linolenowy
Nazwa oleju Nasycone razem Omega 7 Omega 9 Omega 6 Omega 3 GLA
jeżyna 5
15 60 20
malina

11 54 30
żurawina 6
23 35 30
róża piżmowa 5
15 43 33
czarny bez 10
14 38 36
truskawka 6
16 38 37







linianka siewna 8
36 15 40
pszczelnik mołdawski

9 19 61
pachnotka 7
13 13 65
lniany 5
15 12 65









4. Spis czysto emolientowych masek i odżywek do włosów - KLIK
Moje włosy są bardzo wrażliwe na nieumiejętnie użyte nawilżacze, dlatego zrobiłam taki spis czysto emolientowych maseczek i odżywek :) Nie ma w nich praktycznie w ogóle nawilżaczy, bądź jest ich bardzo niewielka ilość, co podkreśliłam w składach. Wiem, że często korzystacie z tego wpisu, zwłaszcza przydaje się on właścicielkom falowanych czy kręconych włosów :) Zrobiłam też drugą część, w której znajdziecie same rosyjskie produkty - KLIK.

5. Relacja zdjęciowa ze stylizacji moich fal żelem - KLIK
Bardzo się cieszę, że tak chętnie korzystacie z tej fotorelacji :) Dostałam od Was kilka meili z podziękowaniami za naukę stylizacji i ugniatania włosów żelem - to dla mnie naprawdę duża radość. Wiem, jak na początku walki o fale i loki można być zagubionym i nie rozumieć wielu rzeczy. Dlatego chciałam to tak opisać ze zdjęciami krok po kroku. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś zrobić lepsze zdjęcia, na razie jednak są takie - widać na nich jednak wszystko :)


Ciekawa jestem, który z powyższych postów przypadł Wam najbardziej do gustu :) Całuję ;*

12:05:00

Włosy w grudniu 2015r.

Włosy w grudniu 2015r.
Witajcie Kochani :)
Jak się czujecie w Nowym Roku? :) Plany, cele i marzenia spisane? :) Ja jestem w trakcie - niedługo opowiem Wam o moich celach, dotyczących włosów. Dzisiaj jednak zapraszam Was na podsumowanie grudniowej pielęgnacji włosów.

Włosy w grudniu całkiem miło zaskoczyły mnie swoim skrętem :) W połowie miesiąca dopadło mnie przenawilżenie, które pokazywałam Wam w ostatnim poście. Włosy bardzo mnie wtedy denerwowały, zatem, żeby poprawić sobie humor, poszłam do fryzjera na warstwowe cięcie. Chciałam, żeby włosy miały ładniejszy skręt. No i końcówki nie widziały nożyczek ponad rok ;) Jestem zadowolona, choć widzę, że górne warstwy dopiero muszą nauczyć się kręcić. Wszystko przede mną :D  Tak fale prezentowały się w grudniu, po fryzjerze, widać, że są troszkę krótsze:

Zdjęcie po lewej z lampą, po prawej bez lampy, w łazienkowych warunkach ;)

Olejowanie:
Włosy olejowałam w tym miesiącu aż 6 razy - dla mnie to naprawdę sporo ;) Używam wspaniałego oleju z wiesiołka - ma sporo kwasów tłuszczowych omega 6, muszę koniecznie napisać Wam o nim coś więcej. Kilka razy olejowałam na glutka lnianego - wspaniały i szybki sposób na nawilżenie.

Mycie:
Samo mycie włosów maską scandic fruit już nie wystarcza - muszę przeplatać je z myciem delikatnym szamponem, porowatość mam coraz niższą ;) Używam wspaniałych szamponów ecolab, post w przygotowaniu. Są delikatne, dobrze myją, nie wysuszają :) Częściej muszę też włosy oczyszczać barwą, raz na 10 dni to mus, mimo używania minimalnej ilości silikonów.

Odżywianie:
Pielęgnacja moich włosów opiera się teraz na kallosach - multivitamin oraz caviar ;) Używam ich zarówno samodzielnie, jak i z półproduktami. Co jakiś czas stosuję również maskę nawilżającą ecolab - jednak nie za często, co by znowu się nie przenawilżyć ;) Jeśli potrzebuję protein, na włosach ląduje któryś z kallosów, wzbogacony keratyną. Bądź kallos botox - jeszcze troszkę mi go zostało. Czasem wyciągam też jakąś odlewkę, muszę wreszcie zmobilizować się i napisać kilka recenzji. Do tej pory jako odżywka bez spłukiwania służył mi balsam regenerujący ecolab, teraz jednak gliceryna daje się we znaki moim włosom i zamieniłam go na rozwodnionego kallosa omega.

Stylizacja:
Do stylizacji nieustannie używam wspaniałego żelu z isany, ze starym składem. Zostało mi już mniej niż pół tubki, muszę wreszcie kupić polecany przez Was męski żel syoss bez alkoholu :) Co prawda mam jeszcze żele joanny ze starym składem - gumowy i elastyczny, ale oba mają wysoko glicerynę, której o tej porze roku moje włosy nie tolerują w produktach bez spłukiwania. Żel lniany niestety zbyt słabo podkreśla mój skręt, ale bardzo lubię robić płukanki lniane ;)

Końcówki:
Odkąd stylizuję włosy żelem, nie używam silikonowych ser - bardzo mnie obciążają. Jak mi się przypomni, wgniotę w końce kroplę jakiegoś oleju, ale przeważnie zapominam ;) Końcówki mam jednak zdrowe, jeśli o nie dbam i nie jest to u mnie konieczne.

Półprodukty:
Bardzo lubię półprodukty i to chyba się już nie zmieni :) W grudniu na tapecie był głównie panthenol, aloes, keratyna hydrolizowana i olej z pestek moreli. Na wiosnę czeka na mnie mleczko pszczele i mleczko bawełniane ;)


Jak Wasze włosy sprawowały się w grudniu? Zrobiłyście już włosowe plany na 2016 rok? :) Całuję :*