Witajcie Kochani :)
Pierwszy miesiąc nowego roku minął bardzo szybko - a dopiero co przygotowywałyśmy się do Świąt, też macie takie wrażenie? :) Moje fale w styczniu marudziły już mniej, niż grudniową porą, pewnie dzięki temu, że udało mi się odnaleźć przyczynę ich gorszej kondycji - KLIK. Kilka dni temu pohennowałam ponownie włosy, tym razem henną z amlą. Pielęgnacja znowu obfitowała w emolienty i proteiny, z dużo mniejszą ilością humektantów. Tak moje włosięta prezentowały się w styczniu:
W wersji pofalowanej, stylizowane na żel lniany, wgnieciony w ociekające wodą włosy nad wanną:
Oraz po wyschnięciu naturalnym, bez ugniatania, zawinięte na noc w koczka ślimaka:
Olejowanie:
Dokończyłam odlewkę olejku yves rocher - odbudowującego. Podobnie, jak u mojej włosowej kuzynki Eter - nie spisał się na moich włosach. Recenzja niebawem ;) Kiedy go skończyłam, sięgnęłam po ukochany i sprawdzony olej z kiełków pszenicy.
Mycie:
Oczyszczałam włosięta szamponem od farmony z żeń szeniem, a także nowym w moim łazience - szamponem fitomedu do włosów normalnych i suchych. Na co dzień - oczywiście mycie balsamami mrs. potters, tym razem wersją z aloesem i jedwabiem.
Odżywianie:
Styczeń okazał się miesiącem kallosowym :) Przetestowałam kallosa blueberry - RECENZJA oraz kallosa chocolate - KLIK. Włączyłam do pielęgnacji także odżywkę mythos z miodem i soją, zapowiada się bardzo obiecująco, będę jej używać także w lutym :)
Odżywka bez spłukiwania:
Wreszcie zrezygnowałam z używanych stale odżywek bez spłukiwania joanna naturia - zaczęły przesuszać, matowić i strączkować mi włosy. Szukam zamiennika, na razie fajnie sprawdza się rozwodniony balsam green pharmacy z olejem arganowym i granatem :)
Końcówki:
Po skończeniu ukochanego jedwabiu green pharmacy - RECENZJA, zaczęłam używać jedwabiu CHI. Ten jednak nie okaże się chyba tak dobry, jak gp. Poużywamy i sprawdzimy ;)
Stylizacja:
Powracam z podkulonym ogonem do żelu lnianego - kiedyś nie byłam z niego tak zadowolona, teraz, jak mam już zdrowe włosięta - spisuje się dużo lepiej od drogeryjnych żeli :) Nadal jednak używam męskiego żelu z isany, ze starym składem, ale nakładam go dosłownie odrobinkę - RECENZJA.
Wcierki:
Zgodnie z moimi włosowymi postanowieniami na 2015r. - wcieram pięknie i regularnie, aż sama jestem sobą zdziwiona ;);) W styczniu w walce o porost włosów pomaga mi dzielnie spray fratti z szungitem oraz balsam aktywator wzrostu z banii agafii :)
Półprodukty:
Jak zawsze - w obiegu często jest niezastąpiona keratyna hydrolizowana oraz olej z pestek śliwki, jako dodatek kilku kropli do maseczki. Zaczynam także testować roślinny kompleks nawilżający z Naturalissy :)
Jak Wasze włosięta znoszą zimę? Macie jakieś nowe maseczki i odżywki? :) Całuję :*
Czasami chciałabym mieć takie loki, a nie proste druty ;c
OdpowiedzUsuńProste są prostsze w obsłudze :):)
UsuńTe pofalowane dużo dużo ładniejsze , na takie zdrowsze wyglądają :)
OdpowiedzUsuńPiękne są! <3
OdpowiedzUsuńNiedługo jadę na zakupy po maski :)
OdpowiedzUsuńjak ja lubie podziwiać te Twoje loczki
OdpowiedzUsuńah ten blask!
OdpowiedzUsuńTo niesamowite jak one pięknie się kręcą :) Jakbyś zakręciła je lokówką, każde pasmo wygląda tak idealnie :)
OdpowiedzUsuńU mnie duuużo się zmieniło, bo praktycznie wszystkie kosmetyki do włosów oddałam przyjaciółce, a sama stworzyłam sobie prosty zestaw, bo przy krótkich włosach zużywanie kosmetyków w takim tempie by się nie przeterminowywały jest bardzo trudne! Ale chyba po prostu zrobię o tym posta, będzie wszystko w jednym miejscu :)
OdpowiedzUsuńMasz piękne błyszczące loki . Moje niestety tak nie wyglądają .
OdpowiedzUsuńUwielbiam pohennowy blask. :) Ja tez używam teraz tego sprayu, szaleję za jego zapachem. Do tego piję siemię i szczotkuję włosy - i urosły aż o 3 cm :) Kupić nie kupiłam żadnej nowej odzywki, ale za to wyjęłam z pudła z zapasami balsam fiński PO ;)
OdpowiedzUsuńTeż lubię keratynę hydrolizowaną, ale ostatnio chyba trochę przesadziłam z proteinami i teraz stosuję głównie emolienty :)
OdpowiedzUsuńz odżywkami naturii mam to samo :o kiedyś były moim niezbędnikiem, zawsze używałam po myciu, a teraz jak włosy mam zdrowsze powodują u mnie katastrofę w postaci strączków i miejscowego przesuszenia, a w zapasie mam 2 i zero pomysłu jak je zużyć :/
OdpowiedzUsuńa Twoje loczki swoją drogą...są piękne, szczególnie na drugim zdjęciu ;)
może jako odżywkę pod olej ?;)
UsuńBardzo fajnie prezentują się zarówno w loczkach jak i po koczku ślimaczku.
OdpowiedzUsuńodżywka timotei drogocenne olejki to dla mnie must have, nigdy nie zawodzi ;) mimo, że uwielbiam testować, zawsze do niej wracam :D
OdpowiedzUsuńPrzepieknie sie prezentuja :) Gratuluje Kochana systematycznosci wcierkowej, mocno mnie ciekawi ten spray z szungitem ;)
OdpowiedzUsuńSuper się prezentowały :)
OdpowiedzUsuńU mnie po podcięciu końcówek też jest cacy :) Do fryzjera, na poprawę skrętu, pójdę chyba dopiero na wiosnę :) Tzn., że kształt wystarczy poprawiać raz na rok a w tym czasie jedno odkurzenie końcówek przez mamę i jest cacy ;)
Dzięki Tobie znalazłam winowajce mojego puszenia - joanna ;)
OdpowiedzUsuń